✯26✯

1.3K 127 72
                                    

Lipiec tego roku był wyjątkowo piękny - upał dawał się we znaki, natura zachwycała swoją urodą, ptaki wyśpiewywały coraz to cudniejsze melodie. Lepszych wakacji nie można było sobie wymarzyć.

Gdy siódmy miesiąc roku zaczął chylić się ku końcowi, atmosfera w domu przy Grimmauld Place 12 zawrzała. Bowiem w środę trzydziestego pierwszego lipca wypadały urodziny najmłodszego z domowników.

Już o godzinie siódmej nad ranem Harry zbudził parę, wskakując im do łóżka i wykrzykując w kółko ,,Dziś moje urodziny! Dziś moje urodziny!"

Lunatyk przetarł zaspane oczy i uchylił jedną powiekę, zerkając na zegar, wiszący na ścianie. Zaraz jęknął cierpiętniczo i na powrót przymknął oczy.

- Harry, skarbie, czy ty wiesz, która jest godzina? - spytał retorycznie, na co chłopiec odwrócił się w stronę zegara.

Wpatrywał się w przedmiot dobre dwie minuty zanim znów się odezwał.

- Mała wskazówka jest na siedem, a duża na dwa - oznajmił i czekał, aż wujek wytłumaczy mu, która to godzina.

- Dokładnie, jest dopiero siódma rano. Grzeczne dzieci jeszcze śpią o tej godzinie.

- Wujek Łapa wstaje o siódmej do pracy - przypomniał i natrętnie zaczął wpatrywać się w śpiącego jeszcze bruneta.

- To prawda, lecz wujek Łapa ma dzisiaj wolne i też chciałby się porządnie wyspać.

- Ale ja mam dzisiaj urodziny! - wykrzyknął malec, jakby oburzony zachowaniem wujków.

- To, że masz urodziny nie znaczy jeszcze, że musisz zwalać nas z łóżka w środku nocy - usłyszeli stłumiony materiałem poduszki głos Syriusza, który zaraz obrócił się w ich stronę z ciężkim westchnięciem. - Chyba zacznę zamykać ci drzwi na klucz na noc - dodał jeszcze, wpatrując się w Harry'ego.

- Otwoze je sobie zaklęciem - odpowiedział pewny siebie, zakładając ręce na piersi.

- Nie masz jeszcze różdżki - przypomniał Black z nutką śmiechu w głosie.

- Mam! - wykrzyknął od razu chłopiec i zleciał z łóżka, sprintem kierując się do swojej sypialni.

Wrócił po niecałej minucie, dzierżąc w dłoni średnich rozmiarów patyk, który trzy dni wcześniej znalazł w lesie. Od tamtej pory nazywał go swoją różdżką i był święcie przekonany, że rzeczywiście może czarować. Małżeństwo nie wyprowadzało go z błędu, widząc, jak świetnie się bawi.

- Nie otworzyłbyś tym drzwi.

- A właśnie, ze bym otwozył!

- To co, może jakieś śniadanie? - spytał Remus, zwinnie wyprzedzając rozwinięcie się mało poważnej kłótni.

Pozostała dwójka przytaknęła (Harry z większym entuzjazmem, gdyż udało mu się wyciągnąć wujków z łóżka), a Lunatyk ruszył do łazienki. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, chłopiec odwrócił się do bruneta i spojrzał na niego poważnie.

- Co mi kupiliście? - spytał, na co Black parsknął śmiechem. Ułożył ręce pod głową i wpatrywał się w chrześniaka z uśmiechem.

- Naprawdę myślisz, że ci powiem?

- Wujek Lunatyk mówi, ze nie umiesz tsymać sekretu - odparł swobodnie, wzruszając ramionami.

- W takim razie wujek Lunatyk się myli.

- Ja się nigdy nie mylę! - usłyszeli donośny głos z odmętów łazienki. - A jeśli wygadasz Harry'emu, co dostanie na prezent to wprowadzę celibat na czas nieokreślony!

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz