✯53✯

710 65 39
                                    

Sierpień przyniósł im niespodziewaną wiadomość.
Pewnego ranka, kiedy całą trójką siedzieli w kuchni jedząc śniadanie, do okna zapukała niewielkich rozmiarów sówka. Trzy głowy, jak jeden mąż, odwróciły się w jej stronę, a na usta Harry'ego wpłynął szeroki uśmiech. Bowiem za oknem na wpuszczenie czekała Świstoświnka – sowa, którą Ron dostał od Syriusza dwa miesiące temu, aby jakoś wynagrodzić mu utratę zwierzątka, którym był szczur Parszywek.

Chłopak podszedł do okna i otworzył je, wpuszczając ptaka do środka. Ten od razu podleciał do stołu, aby zaraz klapnąć na jego środku. Wypuścił kopertę z dzióbka i, bez pozwolenia, zabrał się za podjadanie śniadania z talerza okularnika. Nikt nie zwrócił na to większej uwagi, gdyż Łapa pochwycił list i już zaczął go otwierać.

— To do ciebie — orzekł, kiedy przeczytał nagłówek, i oddał pergamin w ręce chrześniaka.

Harry!

Tata dostał w Ministerstwie bilety na najbliższe Mistrzostwa Świata w Quidditchu! Okazało się, że są dwa za dużo i mama powiedziała, że możemy zabrać Ciebie i Hermionę. Byłoby super, gdyby twoi wujkowie się zgodzili! Możesz przyjechać już wcześniej, bo na Mistrzostwa i tak będziemy lecieć od nas. Daj znać czy będziesz mógł.

Ron

PS nie dawaj Śwince owoców, bo po nich choruje.

Harry od razu spojrzał w stronę sówki, która ciągle siedziała nad jego śniadaniem. W duchu ucieszył się, że tego dnia Lunatyk postanowił zrobić jajka sadzone. Nie wiedział, co zrobiłby, gdyby Świstoświnka czymś się u niego zatruła. Ta, na szczęście, została przy skubaniu grzanki.

Na dole pergaminu, pismem Molly, dopisana była data i godzina Mistrzostw, jak i ich miejsce oraz jak się tam dostaną. Chłopak parsknął śmiechem widząc to (Ron zapewne był zbyt podekscytowany, aby pamiętać o takich rzeczach), po czym podał list wujkowi. Brunet przeleciał wzrokiem pergamin i oddał go Remusowi z lekkim uśmiechem błąkającym się po jego ustach.

— To co, mogę jechać? — spytał, praktycznie podskakując w miejscu z niecierpliwości, kiedy list z powrotem trafił w jego ręce.

Szatyn spojrzał na niego.

— Nie wiem czy to dobry pomysł — odrzekł po chwili niewesołym tonem, na co Harry jęknął cierpiętniczo. — Mam złe przeczucia...

— Przecież rodzice Rona tam będą — przerwał mu. — I Ron. I Hermiona. Nic się nie stanie. Będę na siebie uważać, obiecuję.

Lunatyk przeniósł swój wzrok na męża, szukając u niego jakiegokolwiek poparcia, lecz ten patrzył na niego szczenięcymi ślepiami. Westchnął przeciągle.

— Pozwól mu jechać — powiedział. — Niech się chłopak trochę zabawi.

Szatyn spuścił głowę i pokręcił nią delikatnie, jakby w wyrazie bezsilności, po czym podniósł wzrok na podopiecznego.

— Dobrze, możesz jechać — oznajmił w końcu, na co chłopiec zakrzyknął wesoło dzięki!, podskoczył w miejscu i biegiem skierował się do swojego pokoju. Świstoświnka poleciała zaraz za nim. — A my — tu zwrócił się do męża poważnie. Ten, gdyby tylko mógł, już podwinąłby pod siebie ogon. — My porozmawiamy sobie później — orzekł i już bez słowa zaczął zbierać brudne naczynia ze stołu.

Łapa przełknął głośno ślinę. Czy to już czas wiać?

✯✯✯

Cały dzień Harry biegał, jak nakręcony, a buzia ani na chwilę mu się nie zamykała. Świstoświnka jeszcze przed południem odleciała z odpowiedzią na list Rona. Okularnik do Nory miał przybyć nazajutrz z samego rana.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz