✯59✯

631 55 27
                                    

Przesłuchanie, w gruncie rzeczy, poszło dobrze – Harry został oczyszczony ze wszystkich zarzutów oraz mógł pełnoprawnie wrócić do szkoły. Z jego opowiadań mężczyźni dowiedzieli się, że dużą rolę odegrał tam Dumbledore, który wstawił się za chłopakiem. 
Pierwszego września Potter po raz kolejny opuścił Grimmauld Place 12, aby udać się do Hogwartu. Wszyscy zastanawiali się, co tym razem mu się przydarzy. 

Na odpowiedź małżeństwo nie musiało czekać długo. Pierwszy list od podopiecznego dostali już po tygodniu. 

Na stanowisko nauczyciela OPCM'u przyszła jakaś kobieta z Ministerstwa. Widziałem ją już wcześniej – była obecna przy moim przesłuchaniu. Nie sprawiała wrażenia zbyt przyjemnej i taka też się okazało. Już zdążyłem wpakować się w szlaban u niej.

Lekko zdziwiło ich to, że Dumbledore pozwolił na to, aby osoba z Ministerstwa Magii nauczała w szkole. 

— Pewnie chcą obserwować Dropsa dwadzieścia cztery godziny na siedem dni w tygodniu — myślał na głos Remus. — W końcu Minister nie wierzy w to, co razem z Harry opowiadają o Sam-Wiesz-Kim. Myśli, że Drops chce wygryźć go ze stanowiska, dlatego woli mieć go na oku. 

Łapa siedział chwilę w ciszy, jakby przetwarzając słowa męża.

— Brzmi to rozsądnie — przyznał w końcu. Jego wzrok zatrzymał się na szmaragdowych tęczówkach. — W skali od jeden do dziesięć, jak duże kłopoty mogą z tego wyjść?

— Mocne osiem — odpowiedział szatyn bez chwili zawahania. — Możliwe nawet, że więcej – w końcu to Harry.

Brunet westchnął ciężko, lecz pokiwał głową.

✯✯✯

Potem przez długi okres czasu para nie otrzymała od chłopaka żadnego listu, żadnego znaku życia. Tygodnie mijały, w tym czasie parę razy odbyło się spotkanie Zakonu Feniksa, na którym ciągle omawiali jedno i to samo – powrót Voldemorta oraz, co można z tym zrobić. Na razie stali w martwym punkcie, gdyż oprócz faktu, że Czarny Pan powrócił, nic innego nie wiedzieli. Co prawda ponownie rozpoczęły się ataki Śmierciożerców, lecz nie było ich tyle, co ostatnim razem, kiedy Voldemort stąpał po tej ziemi. 

W końcu mężczyźni doczekali się jakichś wieści od okularnika, bowiem po paru tygodniach za oknem wreszcie pojawiła się biała sowa śnieżna, dzierżąc w dziobie zwinięty kawałek pergaminu. 
Syriusz od razu przejął od niej list i zaczął czytać.

— Cholera jasna! — zaklął głośno, na co Remus od razu znalazł się przy nim. Odwrócił się w stronę męża, aby móc spojrzeć mu w oczy. — Ta stara prukwa wywaliła go z drużyny! 

Na twarz Lunatyka wstąpiło niemałe zdziwienie. Zaraz praktycznie wyrwał list z rąk bruneta i sam przeleciał go wzrokiem. 

Kochani Wujku Łapo i Wujku Lunatyku!

Długo zastanawiałem się czy pisać do Was w tej sprawie, lecz w końcu stwierdziłem, że powinniście wiedzieć – zostałem wyrzucony z gryfońskiej drużyny Quidditcha! A to wszystko przez naszą kochaną profesor Umbridge.
Pierwszy mecz w tym roku graliśmy ze ślizgonami. Oczywiście Gryffindor wygrał. Po meczu Malfoy o coś się do nas przyczepił, a że atmosfera i tak była napięta trochę nas poniosło. Można powiedzieć, że się pobiliśmy (ale nikt nie ucierpiał mocno!), ale Umbridge zdyskwalifikowała tylko mnie i bliźniaków. Do tego dożywotnio! Ale Malfoy'owi nic się nie stało, nawet spojrzeniem go nie obdarzyła, a to w znacznej mierze była jego wina. Sprowokował nas tym swoim głupim gadaniem!

Lunatyk spojrzał na Blacka, lecz ten siedział tylko na kanapie z twarzą skrytą w dłoniach i kiwał się przód-tył, jakby wpadł w jakąś mantrę. Szatyn westchnął cicho i przysiadł na sofie, obejmując męża ramieniem. Brunet wtulił się w niego i, nim ktoś zdążył cokolwiek powiedzieć, zamiast mężczyzny o ciemnych włosach, na posłaniu koło Remusa siedział sporych rozmiarów pies o sierści czarnej jak noc. Jego łeb spoczywał na kolanach młodszego, jakby domagając się pieszczot. 

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz