*Drarry*
Remus podążył za mężem do sypialni. Tam zamknął drzwi na klucz i rzucił zaklęcie wyciszające – nie potrzebował, aby Harry przypadkiem usłyszał coś, czego nie powinien. Stanął na środku pokoju i założył ręce na piersi, wpatrując się oczekująco w bruneta, który siedział na łóżku ze spuszczoną głową.
— No, słucham — odezwał się, kiedy cisza między nimi zaczynała być nieprzyjemna. Syriusz westchnął ciężko.
— Kiedy to się stało? — spytał, ciągle nie podnosząc wzroku z podłogi. Nie czekał na odpowiedź. — Kiedy doszło do tego, że oni... Przecież od samego początku się nie lubili, może nawet nienawidzili, a teraz... To trochę tak, jakbym usłyszał, że James zaczął spotykać się ze Smarkerusem.
Szatyn nie mógł się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem, co zmusiło Syriusza do spojrzenia na niego.
Lunatyk pokręcił głową, po czym przysiadł na posłaniu obok bruneta.— Posłuchaj, to... — zaczął, lecz nie był do końca przekonany, co chce powiedzieć. — Ich relacja nigdy nie wyglądała, jak Jamesa i Snape'a. Wydaje mi się, że oni tak naprawdę nigdy nie nienawidzili się w stu procentach. Wydaje mi się... właściwie to nie wiem, co mi się wydaje — przyznał. — Ale wiem, co widziałem, kiedy trzy lata temu pracowałem w Hogwarcie. Widziałem, jak na siebie patrzą i wiesz co? — uśmiechnął się delikatnie, łapiąc bruneta za dłoń. Splótł ich palce i dopiero wtedy spojrzał w srebrne tęczówki. — W oczach Harry'ego widziałem to samo uczucie, które kiedyś widziałem w Jamesa, kiedy patrzył na Lily; to samo, które do tej pory widuję w twoich.
Łapa spuścił wzrok i zarumienił się lekko.
— Ja po prostu nie chcę, żeby ktoś go skrzywdził — wyznał. — A chłopak Malfoy'ów jednak nie wygląda na zbyt dobrego partnera życiowego — prychnął, kiedy przed oczami stanęła mu poważna twarz nastoletniego blondyna, tak podobnego do matki.
— Niestety nie nam przyjdzie to oceniać — orzekł Remus, ściskając delikatnie dłoń męża. — Ale myślę, że jeśli o to chodzi, to możemy Harry'emu zaufać.
Łapa kiwnął tylko głową, jakby ciągle przetwarzając w głowie słowa szatyna. Nastała chwila ciszy, w której Lunatyk czekał, aż starszy coś powie. Kiedy już myślał, że nie ma na co liczyć, ten nagle się odezwał.
— Czemu powiedział mi dopiero teraz? — spytał cicho.
Remus obawiał się tego pytania, gdyż nie miał pojęcia, czym na nie odpowiedzieć. Prawdą? Harry obawiał się reakcji wujka na wieść o tym, że spotyka się ze ślizgonem. Czy może jednak coś wymyślić? Na przykład, że Harry miał zamiar poinformować go wcześniej, lecz nigdy jakoś nie było czasu, a kiedy przyjeżdżał na wakacje wszystko wylatywało mu z głowy na widok rodziny.
Wątpił, aby Black uwierzył w coś takiego, lecz z drugiej strony nie chciał dobijać go prawdą.— Ty wiedziałeś już dawno, prawda? — spytał, tonem niewiele głośniejszym od szeptu.
Lunatyk zbyt długo zwlekał z odpowiedzią, aby brunet mógł nabrać się jeszcze na jakąś słabą historyjkę.
— Wiedziałem — przyznał. — Ale Harry nie powiedział mi sam. Tak, jak mówiłem – widziałem, co się działo na ich trzecim roku i w końcu pociągnąłem go za język. Tyle że... — urwał, nie do końca wiedząc, jak najdelikatniej ubrać w słowa to, co było konieczne.
— Tyle że...?
Z ust szatyna wydobyło się ciche westchnienie.
— Harry zakazał mi mówienia o tym tobie — wyznał w końcu, a Syriusza jakby olśniło.
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...