Sierpień przyniósł im niezwykle niespodziewaną wizytę. Siedzieli właśnie całą trójką w salonie, robiąc nic, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyźni w tym samym momencie spojrzeli na Harry'ego, jakby chłopak miał wytłumaczyć im, kto przyszedł. Ten jednak wzruszył tylko ramionami, tak samo zdziwiony, jak oni.
Nie spodziewali się w takim razie nikogo; ostatnie spotkanie Zakonu Feniksa miało miejsce niecały tydzień temu, więc też nie podejrzewali, aby był to ktoś w tej sprawie.Syriusz podniósł się z sofy i podążył w stronę drzwi wejściowych. Pozostała dwójka nasłuchiwała, jak przekręca zamek i naciska klamkę, a potem...
— Dumbledore — usłyszeli zdziwiony głos bruneta.
— Witaj, Syriuszu — odezwał się starzec. — Zastałem może Harry'ego?
— Tak, oczywiście — Łapa wpuścił dyrektora i poprowadził za sobą do salonu. Potter wstał momentalnie, kiedy tylko ci przekroczyli próg pomieszczenia.
— Profesor Dumbledore — zaczął. — Co pan tu robi? Stało się coś?
Remus wstał z fotela i podszedł do chłopaka i położył mu dłoń na ramieniu, wpatrując się w dyrektora. Ten skinął mu głową na powitanie.
— Nie, Harry, nic się nie stało — oznajmił z lekko pobłażliwym uśmiechem. —Jestem tutaj, aby zabrać cię na krótką wycieczkę. Oczywiście, jeśli twoi wujkowie wyrażą na to zgodę.
— A dokąd miałaby się ta wycieczka odbyć? — spytał Lunatyk nieco podejrzliwie. Odkąd tylko Harry wrócił do domu na wakacje para starała się pilnować go najbardziej, jak się dało. Ciągle nie mogli wybaczyć sobie tego, co wydarzyło się pod koniec czerwca, mimo że z żadnej strony nie była to ich wina. Starali się po prostu chronić podopiecznego najlepiej, jak potrafili.
— Och, całkiem niedaleko — przyznał starzec. —Do wioski Budleigh Babberton.
— A w jakim celu mielibyście się tam udać? — teraz Łapa przejął pałeczkę od męża. Skrzyżował ręce na piersi, na co mężczyzna tylko uśmiechnął się ciepło.
— Mamy niezwykle ważną misję do wykonania. Obawiam się, że bez Harry'ego mi się nie uda — przyznał niefrasobliwym tonem.
— Co to za misja? — spytał szatyn bez ogródek.
— Niestety, nic więcej nie mogę wam zdradzić. Lecz mogę zapewnić, że Harry będzie ze mną w stu procentach bezpieczny — Black uniósł brew w geście niedowierzania. Zupełnie, jakby chciał wypomnieć dyrektorowi te wszystkie momenty, w których chłopak otarł się o śmierć w jego szkole.
— Harry, co o tym sądzisz? — Remus zwrócił się do Pottera, dając mu możliwość zadecydowania w tej sprawie. W końcu jest już prawie dorosły, powtarzał sobie w myślach, próbując wypchnąć z nich niepewność i obawy.
Ten wzruszył ramionami.
— Skoro profesor Dumbledore mnie potrzebuje — powiedział tylko.
— Cudownie — odparł starzec i wyciągnął rękę przed siebie. —Chwyć mnie za dłoń.
— Ale że to już? — zaoponował Syriusz. — Tak bez żadnego przygotowania?
— Do czego tu się przygotowywać? Odstawię go do domu jeszcze dzisiaj wieczorem — orzekł, uśmiechając się delikatnie.
Mężczyznom nie pozostawało nic innego, jak tylko przytaknąć i oddać podopiecznego w ręce Dumbledore'a.
— Czyli... widzimy się na kolacji — powiedział Harry na pożegnanie i chwycił dłoń dyrektora. Sekundę później już ich nie było.
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...