Był początek sierpnia. Na niebie nie widniała nawet najmniejsza chmurka, a słońce uporczywie próbowało usmażyć mieszkańców Londynu. Temperatura była tak wysoka, iż mało kto wynurzał się ze swojego przyjemnie chłodnego domu.
Remus, Syriusz i Harry siedzieli właśnie w kuchni, kończąc śniadanie, gdy do okna zapukała niewielka brązowa sowa. Łapa podniósł się z siedzenia i podążył w stronę okna, aby wpuścić ptaka do środka. Z uśmiechem stwierdził, iż zna tą sowę.
— Weasley'owie? — spytał, jakby dla upewnienia Lunatyk, gdy ptak przysiadł na stole, wyciągając nóżkę w jego stronę, jednocześnie uporczywie wbijając wzrok wielkich czarnych oczu w jedzenie na jego talerzu.
Szatyn odwiązał list, po czym poczęstował doręczyciela kawałkiem tosta. Rozwinął pergamin i zaczął czytać na głos.
Drodzy Syriuszu i Remusie!
Mamy ogromną przyjemność zaprosić Was na przyjęcie urodzinowe naszej małej Ginny, która kończy już roczek! Odbędzie się ono we wtorek 11.08.1981r. Rozpoczęcie o godzinie 13.00.
Molly i Arthur Weasley
PS Przewidziany jest urodzinowy obiad, więc nie najadajcie się zbytnio przed przyjściem!
Remus podniósł wzrok na męża, który do tej pory przysłuchiwał mu się z zainteresowaniem z drugiego końca stołu. Impreza urodzinowa najmłodszego członka rodziny Weasley była bardzo kusząca i z wielką chęcią by się na nią wybrali, gdyby nie jedna mała przeszkoda. Dzień później miała być pełnia. Obydwoje wiedzieli, że Lunatyk odczuwał ją już tydzień wcześniej, a co dopiero dzień.
— I co myślisz? — spytał Łapa po chwili ciszy.
— Nie wiem — odpowiedział zgodnie z prawdą Remus. Do jedenastego było jeszcze trochę czasu, do dwunastego niewiele więcej, a jego już zaczynała pobolewać głowa. Z drugiej strony ból głowy, czy mięśni nie był jeszcze wymówką na opuszczenie pierwszych urodzin córki znajomych, którzy co miesiąc zajmują się małym Potterem, robiąc im (jemu najbardziej) przysługę.
Mężczyźni zdecydowali się odpisać na list w miarę neutralnie, wyjaśniając całą sytuację i zapewniając, że odezwą się bliżej określonego terminu, aby potwierdzić, lub odrzucić zaproszenie. Wiedzieli, że Weasley'owie ich zrozumieją.
✯✯✯
Od tamtego wydarzenia minął tydzień, do przyjęcia urodzinowego zostały dwa dni, a para ciągle nie odezwała się do małżeństwa. Bóle głowy szatyna nasilały się z każdym dniem, lecz nie były tak uciążliwe, jak to czasem miało miejsce.
Siedzieli teraz całą trójką w salonie - Harry na podłodze, opierając się plecami o kanapę oglądał dobranockę, Remus siedział na sofie, natomiast brunet leżał z głową na jego kolanach, pozwalając mężowi bawić się swoimi włosami.
— Zdecydowałeś już, co z tymi urodzinami? — spytał sennie Black, po czym ziewnął przeciągle. — Jutro pewnie pojawi się sowa, domagając się odpowiedzi. Za długo już zwlekamy.
— Wiem, wiem — odezwał się szatyn, wzdychając ciężko. Zastanowił się chwilę, oceniając swoje siły. — Dobra, pojedziemy. Najwyżej nie posiedzimy za długo. Trzeba się jutro rozejrzeć za jakimś prezentem.
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...