✯50✯

849 75 18
                                    

Syriusz postanowił posłuchać męża i na razie odpuścić sprawę z Harry'm. Jeszcze to z niego wyciągnie, tylko musi poczekać na odpowiedni moment. 

Dzień przed wigilią Bożego Narodzenia całą trójką przystroili choinkę i udekorowali pozostałe pomieszczenia w domu. Oczywiście nie zabrakło gałązek jemioły, które zawisły pod sufitem w każdym pokoju, a nawet w kuchni. Jedynie okularnik nie pozwolił zawiesić roślinki w swojej sypialni, czego w gruncie rzeczy mężczyźni nie mieli mu za złe. 

Pomimo wszystkich potraw, które Łapa przygotował przed ich przyjazdem, Lunatyk i tak spędził w kuchni dobre parę godzin, szykując i dokańczając resztę. I tak uwinął się szybciej niż w poprzednich latach, gdyż teraz miał przy sobie dwójkę zmotywowanych pomocników.

W wieczór wigilijny wszyscy zasiedli do stołu. Mimo braku szatyna w domu przez większość czasu, udało im się dopiąć święta na ostatni guzik – dom wyglądał wręcz magicznie, przystrojony najróżniejszymi ozdobami, choinka migotała wesoło w rogu salonu, a zapachy dochodzące z kuchni były nieziemskie. Lepszych świąt nie mogli sobie wymarzyć.

Tak bardzo za sobą tęsknili, że nawet nie spieszyli się z jedzeniem kolacji i zabraniem się za prezenty. Chcieli w pełni wykorzystać czas, który mogą spędzić razem, więc kiedy odeszli od stołu była godzina dziesiąta wieczorem. Żaden z nich nie narzekał – brakowało im tego uczucia spokoju, kiedy siedzieli wszyscy razem i rozkoszowali się niezobowiązującą rozmową. Łapie wreszcie udało się wyciągnąć trochę więcej konkretów na temat tego, co działo się w szkole odkąd ostatni raz się widzieli. Dowiedział się, między innymi, o lekcjach z Hagridem i ataku na Malfoy'a, wyrzuceniu dementorów ze szkoły przez Dumbledore'a, jak i małym wypadku Harry'ego podczas jednego meczu Quidditcha. Na to ostatnie mężczyzna trochę się zmartwił, lecz pozostała dwójka zapewniła go, że madame Pomfrey dobrze się nim zajęła i już jest wszystko w porządku. Harry zaprezentował także swoje umiejętności w rzucaniu Patronusa (oczywiście wcześniej małżeństwo musiało porządnie zabezpieczyć dom, aby Ministerstwo nie wykryło, iż nieletni czarodziej czaruje poza szkołą), co niesamowicie zdziwiło, lecz jednocześnie uszczęśliwiło Blacka. Miał jakieś dziwne przeczucie, że to zaklęcie kiedyś mu się przyda. 

W końcu zasiedli do rozpakowywania prezentów. Najpierw upominkami wymienili się mężczyźni, co oczywiście nie obyło się bez radosnych uśmiechów, dwuznacznych podziękowań, a w niektórych momentach nawet łez majaczących w kącikach oczu. Harry widział te sytuacje nie raz i nie dwa i dobrze wiedział, że będzie musiał dzisiaj szybko usnąć. 
Potem przyszedł czas na młodego Pottera. Pierwszym prezentem był zestaw nowych ochraniaczy do Quidditcha, za które chłopak był wujkom niesamowicie wdzięczny. Po incydencie z meczu z puchonami, napomknął któregoś razu Lunatykowi, że jego ochraniacze nie są w najlepszym stanie, przy czym zapewniał, że przy następnym wyjściu do Hogsmeade zakupi nowe, lecz to nigdy się nie wydarzyło – Harry za każdym razem wracał z pustymi rękami, wyklinając na siebie, że jest taki zapominalski. 

Jednak to drugi prezent wywołał u niego największą radość. Kiedy po raz ostatni schylił się pod choinkę, wyciągnął z niej sporych rozmiarów pudło ozdobione świątecznymi rysunkami i wielką, czerwoną kokardą. Nastolatek spojrzał na wujków, lecz ci tylko uśmiechali się do niego promiennie. Łapa skinieniem głowy zachęcił go do otworzenia pakunku. Chłopak podniósł wieko pudełka, a Syriusz był bardziej niż przekonany, że oczy rozbłysły mu nienaturalnie. Harry jednym ruchem wyciągnął ze środka prezent i położył go sobie na kolanach, a karton zestawił na podłogę. Przejechał dłonią po rączce nowej miotły i uśmiechnął się do siebie. 

— Błyskawica? — spytał, jakby dla upewnienia się. Wydawało mu się, że cała ta sytuacja to jeden niesamowity sen, z którego zaraz się obudzi. 

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz