✯62.1.a✯

547 52 27
                                    

*Drarry*

Ku zdziwieniu wszystkich Syriusz nie był zły na Harry'ego, kiedy ten ze szczegółami opowiedział im, jak to się stało, że wraz z innymi uczniami wylądował w Ministerstwie Magii. W gruncie rzeczy Łapa go rozumiał – sam dobrze wiedział, że byłby w stanie poświęcić wszystko, aby ratować tych, których kocha. Dlatego Potter nie dostał żadnej kary czy szlabanu, nawet reprymenda nie była tym razem taka długa i surowa. Kiedy Harry zapytał, dlaczego, Black odpowiedział tylko:

— Co roku powtarzam ci to samo, a ty i tak co roku pakujesz się w jakieś gówno. Nie chce mi się już języka strzępić. Cieszę się tylko, że żyjemy.

Można powiedzieć, że to chłopaka usatysfakcjonowało, lecz gdzieś w głębi siebie miał jakieś przeczucie, że to jeszcze nie koniec, więc kiedy pewnego lipcowego dnia przy śniadaniu Black oznajmił, że muszą poważnie porozmawiać okularnik był pewny, że wie o co chodzi. Jakie było jego zdziwienie, kiedy wujek zamiast do jego pokoju zaprowadził go przed drzwi tajemniczego pomieszczenia, które, odkąd chłopak tam mieszkał, nie było otwierane.

— W tym pokoju mieści się cała historia rodu Blacków — oznajmił Syriusz, przekręcając klucz w zamku. — Uważam, że jesteś już na tyle duży, aby ją poznać.

Drzwi uchyliły się ze skrzypnięciem, a Harry'emu ukazało się praktycznie puste pomieszczenie, którego ściany wyłożone były jednak niecodzienną tapetą. Powoli przekroczył próg, rozglądając się uważnie na wszystkie strony.

— To... drzewo genealogiczne — bardziej stwierdził niż spytał, lecz Black i tak mruknął coś pod nosem na potwierdzenie.

Wszedł zaraz za chłopakiem, samemu chłonąc tak znajomy, a jednak tak dawno zapomniany widok.

— Na tym drzewie genealogicznym znajdują się wszyscy, którzy zdążyli przyjść na świat nim zmarła moja matka — wyjaśnił. — To ona zajmowała się tym wszystkim.

Łapa stanął przy jednej ze ścian i wskazał coś palcem. Potter od razu spojrzał w tamto miejsce. Jego oczom ukazał się ślad po wypaleniu z podpisem ,,Syriusz".

— Matka zrobiła to, kiedy uciekłem z domu. Miałem wtedy szesnaście lat.

— Dokąd poszedłeś? — spytał, ciągle przypatrując się dawnemu portretowi wujka.

— Do twojego ojca — przyznał już trochę weselszym tonem. — Twoi dziadkowie zawsze mnie lubili.

Wskazał palcem inne miejsce, zmuszając chłopaka do podążenia tam wzrokiem. Tym razem zamiast portretu czy śladu spalenia Harry dostrzegł ludzką czaszkę podpisaną ,,Regulus".

— Mój młodszy brat, Regulus. Rodzice przeciągnęli go na czarną stronę — tłumaczył brunet. — Zmarł w wieku osiemnastu lat. Szkoda, że nie zdążyłeś go poznać...

Tym razem Harry nic nie powiedział, przyjmując tą wiadomość w milczeniu, jakie należy się zmarłej osobie.

Black jeszcze przez jakiś czas chodził po pokoju i pokazywał chrześniakowi poszczególne portrety, wypalenia czy czaszki, dokładnie tłumacząc kto kim był i jak zasłużył się w jego życiu. Młody Potter słuchał tego wszystkiego uważnie, dopiero w tamtym momencie tak naprawdę dowiadując się czegoś więcej o przeszłości wujka. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jak mało o nim wie.

— Wujek Alfard — powiedział, wskazując kolejne przepalenie. — Cudowny człowiek. Zawsze pomagał mi, jak tylko mógł, nawet po mojej ucieczce z domu. Nigdy tak naprawdę nie dołączył do Śmierciożerców.

W końcu jednak doszli do najciekawszych członków rodu Black – trójki sióstr, z czego portret jednej był osmolony, inną natomiast Harry poznał od razu.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz