✯58✯

576 62 8
                                    

Wakacje przed piątym rokiem nauki w Hogwarcie nie były dla Harry'ego tymi najlepszymi. Całe dwa miesiące czekał aż Ministerstwo przyzna mu rację i ogłosi powrót Voldemorta, lecz nic takiego się nie stało. 
W domu przy Grimmauld Place 12 zaszły niesamowite zmiany, gdyż stał się on główną siedzibą Zakonu Feniksa. Coraz częściej przebywali tam inni ludzie niż trójka lokatorów, co wywoływało u Harry'ego mocno mieszane uczucia – przyczyniło się to do tego, iż mógł częściej widywać się z Ronem i Hermioną, lecz także zamieszanie, jakie miało wtedy miejsce, powoli stawało się nie do zniesienia. Nie było dnia, aby nie omawiali powrotu Czarnego Pana oraz zastanawiali się, co z tym zrobić. 

Z początku niektórzy byli przeciwni temu, aby nastolatkowie brali udział w spotkaniach Zakonu, lecz ci niewiele robili sobie z takich zakazów. W końcu Syriusz wziął sprawy we własne ręce i powiedział, że Harry, jak najbardziej powinien być obecny przy rozmowach, gdyż dotyczy to także jego samego. A jeśli chce, aby przyjaciele mu towarzyszyli, to on nie widzi żadnych przeszkód. Pani Weasley lekko się wtedy zirytowała, lecz nie mogła powiedzieć nic więcej – to nie ona sprawowała pieczę nad Harry'm, a skoro on i Hermiona wraz z nimi omawiali takie sprawy, to nie mogła zabronić tego także Ronowi, który i tak zapewne nie posłuchałby zakazów matki. 

Mimo wszystkich spraw, które teraz mieli na głowie, Łapie, może nie tak często, ale udawało się znaleźć chwilę czasu, aby kontynuować z chrześniakiem nauki pojedynków i samoobrony, które zaczęli w wakacje po pierwszym roku chłopaka. Oboje bardziej zaczęli doceniać te godziny w samotności, gdyż był to jeden z niewielu momentów, kiedy mogli chociaż na chwilę oderwać się od tych przykrych spraw.

Harry robił ogromne postępy i Syriusz to widział; był niesamowicie dumny z wychowanka. Sam Potter czuł, że idzie mu coraz lepiej, lecz po wydarzeniach z Turnieju Trójmagicznego zaczął patrzeć na te lekcje trochę pod innym kątem – do tej pory miała to być jedynie samoobrona na wszelki wypadek, teraz dołączył do tego też atak.
Wtedy na cmentarzu okularnik zrozumiał jedną bardzo ważną rzecz – nie pokona Voldemorta jedynie się przed nim broniąc, a dobrze wiedział, że nikt inny tego za niego nie zrobi, w czym upewniła go śmierć Cedrica.

Zabij niepotrzebnego.

Te słowa ciągle śniły mu się po nocach wraz ze wszystkim, co miało miejsce po nich. Oczywiście, nie powiedział nikomu o swoich koszmarach, gdyż czuł, że po prostu nie ma to sensu. Wujek Lunatyk zapewne nazwałby to czymś na kształt szoku pourazowego i powiedział, że niedługo mu przejdzie. Z resztą Harry sam tak twierdził – wiedział, że te koszmary miną. Dokładnie w chwili, kiedy wydarzy się coś jeszcze gorszego, o czym nie będzie w stanie zapomnieć, i to zacznie nawiedzać go w snach. Zdążył się przyzwyczaić.

✯✯✯

Pewnego sierpniowego wieczoru, kiedy (o dziwo) nie odbywało się spotkanie Zakonu Feniksa, Remus i Syriusz siedzieli w salonie zajmując się sobą. Lunatyk zwinął się w rogu kanapy z książką w ręku i zatopił się w lekturze, natomiast Łapa przeskakiwał po kanałach mugolskiego telewizora, jednocześnie pucując swoją miotłę. Harry wyszedł dobrą godzinę wcześniej, wyjaśniając, że chce się przejść. Mężczyźni to rozumieli – widzieli, jak wszystkie sprawy, w które chłopak jest zamieszany, go przytłaczają. Potter był stanowczo za młody na przejmowanie się takimi rzeczami, a jednak już praktycznie od najmłodszych lat był na to skazany. Dlatego, mimo że nie powinni, pozwolili mu wyjść samemu, odetchnąć trochę, na chwilę pozbyć się przykrych myśli.

Słońce już chowało się za horyzontem, kiedy nagle do okna zapukała średnich rozmiarów ciemna sowa. Oboje naraz spojrzeli w tamtą stronę. Szatyn zmarszczył brwi, lecz wstał, aby wpuścić ptaka do środka. Ten podleciał na stolik kawowy, wypuścił list z dzióbka i od razu zawrócił, wylatując przez ciągle otwarte okno. Para zerknęła na siebie podejrzliwie. Brunet chwycił za list i przyjrzał mu się.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz