✯52✯

690 75 34
                                    

Lunatyk biegł za psem próbując nie zgubić go z pola widzenia, co było niesamowicie ciężkie, biorąc pod uwagę szybkość Łapy. Niestety już po minucie zwierzę gdzieś mu zginęło. Postanowił jednak nie zwalniać i dalej biegł w stronę wyjścia ze szkoły, a potem błoni, na których na mapie widzieli nazwisko Glizdogona.

Już z daleka dojrzał trójkę uczniów i czarnego psa, lecz w chwilę później Black zniknął, a razem z nim młody Weasley. Szatyn przyspieszył i zaraz stanął przed pozostałą dwójką.

— Co się stało? — spytał, rzeczywiście oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. Ci chwilę wypatrywali się w niego, jakby nie do końca wiedzieć, jak się odezwać.

— No bo wujek Łapa... — zaczął okularnik, lecz przerwał mu krzyk dziewczyny.

— To był twój wujek?!

Obydwoje spojrzeli na nią i w tym samym momencie kiwnęli głowami.

— Przecież on prawie odgryzł Ronowi nogę! — wrzasnęła, nie próbując nawet wyglądać na spokojną.

Remus stwierdził, że ma teraz poważniejsze problemy na głowie niż tłumaczenie uczennicy animagi i zbliżył się do rosnącego niedaleko nich drzewa. Zbyt długo znał Syriusza, aby nie przewidzieć jego planów. Wyciągnął różdżkę z kieszeni i jednym ruchem nadgarstka unieruchomił drzewo. Nawet nie spojrzał na nastolatków, kiedy wchodził do podziemnego tunelu, lecz słyszał, że ci podążyli za nim.

Po paru minutach szybkiego marszu dotarli do wnętrza Wrzeszczącej Chaty. Najmłodsza dwójka rozglądała się po pomieszczeniu, lecz szatyn od razu pognał schodkami na piętro, do salonu, gdzie spodziewał się znaleźć męża. Nie mylił się. Kiedy tylko przekroczył próg pokoju w oczy rzucił mu się Ron siedzący na podłodze i ściskający w dłoniach swojego szczura. Syriusz stał w bezruchu kawałek dalej, wpatrując się w zwierzę z chęcią mordu w oczach.

Remus już od dawna podejrzewał taką możliwość, lecz nigdy nie był tego aż tak pewny. Szczur Rona, Parszywek, był tak naprawdę Glizdogonem, Peterem Pettigrew, w swojej zwierzęcej postaci. Mógł i pięćdziesiąt lat go nie widzieć, ale wszędzie poznałby ten kolor futra i charakterystyczne ciemne oczy. Takich rzeczy się nie zapomina.

— Łapo... — zaczął ostrzegawczym tonem szatyn, powoli zbliżając się do męża. — Nie rób nic głupiego.

— To on! To on zabił Potterów! — zaczął wrzeszczeć Black, wskazując palcem w stronę rudowłosego. — To on zabił Jamesa i Lily!

— Ja?! — zakrzyknął momentalnie Ron z widocznym przerażeniem na twarzy. — On zwariował! Przecież...

— Nie ty — mężczyzna machnął na niego ręką. — Twój szczur!

— To niemożliwe! — kłócił się chłopak. — Parszywek jest w mojej rodzinie od...

— Dwunastu lat? —przerwał mu. — Zadziwiająco dużo, jak na zwykłego szczura.

— Łapo... — zaczął znów Remus, lecz ten go nie słuchał. 

— Słuchaj, młody — znów zwrócił się do Weasley'a, tym razem z pozornym spokojem. — Oddaj  mi szczura, a nic się nie stanie...

— Łapo! — warknął na raz Lunatyk, wyraźnie wyczuwając groźbę w tonie starszego. 

 — Czy ktoś może nam łaskawie wyjaśnić, co się tutaj dzieje? — odezwał się Harry, który do tej pory stał w ciszy w kącie pokoju razem z uczepioną jego ramienia Hermioną.

Małżeństwo jednocześnie spojrzało na niego. Na twarz szatyna wpłynęło politowanie.

— Harry, skarbie... — zaczął, lecz Black postanowił mu przerwać.

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz