✯40✯

927 91 29
                                    

Wakacje mijały Harry'emu spokojnie, w miłej, rodzinnej atmosferze. Przed powrotem do domu umówił się z Ronem, że pod koniec sierpnia wpadnie do niego na nocowanie i razem wybiorą się na zakupy na Pokątną, a państwo Weasley odwiozą ich na pociąg, aby Syriusz i Remus nie musieli się tym martwić. Chłopiec był podekscytowany wizją spędzenia całego tygodnia w Norze.

Sprawy zaczęły komplikować się, kiedy lipiec chylił się ku końcowi. Harry spał spokojnie w swoim łóżku, delektując się ostatnimi minutami błogiego snu, zanim wyrwie go z niego wujek Łapa i zaciągnie na podwórze w celu kontynuowania treningu. Okularnikowi bardzo do gustu przypadło trenowanie pojedynków i z chęcią przez cały dzień nie wracałby do domu, lecz oddałby wszystko za chociażby pół godziny snu więcej. 

Przebudził się momentalnie, kiedy poczuł, jak materac ugina się pod czyimś ciężarem. Spodziewał się zobaczyć nad sobą twarz bruneta, lecz zamiast tego spostrzegł niewielką postać o pomarszczonej twarzy z nieproporcjonalnie dużymi oczami, długim nosem i elfimi uszami. Chłopiec od razu zorientował się z czym ma do czynienia – właśnie pochylał się nad nim skrzat domowy ubrany w praktycznie najgorsze łachmany, jakie prawdopodobnie znalazł gdzieś na śmietniku. Przynajmniej tak wydawało się Harry'emu. 

— Harry Potter sir — odezwał się skrzat piskliwym głosikiem i skłonił przed chłopcem, który zdążył podnieść się do siadu i nałożyć okulary. — Zgredek przyszedł ostrzec Harry'ego Pottera. Harry Potter nie może w tym roku wrócić do Hogwartu. To zbyt niebezpiecznie.

— O czym ty mówisz? — spytał cicho, nie chcąc przypadkiem zbudzić wujków, choć w duchu przyznał sobie, że ci i tak pewnie już nie śpią przez skrzeki skrzata. 

— Harry Potter nie może wrócić do Hogwartu — powtórzył i kontynuował o ton ciszej. — Nie będzie tam już bezpieczny. 

Harry poczuł, jak na sekundę serce staje mu w piersi. Zaraz jednak opanował się, nie chcąc popadać w popłoch. Ten skrzat, który nazwał się Zgredkiem, nie może mówić poważnie. To pewnie tylko jakiś głupi żart, może nawet wymyślony przez Syriusza, żeby nastraszyć go przed treningiem. Nie był jednak do końca pewny, czy wujek posunąłby się do czegoś takiego. Poza tym, skąd miałby wziąć skrzata domowego?

— Jeśli to jakiś podstęp, to obiecuję, że... — zaczął, sięgając po różdżkę, leżącą na stoliku nocnym.

— Nie! To nie jest żaden podstęp! Zgredek przysięga, że to nie jest podstęp — zapewniał skrzat. — Życie Harry'ego Pottera jest zagrożone.

— Co masz na myśli?

Zgredek rozejrzał się po pokoju, jakby chcąc sprawdzić czy nikt ich nie podsłuchuje. Pochylił się nad chłopcem

— W Hogwarcie na Harry'ego Pottera czeka niebezpieczeństwo.

Z dołu dobiegły ich odgłosy przyrządzanego śniadania. Oboje spojrzeli na drzwi, po czym znowu na siebie, tym razem trochę bardziej wystraszeni.

— Niech Harry Potter obieca, że nie będzie próbował dostać się do Hogwartu.

— Ja... — zawahał się na sekundę. — Nie mogę, Hogwart to mój drugi dom.

Skrzat wyglądał, jakby miał zamiar jeszcze coś powiedzieć, lecz w tym momencie drzwi do sypialni Harry'ego otworzyły się i zajrzał przez nie Syriusz. Okularnik nawet nie zauważył, kiedy Zgredek zdążył zniknąć i w jaki sposób.

— Cześć, Bambi — przywitał się. — Z kim gadałeś?

— Z nikim nie rozmawiałem — skłamał, nawet nie do końca rozumiejąc, dlaczego to robi. — Musiałem mówić przez sen. 

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz