•Dziwnie na mnie działa

3.6K 197 59
                                    

_______________

Czy dobrze robię pakując się w tą relację? To tylko dzieciak. Chociaż... Przecież nic złego nie robię.

Zadzwonię do niego, a później się zobaczy...


Z tej jednej decyzji, jednego telefonu, wyszło wiele spotkań z Izuku. Mówiąc szczerze- polubiłem go. Nawet nie wiem kiedy ten mały zielonowłosy chłopak stał się ważną częścią naszego życia. Kiedy uzależniłem się od niego? Jego uśmiech działa jak narkotyk. Chcę go jeszcze więcej i więcej... Robię wszystko, by ciągle się uśmiechał. Jestem... miły dla Izuku. Takie wpływanie na ludzi powinno być zakazane.

Za każdym razem gdy mam się z nim spotkać, mówię sobie, że będę sobą- opryskliwym, pewnym siebie bohaterem. Przy nim jednak nie potrafię. Czuję jakbym był zupełnie inną osobą. Działa na mnie uspokajająco.

Na całe szczęście nie odbija się to na moim ogólnym zachowaniu. Kiedy nie ma go w pobliżu, jestem taki jak zwykle. To dobrze... nie przeżyłbym tego gdybym nagle zaczął uśmiechać się do kamery i rozmawiać o moim życiu osobistym.

Kiedy widuje się z Izuku... często jest tak, że tylko siedzę w ciszy. Zielonowłosy cały czas mówi. Moim zadaniem jest słuchanie go i dotrzymanie mu towarzystwa. Nie przeszkadza mi to. Bardzo lubię jego głos.

Jednak często przyłapywałem się na tym, że kierowałem dłoń w kierunku tej Izuku. To był... niespotykany przez mnie odruch. Z nikim tak nie miałem.

Nie mogliśmy się często widywać. Mieszkaliśmy daleko. Do tego ja miałem pracę a on szkołę. To zajmuje bardzo dużo czasu. Jednak gdy tylko widzę jego twarzyczkę po długim okresie, miłe uczucie wypełnia moją klatkę piersiową. A kiedy uśmiecha się na mój widok... moje serce przyspiesza.

Wiele razy przypatrywałem się mu. Przyglądałem się każdemu skrawkowi jego ciała- od stop po głowę. Chłopak był naprawdę zgrabny. Do tego jego twarz... urocza i niewinna. Wielkie szmaragdowe oczy i zielone niezwykle miękkie włosy. Najchętniej włożyłbym w nie twarz i usnął.

Było jednak coś za czym w głębi serca bardzo tęskniłem. Pragnąłem tego. Czułem, że tonę w tej potrzebie. Nie mogłem tego powstrzymać.

Chciałem ponownie wrócić do chwili, w której nasze usta się zetknęły.

Sam karciłem się za te myśli, ale to było silniejsze ode mnie. Czułem się zauroczony nie tylko jego charakterem ale też i wyglądem. Pewnie wiele osób się za nim ogląda.

Ostatnio zapytałem się co oznaczało słowo ,,Kacchan". Okazało się, że chłopak nazywa tak zdrobniale imię ,,Katsuki". Był bardzo zawstydzony. Myślał, że jestem zły. Jednak ja pozwoliłem mu siebie tak nazywać. Spodobała mi się ta ksywka. Ale nikomu innemu nie pozwolę mnie tak nazywać. Tylko Izuku.


D-Kacchan słuchasz mnie?

K-Huh? Ta.

D-To o czym mówiłem?

Chłopak założył ręce na piersi.

K-Dobra nie słuchałem

D-Ostatnio często się zamyślasz. Jeśli nie chcesz mnie słuchać to po prostu powiedz.

K-Nie! Mów, już nie będę.

D-To na czym stanąłeś?

K-Jak Aizawa przyszedł do klasy.

D-To przecież było 15 minut temu! Ugh... dobra od początku.

Chłopak opowiadał z takim podekscytowaniem, że nie dało się odwrócić od niego wzroku.

Wszystko było w nim idealne. Nocami zastanawiałem się czy ma jakieś wady. Nie doszukałem się niczego. Ani z charakteru ani wyglądu.

Jest unikatowy. Taka dobra duszyczka trafia się raz na tysiąc lat. Trzeba o nią dbać.

Jego policzki obsypane uroczymi piegami, oczy śmiało patrzące na świat, roztrzepane zielone włosy, malinowe usta, drobna budowa... To wszytsko sprawiało, że jest...

K-Piękny.

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili na jego policzkach pojawiła się ostra czerwień.

K-Tch.

Schyliłem głowę by zielonooki nie widział mojego zażenowania.

BAKA! Jak mogłem powiedzieć coś takiego na głos?

Postanowiłem rozluźnić tą... niekomfortową atmosferę.

K-Chcesz może zobaczyć mój dom?

D-Mogę?

K-Jakbyś nie mógł to bym się ciebie nie pytał.

D-Um... Pewnie, że chcę!



Izuku niepewnie wszedł do mojego domu. Musiałem go zachęcać i delikatnie popychać. Jego nogi strasznie się trzęsły.

Pokazywałem mu cały dom. Chłopak oglądał z zainteresowaniem każdy szczegół.

Później usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać.

Lubię nasze spotkania. Zawsze się cieszę gdy go widzę. Jednak jest jedno ale- pożegnania. Nienawidzę ich. Świadomość, że znowu długo go nie będę widział jest okropna. Jakbym mógł trzymałbym tą małą Omegę przez cały czas przy sobie.

Jak zwykle odwiozłem go do jego miasteczka i poczochrałem mu włosy. Chłopak wtulił się we mnie i pomachał na pożegnanie. Uśmiechnąłem się smutno i wróciłem do domu. Pustego domu. Chciałbym żeby było w nim więcej radości... radości Izuku. 


Następny rozdział:

,,Zwykły dzien"

My Perfect Alpha ꕥ𝑂𝑀𝐸𝐺𝐴𝑉𝐸𝑅𝑆𝐸ꕥOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz