•Zostać prawdziwym bohaterem

1.9K 157 53
                                    

________________

Pare dni później

Izuku

Założyłem swoje białe rękawice. Spojrzałem na dłonie i ciężko westchnąłem. Dzisiaj jest pierwszy dzien mojej pracy w bohaterstwie.

~>~>~>~>~>~>

Twgo dnia było niezwykle spokojnie. Wszyscy zajmowali sie sobą bez zadnych przeszkód. Ani jeden zloczynca nie zawitał w moim mieście. Z jednej strony to naprawdę dobrze, zaś z drugiej... bardzo chciałem dzisiaj pokazac na co mnie stac. 

Postanowiłem cieszyć sie swoją praca wiedząc, że tego dnia jeszcze nie pokaże sie światu.


Dopiero później zdałem siebie sprawę jak bardzo sie mylilem.


Kiedy szedłem po ulicy w stroju bohaterskim, zaczepiła mnie pewna zapłakana dziewczynka

-P-przepraszam... pan jest bohaterem?

D-Tak. Czy cos sie stalo? Zgubiłaś sie maleńka?

W tym momencie usłyszałem głośny huk.

-Pomoz... Moj tatuś... zloczynca....

Rudowłosa spojrzała na mnie błagalnie. Uśmiechnąłem sie lekko.

D-Uratuje twojego tatę. Nie martw sie.

Pogłaskałem dziecko po małem główce.

D-Usiądź tam na ławce i poczekaj az przyjdę po ciebie, dobrze?

-Mhm...


Dziewczynka pobiegła we wskazaną stronę. W tym czasie ruszyłem do miejscach skad wydobywały sie głośne dźwięki. Przebiegłam przez pare ulic. Znalazłem sie w dosc zatłoczonej dzielnicy. To wlasnie tutaj spotkałem sie z moim pierwszym przeciwnikiem. Był nim 5-metrowy człowiek z cechami fizycznymi zwierzęcia. Miał duże kły, szpony, wiele tatuaży na ciele oraz ogon z twardą kulą z kolcami na końcu.

Przelknalem ślinę. Zloczynca wydawal sie byc naprawde niebezpieczny. Co innego patrzec na walkę w telewizji a co innego samemu w niej uczestniczyć. Moje serce szybciej zabiło.

 Tak - bałem sie i to bardzo. Bohaterstwo to nie miejsce dla słabych. Teraz już rozumiem dlaczego tak bardzo męczyli nas w SHS. Jednak nigdy nie walczyliśmy na serio ze złoczyńcami. Co prawda byłem na praktykach, ale wtedy było tam parunastu bohaterów. Jakbym popełnił błąd, zaraz by mi pomogli. Teraz... teraz jest inaczej. Jestem sam pośród tych przerażonych tłumów... 

W tym momencie zauważyłem, że wielka postac trzyma w łapie jakiegoś człowieka. W mojej wyobraźni pojawiła sie mala rudowłosa dziewczynka. To musialbyc jej ojciec. Zacisnąłem gniewnie pięści. Nie mogłem jej zawieść. Obiecałem przeciez, ze uratuje jej ojca. 

Moją dusze napełniła nagła dawka pewności siebie. Użyłem swojej mocy i wystrzeliłem sie w powietrze na najbliższy parapet z bloku obok. Zacząłem wskakiwać coraz wyżej i wyżej az w końcu byłem na wysokości wielkich oczu. Kiedy zloczynca mnie zauważył, zamachnął sie wolną ręka w moja stronę. Na szczescie udało mi się w porę odskoczyć.

Poczułem feromony wypuszczane przez zloczynce. Były dosc mocne i drażniły w nos przez co zorientowałem sie ze jest to Alfa. Łatwo nie bedzie.

Zloczynca również poczuł moj zapach. Trochę sie speszył i zaczął rozglądać. Prawdopodobnie zna zapach Kacchana przez co mysli ze jest gdzies w poblizu. Bo przeciez skąd mógł wiedziec, ze jestem przez niego oznaczony? Musze wykorzystać jego chwile słabości na atak.

My Perfect Alpha ꕥ𝑂𝑀𝐸𝐺𝐴𝑉𝐸𝑅𝑆𝐸ꕥOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz