Niedługo po powrocie do szkoły z przerwy świątecznej małżeństwo dostało kolejny list od Harry'ego. Tym razem chłopiec nie rozpisał się zbytnio, na pergaminie widniały jedynie trzy słowa napisane niestarannym pismem.
Musimy porozmawiać. Koniecznie.
Okularnik nawet się nie podpisał, lecz nie musiał, żeby mężczyźni domyślili się, że jest właśnie od niego. Z lekka ich to przeraziło – nie zdarzyło się jeszcze, aby Harry poprosił ich z Hogwartu o rozmowę, zawsze przekazywał im wszystko w listach oraz podczas powrotów do domu. Łapa nie zastanawiał się długo, co odpisać.
Środa, pokój wspólny gryfonów, 01.00. Bądź sam.
Nie wiedzieli, o co chodzi, lecz czuli, że to coś poważnego i nie mieli zamiaru ignorować prośby swojego wychowanka.
Czas do środy był czasem pełnym stresu i napięcia. Nie było dnia, w którym któryś z nich zastanawiałby się, co chłopiec może od nich chcieć. Co takiego mogło wydarzyć się w Hogwarcie, że zmusiło go do poproszenia o natychmiastową rozmowę?
— Jak myślisz, co się mogło stać? — spytał we wtorek wieczorem Syriusz, kiedy razem z Remusem kładli się do łóżka. Chcieli mieć chociaż te parę godzin odpoczynku przed umówionym spotkaniem.
Na jego twarzy malowało się zatroskanie, jak i minimalny strach, który gościł w nim od prawie tygodnia. Ułożył się na posłaniu i położył głowę na klatce drugiego wsłuchując się w jego równomierny oddech. Automatycznie zaczął dostosowywać swój organizm do jego tempa.
Ręka Lunatyka znalazła się w jego włosach, przegarniając je co chwilę i zaplatając sobie na palcach.— Nie mam pojęcia — odpowiedział zgodnie z prawdą. — Ale mam wrażenie, że może to być związane z tym, co nam opowiadał. Ten napis na ścianie i cała ta Komnata brzmiały rzeczywiście przerażająco i nie wyglądało na to, żeby problemy z nimi związane miały skończyć się tak szybko.
— Znając go, wpakował się w niezłe tarapaty — głos bruneta był cichy, senny.
Był zmęczony po całym dniu, po całym tygodniu, a uzależniająco słodki zapach i ręka w jego włosach poruszająca się delikatnie nie pomagały mu zachować świadomości. Nie zdążył zakodować, kiedy jego powieki opadły, a serce zwolniło rytm.
— Śpij, obudzę cię w nocy — usłyszał jeszcze, zanim zapadł w błogi sen, którego tak bardzo brakowało mu od kilku dni.
✯✯✯
Obudziły go czyjeś usta muskające jego. Mruknął ciągle mało przytomnie, lecz oddał pocałunek. Jemu nie trzeba było powtarzać dwa razy. Otworzył oczy dopiero, kiedy drugi mężczyzna odsunął się od niego, a jego owiało nieprzyjemne zimno. Spojrzał na szatyna, którego policzki zdążyły lekko się zaróżowić. Uśmiechnął się na to.
— Która godzina? — spytał, podnosząc się do siadu i przeciągając.
Lunatyk podparł się na łokciu, uważnie śledząc wzrokiem każdy ruch partnera.
— Za piętnaście pierwsza. Nie miałem serca obudzić cię wcześniej, tak słodko spałeś — przyznał, uśmiechając się lekko, jednocześnie próbując nie zwracać uwagi na ciepło wstępujące na jego twarz.
— To ty w naszym związku jesteś ten słodki — odezwał się brunet, z powrotem zbliżając się do Remusa i krótką chwilę później po raz kolejny łącząc ich usta, tym razem bardziej namiętnie, zaborczo. — Ale nie gniewam się, dobrze mi zrobiło te kilka godzin przerwy — dokończył, kiedy się od siebie oderwali, dysząc ciężej.
Ostatni raz złożył mały pocałunek na czole młodszego i w mgnieniu oka podniósł się z łóżka. Obszedł je i stanął przed mężem, wyciągając dłoń w jego stronę, aby ten do niego dołączył. Szatyn przyjął jego pomoc i sekundę później stał obok Blacka. Ten jednak zamiast puścić dłoń Lunatyka, przejechał kciukiem po jej wierzchu i splótł ich palce, ściskając lekko. Remus nie wiedział, czy jego mąż próbuje podnieść na duchu siebie czy jego. A może ich oboje?
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...