✯51✯

725 80 21
                                    

Niestety, nie ważne ile razy przypominałby sobie o liście do Łapy, co zwykle działo się w najmniej odpowiednim momencie, przeważnie w środku lekcji czy na zebraniu rady nauczycielskiej, Lunatyk nigdy nie mógł zapamiętać, aby rzeczywiście napisać do męża. Zawsze coś innego, ważniejszego, wkradało się w jego umysł i przypisywało sobie pierwszeństwo.

Tygodnie mijały, Remus znów prowadził zajęcia, Harry kontynuował swoje cotygodniowe lekcje Patronusa, Łapa co parę dni dostawał listy od pozostałej dwójki, szatyn co miesiąc wracał do domu, aby w spokoju przejść przez pełnię – wszystko wróciło do swojego dawnego porządku. Do czasu. 

Rok szkolny chylił się ku końcowi. Harry zawitał właśnie w gabinecie Lunatyka, aby odbyć ostatnią lekcję Patronusa, gdyż chłopak postanowił na razie dać sobie z tym spokój, a skupić się na obowiązkowych lekcjach, do czego trochę zmusiła go Hermiona. Oprócz tego chciał także porozmawiać z wujkiem. Dlatego zamiast od razu wziąć się do roboty, najpierw przysiadł na łóżku mężczyzny i spojrzał na niego. Ten kończył właśnie sprawdzać jakieś wypracowanie. 

— Hardodziob otrzymał wyrok — powiedział nagle. Sytuacja ze zwierzęciem mocno go przygnębiła.

Szatyn podniósł wzrok znad pergaminu i wbił go w podopiecznego, czekając. Ten spuścił głowę.

— Skazali go na ścięcie. 

Nastała chwila ciszy, w której starszy nie bardzo wiedział, co ma teraz zrobić. Zaraz jednak chłopak westchnął ciężko, wyprostował się i spojrzał na Lunatyka. Ten nie potrafił wyczytać z jego oczu żadnych emocji.

— Pisałeś do wujka Łapy? — spytał, zmieniając temat.

Remus zesztywniał. List. List, który od dwóch miesięcy leżał w szufladzie zaraz obok mapy, aby ta przypominała mu, że ma go wysłać. Jakoś w marcu zebrał się w sobie i rzeczywiście opisał cały problem, uprzednio upewniając się, że imię Peter Pettigrew naprawdę widnieje na mapie. Od tamtej pory nie dał rady wysłać listu, co chwilę zajmując się jakąś ważniejszą rzeczą.

— Cholera — mruknął pod nosem i zaczął przegrzebywać szufladkę. W końcu wyciągnął z niej zaklejoną kopertę, zaadresowaną do Syriusza Blacka. Harry pobladł momentalnie.

— Czyli... on jeszcze o niczym nie wie? — jakby się upewniał, gdzieś w głębi duszy licząc na to, że wujek zaprzeczy. Ten jednak kiwnął tylko głową. — Może... wyślę go, jak będę wracał do dormitorium? — zaproponował.

— Tak, to dobry pomysł — przyznał szatyn. — Jak nie zrobimy tego teraz, to pewnie Łapa nigdy się nie dowie. A raczej powinien wiedzieć. 

Okularnik przytaknął mu. Znów nastała ogłuszająca cisza, którą tym razem przerwał Remus.

— A jak z tobą i... — zaczął, lecz nie dokończył, widząc mordercze spojrzenie chłopaka. Zamilkł momentalnie, zdając sobie sprawę, że lepiej na tym wyjdzie, jeśli nie będzie ciągnąć tego tematu.

— Wujek Łapa o niczym nie wie?

— W żadnym wypadku — odparł natychmiast. — Chociaż w święta strasznie się o ciebie martwił...

— I co mu powiedziałeś?

— Że nie jest to sprawa aż tak poważna, aby musiał wyciągać to z ciebie siłą oraz, że powiesz mu, kiedy będziesz gotowy, a na razie niech da spokój.

Na twarz młodego Pottera wstąpił niepewny uśmiech.

— Dziękuję — odezwał się już ciszej.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz