✯45✯

817 92 16
                                    

Pierwszym, co Remus zrobił po powrocie do szkoły po wrześniowej pełni było pójście do Harry'ego i oznajmienie mu, iż podjął decyzję, co do jego lekcji Patronusa. Podszedł do portretu Grubej Damy i podał hasło. Ta otworzyła przed nim wejście, uśmiechając się miło do byłego ucznia. Lunatyk wszedł do środka. 

Harry siedział w pokoju wspólnym i pochylał się nad kawałkiem pergaminu, ewidentnie próbując zrobić jakieś zadanie domowe, a obok niego Hermiona próbowała wytłumaczyć coś Ronowi. Kiedy tylko portret zamknął się za szatynem ze znajomym trzaskiem, chłopiec podniósł głowę i spojrzał w stronę wejścia. Na jego twarz wpłynął uśmiech, kiedy zauważył wujka całego i zdrowego, uśmiechającego się do niego przyjaźnie. Zaraz oderwał się od pracy i podszedł do szatyna. Przytulił go szybko, nie chcąc, aby inni obecni w pokoju wspólnym pomyśleli sobie nie wiadomo co. Nawet nie zdążył się odezwać, gdyż wyprzedził go mężczyzna. 

— Harry, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. 

Chłopak zerknął przez ramię na swoich przyjaciół, lecz ci tylko kiwnęli mu na znak, że poradzą sobie sami. Razem wyszli z pokoju wspólnego i skierowali się do gabinetu szatyna. 

— Co u wujka Łapy? — spytał, aby zagaić rozmowę. 

— O dziwo, nieźle sobie bez nas radzi — przyznał starszy, na co oboje zaśmiali się lekko. — Tęskni za tobą bardzo. Cały czas wypytywał mnie, jak się trzymasz, czy sobie radzisz i takie tam. Zapewniłem go, że wszystko w porządku.

— Powiedziałeś mu o incydencie z pociągu?

— Powiedziałem. Powinien wiedzieć, w końcu jest twoim wujkiem i prawowitym opiekunem.

Resztę drogi do sali od OPCM'u przebyli w przyjemnej ciszy. Okularnik nie wiedział, o czym wujek chce z nim porozmawiać, lecz domyślał się, co to może być. I miał nadzieję, że się nie pomyli. 

Gdy dotarli na miejsce Harry przysiadł na łóżku szatyna, a ten znalazł sobie miejsce w fotelu naprzeciwko. Chwilę przyglądał się podopiecznemu, który cierpliwie wytrzymał jego badawcze spojrzenie, po czym uśmiechnął się pod nosem.

— Zapewne domyślasz się, o czym chciałbym z tobą porozmawiać. 

Potterowi oczy rozbłysły, lecz ten blask zaraz przygasł, kiedy w jego umysł wdarły się inne podejrzenia co do zbliżającej się nieubłagalnie rozmowy. A jeśli wujek wie coś, czego nie powinien wiedzieć? Czy mógłby zauważyć...? Oczywiście, że by mógł, ma na ciebie wgląd praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ale przecież to nie było nic wielkiego... Po co wujek Lunatyk miałby chcieć rozmawiać z nim o czymś tak nieznaczącym?...

Remus, zauważając przestrach malujący się na twarzy chłopaka, pośpieszył mu z wyjaśnieniami.

— Jeśli zmieniłeś zdanie, co do tych lekcji, to mi powiedz, a nie będę cię do niczego zmuszać. Rozmawiałem z Łapą i stwierdziliśmy, że dobrze zrobiłoby ci, gdybyś nauczył się zaklęcie Patronusa. Chciałem powiedzieć ci, że możemy zacząć naukę od przyszłego tygodnia, ale jeśli nie chcesz...

— Nie! — zaoponował momentalnie Harry, czując jak uchodzi z niego całe wstrzymywane powietrze. — Nie, z chęcią nauczę się tego zaklęcia.

Lunatyk badał go wzrokiem, próbując dojść do tego, o co mogło mu chodzić wcześniej, lecz tego chłopak nie wytrzymał i spuścił wzrok na własne dłonie, jednocześnie pokrywając się prawie niewidocznym rumieńcem. 

— Dobrze, w takim razie możesz przychodzić w środy po zajęciach i soboty po obiedzie. Wtedy będę w stu procentach do twojej dyspozycji.  

Okularnik podniósł się z miejsca i kiwnął głową.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz