✯28✯

1.2K 121 61
                                    

— No, Dora, opowiadaj, co tam w szkole? Jak tam ci życie mija? — zagaił Syriusz, kiedy dziewczyna umościła się wygodnie w fotelu i spojrzała na nich. 

Ta jednak wzruszyła ramionami.

— Dobrze, po wakacjach rozpoczynam trzeci rok — odpowiedziała.

— Oho, to jeszcze sporo przed tobą — przyznał brunet i posłał jej uśmiech. — A jak tam teraz jest? Kiedy nie ma Huncwotów? Mam nadzieję, że ktoś godny przejął naszą rolę — mówiąc to wypiął dumnie pierś, a Lunatyk tylko pokręcił głową z pobłażliwym uśmiechem, zerkając na męża z ukosa.

— Oh, o to nie musicie się martwić — dziewczyna machnęła ręką. — Z tego, co opowiadała mi mama, to raczej długo nie znajdzie się nikt, kto mógłby was zastąpić. Huncwoci jeszcze długo będą żyć w tej szkole, jeszcze czasem nauczyciele wspominają o was na lekcjach.

— Mam nadzieję, że same dobre rzeczy — spojrzał na nią unosząc brew, jakby chciał rzucić jej wyzwanie.

— Ależ oczywiście, wychwalają, jak to się świetnie uczyliście, a jacy grzeczni byliście — odpowiedziała z wyczuwalną ironią, na co po niedługiej chwili wszyscy wybuchli śmiechem. 

Chwilę później do pokoju weszła Andromeda, lewitując za sobą tacę z filiżankami herbaty, które zaraz znalazły się na stole. Nimfadora sięgnęła po swoją filiżankę i upiła z niej łyk.

— A jak tam z chłopcami? — spytał znacząco brunet, na co Dora momentalnie zapłonęła żywą czerwienią, o mało nie krztusząc się napojem. — Masz już jakiegoś na oku? A może dziewczynę?

Dziewczyna musiała odkaszlnąć, zanim wyprostowała się na fotelu i spojrzała wujkowi prosto w oczy.

— Nie — odparła, siląc się na beztroski ton. Kątem oka zauważyła, że przygląda im się jej mama, stojąca w drzwiach, opierając się o framugę z tacą w ręku.

— Nie? — upewniał się brunet, jakby nie do końca wierząc nastolatce. — A ostatnio doszły mnie słuchy, że nieco bliżej zaprzyjaźniłaś się z pewnym gryfonem — dodał spokojnie, na co ta posłała mu mordercze spojrzenie. 

Zaraz na sofie obok bruneta znalazła się Andromeda, przyglądając się córce z szeroko otwartymi oczami i cieniem uśmiechu błąkającym się po twarzy.

— Naprawdę? Nigdy nic mi nie mówiłaś — przyznała, jakby z lekkim zawodem. 

— Bo to nic wielkiego. Po prostu się przyjaźnimy, pomaga mi w Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami — odparła od razu, ciągle czerwona jak burak. — Skąd w ogóle o tym wiesz? — zwróciła się do wujka.

— Tak się składa, że jesteśmy w bliskiej relacji z jego rodzicami.

— Kto to taki? Jak się nazywa? Jesteście na jednym roku? — pytała niezrażona kobieta, chcąc wyciągnąć od nastolatki jak najwięcej informacji. 

— Charlie Weasley, brat Billa, o którym ci opowiadałam, tak, jesteśmy na jednym roku — na palcach wyliczała odpowiedzi udzielone matce. — To naprawdę nic wielkiego!

Cała trójka spojrzała po sobie z minami pokazującymi, iż niezbyt wierzą Dorze, na co ta tylko westchnęła ciężko i wtuliła się plecami w oparcie fotela, zakrywając twarz dłońmi, marząc jedynie o tym, aby zakończyć ten (w jej przekonaniu) idiotyczny, nic nie wnoszący do życia temat.

Na szczęście jej błagania zostały wysłuchane i już po sekundzie dorośli znaleźli sobie nowy temat do rozmowy, jakby całkowicie zapominając o obecności dziewczyny w pokoju. Ta, korzystając z chwili spokoju, zsunęła się z fotela na dywan i przysiadła niedaleko Harry'ego, który w najlepsze bawił się jej starymi zabawkami, całkowicie ignorując wszystko wokół siebie. 

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz