Syriusz niechętnie poprowadził chrześniaka do pokoju na piętrze. Odkąd zamieszkali w tym domu drzwi do pomieszczenia otworzył tylko raz, aby upewnić się, że nie jest (i prawdopodobnie nie będzie) gotowy na to, aby zmierzyć się z rzeczywistością.
Ściany w kolorze ciemnej szarości uderzyły w niego ponurą znajomością i byłby się cofnął, uciekając do własnej sypialni, gdyby nie delikatny, choć stanowczy uścisk Lunatyka na jego ramieniu. Łapa spojrzał na niego z bezradnością wymalowaną na twarzy, lecz mężczyzna nie pozwolił mu zawrócić, a nawet pchnął lekko do przodu, chwytając przy tym za dłoń starszego.
Brunet spuścił na chwilę głowę, odetchnął raz, po czym odważył się przekroczyć próg pokoju. Harry stał na jego środku, rozglądając się uważnie dokoła, studiując każdą znajdującą się tam rzecz. Jego wzrok biegał od idealnie zaścielonego łóżka, przez stare książki ułożone w stosik na biurku, po ciemne szaty zawieszone na niedomkniętych drzwiach szafy. Pokój wyglądał względnie normalnie – jak sypialnia każdego przeciętnego nastolatka. Tyle że ten nastolatek nie żył od prawie dwudziestu lat. Mogło się wydawać, że Regulus nie spodziewał się śmierci – tamtego dnia opuścił swój pokój tak, jakby miał jeszcze kiedyś do niego wrócić. Lecz nie wrócił. I wtedy już wiedział, że nigdy tego nie zrobi.
Syriusz zastanawiał się czy rodzice go opłakiwali. Orion odszedł z tego świata niedługo później, lecz Black nie był w stanie stwierdzić czy śmierć jedynego syna jakkolwiek się do tego przyczyniła. Jednak jeszcze większą zagadką była dla niego reakcja matki – w końcu to ona tak bardzo naciskała na przedłużenie rodu. Ciekawiło go czy miała potem wyrzuty sumienia, lecz w gruncie rzeczy cieszył się, że nie ma jak tego stwierdzić.
Wszedł w głąb pokoju i przystanął przy mahoniowym biurku. Przeciągnął palcami po książce, leżącej na samym szczycie perfekcyjnie ułożonego stosiku, ścierając z niej grubą warstwę kurzu. Z każdej strony napływały do niego wspomnienia, lecz z całych sił starał się je od siebie odpychać. Wiedział, że każde, nawet najszczęśliwsze, wspomnienie w końcu doprowadzi go do tych tragicznych.
— Wujku Łapo — z zamyślenia wyrwał go głos chrześniaka. Spojrzał w jego stronę. — Zakładam, że nigdy wcześniej nie widziałeś tutaj niczego, co w jakiś sposób przypominałoby ten medalion? — uniósł przedmiot, ponownie pokazując go mężczyźnie, lecz ten od razu pokręcił głową.
— Wyniosłem się z tego domu jeszcze zanim Regulus wstąpił w szeregi Sam-Wiesz-Kogo — wyjaśnił. — A potem raczej unikałem tego pokoju — dodał z lekkim niesmakiem, ponownie rozglądając się po pomieszczeniu.
Harry pokiwał głową w zamyśleniu. Raczej nie spodziewał się pozytywnej odpowiedzi, lecz i tak wolał się upewnić. Niestety teraz nie pozostawało mu nic innego, jak tylko przeszukać pokój zmarłego Blacka.
— Ale... — odezwał się ponownie Syriusz, kiedy chłopak podchodził do uchylonej szafy. — Wydaje mi się, że jest ktoś, kto mógłby wiedzieć coś na ten temat.
Chłopak spojrzał na niego z nieskrywaną nadzieją bijącą z zielonych oczu.
— Kto?
— Rodzina Black, jak większość czystokrwistych rodów, miała kiedyś skrzata domowego, jako służącego. Nazywał się Stworek i, z tego co pamiętam, bardzo polubił się z Regulusem. Reggie zawsze był dla niego dobry, miły i uprzejmy, nie to, co nasi rodzice, a Stworek bardzo to doceniał. Myślę, że jeśli miałby powiedzieć komuś o tym, co zamierzał, to byłby to właśnie on — przyznał z cieniem uśmiechu na ustach, kiedy do jego głowy zaczęły napływać nieproszone wspomnienia brata dogadującego się z ich dawnym skrzatem domowym.
CZYTASZ
Zaćmienie {Wolfstar}
Fanfiction~~~ - Może lepiej by było, gdybyś zaproponował to Glizdogonowi? Raczej nikt nie będzie podejrzewał go o strzeżenie waszej tajemnicy, a mnie wezmą na pierwszy ogień. - Chyba masz rację. °°° - On tego nie zrobił, prawda? Zabiję go, do cholery! ZABIJ...