Następnego dnia obudzili się chwilę po siódmej. Spaliby dłużej, gdyby nie Harry, domagający się śniadania. Oporządzili siebie i malca, po czym zeszli na dół, samemu myśląc już tylko o porządnym śniadaniu. Całą trójka zabrali się za przygotowywanie posiłku, przy czym jednak Remus w większości zajmował się ciekawskim Harry'm, który z samego rana uwiesił mu się na szyi i za żadne skarby nie chciał puścić. Żaden z mężczyzn nie wiedział, czemu chłopiec tak upodobał sobie dzisiejsze towarzystwo szatyna, lecz niezbyt się nad tym zastanawiali.
Byli w trakcie zajadania jajek z bekonem i śmiania się z jakiegoś głupiego żartu Łapy, gdy nagle rozległo się ciche pukanie. Gdyby nie lekko wyostrzone zmysły Remusa, nikt nie zwróciłby uwagi na małą, brązową sówkę, pukającą w jedno z okien. Lunatyk podniósł się z miejsca i podążył w jej stronę, próbując przypomnieć sobie, czy gdzieś już ją widział. Nic jednak nie przyszło mu do głowy, więc z zaciekawieniem otworzył okno i wpuścił ptaka do środka. Sowa podleciała do stołu, czym wywołała śmiech malca, i usiadła przy Syriuszu, wyciągając do niego nóżkę, jednocześnie ze wzrokiem wbitym w grzankę na talerzu bruneta. Ten oderwał kawałeczek grzanki i podał go jej, po czym zabrał się za odwiązywanie pergaminu.
W tym czasie Remus zamknął okno i podszedł do męża, zaglądając mu przez ramię, gdy ten zaczął odwijać list.
Drodzy Syriuszu i Remusie!
Bardzo nam przykro ze względu na to, co spotkało Jamesa i Lily. Dobrze wiemy, jak blisko byliście i chcielibyśmy, abyście wiedzieli, że macie w nas całkowite wsparcie, mimo, że nigdy nie byliśmy zbyt blisko.
Dotarło do nas, co stało się z małym Harry'm. Cieszymy się, że trafił on akurat do Was i jesteśmy pewni, że będziecie dla niego idealnymi rodzicami zastępczymi. Napiszcie, jak dajecie sobie radę z całym tym bałaganem.
Piszemy do Was z zaproszeniem na herbatę w przyszłą sobotę. Myśleliśmy, że miło by było, gdyby Harry poznał się z naszym Ronem, który w marcu skończył roczek. Jego bracia często lubią dać mu w kość, a z małą Ginny jeszcze się nie dogaduje. Liczymy na pozytywną odpowiedź!Molly i Arthur Weasley
PS Najlepsze, spóźnione, życzenia Syriuszu!
Łapa uśmiechnął się lekko, czytając ostatnią część. Odwrócił się do szatyna, patrząc na niego z uciechą. Mimo, że nie trzymali się aż tak bardzo z Weasley'ami, zrobiło mu się miło na zaproszenie na herbatę oraz propozycję zapoznania Harry'ego z Ronem. Wiedział, że ta spora, ruda rodzinka jest bardzo przyjemna i z chęcią zgodziłby się od razu, lecz najpierw musiał ustalić to z mężem.
Remus wpatrywał się chwilę w ucieszonego bruneta z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, po czym westchnął niby w bezsilności i pokręcił lekko głową, choć i na jego usta pchał się uśmiech.
— Nie widzę żadnych przeciwwskazań — skwitował, już uśmiechając się promienie.
✯✯✯
Reszta dnia minęła im spokojnie. Odpisali na list, otrzymany podczas śniadania, wesele zgadzając się na spotkanie i opisując swoją nową rolę w życiu małego Pottera. Po południu Syriusz znów wyszedł z chłopcem na motor, korzystając z ostatnich dni względnego ciepła i ładnej pogody, a Remus w tym czasie zatracił się w lekturze pierwszy raz od dobrego tygodnia.
Zaczytał się tak bardzo, że nie zauważył, kiedy pozostała dwójka wróciła do domu, kiedy Black zaczął krzątać się po kuchni, ani kiedy kolacja została postawiona na ławie zaraz przed nim. Dopiero skrzypnięcie uginającej się sofy i czyjeś ciepłe usta na jego bladym policzku przywróciły go do rzeczywistości. Zamknął książkę, przymknął oczy i uśmiechnął się prawie niezauważalnie, kiedy wargi bruneta zjechały z policzka na szyję, przygryzając zadziornie delikatną skórę w tamtym miejscu. Ręka bruneta znalazła się na jego karku, a zęby mocniej przygryzały skórę, co uświadomiło Lunatykowi, że zostanie po tym ślad. Nie skupił się jednak na tym, całkowicie odpływając w krainę przyjemności.
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...