Kolejny rok minął im, w gruncie rzeczy, w spokojnej atmosferze, nie licząc tego, iż jednocześnie z nastaniem stycznia jedynym, o czym Harry potrafił mówić był nadchodzący list z Hogwartu. Mimo że do tego czasu pozostało jeszcze ponad pół roku, to nie było dnia, w którym chłopiec chociażby nie napomknął o tym wujkom. Na początku odpowiadali mu z uśmiechem na każde zadane pytanie, lecz z biegiem czasu trochę im się to znudziło.
Najgorszym okresem, kiedy mały zasypywał ich największą ilością pytań był lipiec.
— Wujku Łapo — zagadnął któregoś dnia bruneta. — Kiedy dostałeś swój list z Hogwartu?
Syriusz westchnął ciężko słysząc kolejne pytanie związane ze Szkołą Magii i Czarodziejstwa. Przybrał na twarz najmilszy uśmiech, na jaki było go stać i spojrzał na chrześniaka.
— Nie pamiętam dokładnie, Bambi — odpowiedział. — To było bardzo dawno temu, ale wydaje mi się, że w dniu, kiedy skończyłem jedenaście lat.
Mały przytaknął mu tylko i zaraz poleciał do Remusa, który w salonie czytał książkę.
— Wujku Lunatyku — odezwał się, wskakując na kanapę obok niego. Szatyn zamknął lekturę i skupił całą swoją uwagę na podopiecznym. — Kiedy dostałeś swój list z Hogwartu?
Ten tylko uśmiechnął się do niego z lekka pobłażliwie.
— Jeśli mnie pamięć nie myli, a to zdarza się bardzo rzadko, to w dzień moich jedenastych urodzin. Dziesiątego marca siedemdziesiątego pierwszego roku.
Chłopcu oczy rozbłysły. W jego mózgu już zaczęło formować się kolejne pytanie.
— A co ci powiedział wujek Łapa? — wyprzedził go szatyn.
— To samo — Harry zamyślił się. — Myślisz, że ja też dostanę swój list, kiedy skończę jedenaście lat?
— Mam taką nadzieję.
✯✯✯
Trzydziestego pierwszego lipca Harry obudził się dość późno, bo dopiero po jedenastej. Mogło to być spowodowane tym, iż poprzedniego wieczora uparł się, aby czekać do północy, gdyż sowa może przylecieć od razu z nastaniem następnego dnia. Tak się jednak nie stało, a mężczyźni zagonili chłopca spać dopiero przed pierwszą w nocy.
Trwał jeszcze w tej błogiej nieświadomości, dryfując na granicy snu i rozbudzenia. Podniósł się z łóżka, poszedł do łazienki, a gdy wrócił do pokoju, aby się ubrać spojrzał na kalendarz. Czerwonym kółkiem zaznaczona była dzisiejsza data, a chłopiec widząc to momentalnie oprzytomniał. W mgnieniu oka zarzucił na siebie jakieś przyzwoite ciuchy i z prędkością światła zbiegł na dół do salonu.
— Jest już?! Jest?! — krzyczał przejęty, wlatując do kuchni, ledwo wyrabiając na zakręcie. — Jest?!
Przy stole siedziało małżeństwo, a na blacie obok nich umiejscowiła się sporych rozmiarów ciemna sowa, trzymająca w dziobie zapieczętowaną kopertę. Ptak ruszył w jego stronę, podskakując na krótkich nóżkach i wysunął do niego dziobek. Ten spojrzał na wujków błyszczącymi oczami, jakby czekając na pozwolenie przejęcia listu. Ci uśmiechnęli się do niego promiennie, a Lunatyk kiwnął mu głową.
Wziął kopertę od sowy, która podała mu ją praktycznie z nabożną czcią. Przełamał pieczęć i wyjął list znajdujący się w środku.
HOGWART
SZKOŁA MAGII i CZARODZIEJSTWA
Dyrektor: Albus Dumbledore (Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag, Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...