✯12✯

1.8K 159 50
                                    

Reszta tygodnia minęła im dokładnie tak samo, jak poniedziałek - wczesna pobudka, chwila na rozmowę, wyjście Syriusza do pracy, nuda, powrót, obiad i reszta dnia razem. Wyjątkiem jednak był czwartek, dzień, w którym para zdecydowała się odwiedzić grób zmarłych przyjaciół.

Po powrocie Łapy i wspólnym obiedzie, cała trójka zebrała się i ruszyła w stronę Doliny Godryka. Dobrze wiedzieli, że Petunia właśnie tam pochowała siostrę i jej męża, twierdząc, że takim ludziom nie należy się miejsce na normalnym cmentarzu. Drogę pokonali za pomocą motocykla Blacka, na co wyjątkowo szatyn nie narzekał.

Gdy dotarli na miejsce, słońce już dawno schowało się za horyzontem i nastała nieprzyjemna ciemność. Na dodatek, kiedy zsiedli z pojazdu zaczął prószyć śnieg, który z każdą chwilą sypał coraz mocniej, co poskutkowało tym, że kiedy dotarli pod bramy cmentarza, ziemię pokrywała kilkucentymetrowa warstwa białego puchu. Remus owinął mocniej szalik wokół szyi Harry'ego i przekroczył teren cmentarza. Łapa wahał się chwilę. Nie ufał sobie i czuł, że jak tylko zobaczy kamienne nagrobki z wyrytymi imionami jego przyjaciół, to najzwyczajniej w świecie zacznie płakać. Patrzył tępo przed siebie, rozważając w głowie ewentualną ucieczkę, gdy poczuł czyjąś dłoń oplatającą jego. Odwrócił się w stronę męża, który uśmiechnął się pokrzepiająco. Wziął głęboki oddech i, ciągle trzymając szatyna za rękę, przekroczył bramę cmentarzyska.

Instynktownie dotarli pod grób, z Łapą jako przewodnikiem. Mimo, że nie miał pojęcia, gdzie pochowani zostali Potterowie, jakaś nadprzyrodzona siła pchała go do przodu, między uliczkami, w końcu doprowadzając do celu. Przystanęli przed niewielkim, kamiennym nagrobkiem.

Syriusz nie musiał długo czekać na łzy, które teraz uparcie próbowały wydostać się spod jego powiek. Chwilę im na to nie pozwalał, lecz w końcu skapitulował, zaczynając cicho szlochać. Na dobre rozkleił się dopiero, gdy poczuł dłoń Lunatyka, uspokajająco gładzącą jego plecy. Nie wytrzymawszy, osunął się na kolana i zaniósł się histerycznym płaczem. Nie mógł patrzeć na nagrobek, lecz nie odwrócił od niego wzroku, jakby napawając się bólem, który powodował. Obwiniał się za wszystko, co się stało, bo przecież gdyby zgodził się zostać Strażnikiem Tajemnicy, do niczego takiego by nie doszło. On jednak się tego wyparł, ze strachu, czy głupoty, i teraz ponosi konsekwencje.

Łzy przysłaniały mu widok, rozmazując świat dokoła, lecz dał radę zauważyć niewielką wiązankę, formującą się na grobie. Uniósł wzrok na szatyna, stojącego obok z różdżką w ręku. Podniósł się z klęczek i bez ostrzeżenia objął pozostałą dwójkę z taką mocą, że Harry zaczął się wiercić. Poluźnił delikatnie uścisk, lecz nie odsunął się. Potrzebował teraz bliskości i ciepła jedynej bliskiej osoby, która mu  pozostała.

Remus ukrył twarz w ciemnych włosach, zaciągając się ich przyjemnym zapachem. On także nie powstrzymywał już łez. Robił to tak długo, że zaczęło go to dobijać psychicznie. Poczuł ulgę, kiedy pierwsze łzy wypłynęły spod zaciśniętych powiek i zniknęły w czuprynie drugiego mężczyzny. W końcu rozpłakał się tak, że nie umiał tego uspokoić.

Black, czując to, odsunął się delikatnie, złapał wyższego za twarz i złączył ich usta w mocnym pocałunku. Obydwoje przymknęli oczy, oddając się chwili.

— Kocham cię, pamiętaj — szepnął Łapa prosto w wargi męża.

Ten pokiwał tylko głową, nie mogąc zmusić się do słownej odpowiedzi. W końcu oderwali się od siebie i spojrzeli na malca, który jeździł wzrokiem między jednym, a drugim. Łzy na ich policzkach nie spodobały mu się do tego stopnia, że byłby się także rozpłakał, gdyby nie szybka interwencja Blacka, który zaczął zabawiać chłopca śmiesznym minami. Mimo bólu, rozrywającego jego pierś, zdobył się jeszcze na kilka pocieszających gestów w kierunku chrześniaka. Wtedy właśnie uświadomił sobie, że dla tego brzdąca byłby w stanie zrobić wszystko, byleby tylko był szczęśliwy.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz