•Pierwsze spotkanie

3.7K 222 265
                                    

_________________

TO BYŁO ROK TEMU...

<~<~<~<~

Katsuki

Dzisiaj wyjątkowo przemieszczałem się pociągiem. Musiałem przyjechać do pewnego miasta, ponieważ zostawiłem tam mój samochod. Był na zaawansowanym przeglądzie. Musiałem go zostawić na noc.

Z Czasem przydałby się drugi samochod.

Stałem na korytarzu. Przyglądałem się widokowi za oknem.

W pewnej chwili usłyszałem jakieś krzyki i głośne, szybkie kroki. Przez drzwi do przedziału wbiegł zdyszany nastolatek, a za nim o wiele wyższy chłopak. Zielonowłosy biegł przez korytarz próbując uciec Alfie. Kiedy tylko stanął przede mną, nasze oczy na moment się spotkały. Jego wyglądały jakby prosiły o pomoc. Wysoka Alfa biegła w naszą stronę. Zielonooki widząc to schował się za moimi plecami i przytulił się do nich. Westchnąłem.

Wysoki chłopak stanął naprzeciwko mnie.

-Przesuniesz się?

K-Nie, sam sie suń.

Chłopak próbował prze ze mnie przejść. Jednak ja mu to uniemożliwiałem.

-Uddaj go.

K-Niby dlaczego? Jest twoją własnością?

-To już nie twój interes.

K-Jeśli będzie chciał to sam do ciebie przyjdzie.

Alfa zacisnęła pięści.Nie dawała za wygrana.

-Słuchaj, nie znasz go. On choruje, muszę zaprowadzić go do jego rodziny.

K-Choruje?

-Tak... ma zaburzenia psychiczne.

K-Powiedz gdzie jest jego dom. Sam go zaprowadzę.

-Skąd mam wiedzieć, że go nie wykorzystasz?

K-A skąd mam pewność, że ty tego nie zrobisz?

-To już nie twój zasrany interes. Dawaj go!

Chłopak sięgnął po nastolatka stojącego za mną. Dałem mu z pięści w krzywy ryj. Zemdlał. Słabiak...

K-Kurwa.

Tu są kamery. Zaraz przyjdzie pewnie jakiś ochroniarz. W co ja się kurwa wpakowałem...

Dobrze, że inni pasażerowie są w swoich przegródkach. Rzadko wychodzą na korytarz. Za minutę powinnismy dojechać na przystanek. Wylądujemy w jakimś zadupiu, ale nic na to nie poradzę.

Odsunąłem od siebie zielonowłosego i otworzyłem swój przedział. Wziąłem swoje rzeczy i położyłem nieprzytomnego na siedzenia.

Nastolatek patrzył na każdy mój ruch.

Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w stronę wyjścia. Czekałem z niecierpliwością na zatrzymanie się pociągu. Gdy tylko drzwi się otworzyły, wybiegłem z niego jednocześnie przewracając jakąś kobietę. Cały czas trzymałem niższego chłopaka za rękę.

Schowaliśmy się za jakimś budynkiem. Raczej nie będą mnie gonić za zwykle uderzenie. Tamten zaraz powinien się obudzić. Spojrzałem na zielonookiego, który złapał moją rękę i mocno trzymał.

D-D-dziękuję, że mi pomogłeś.

K-Tch, wcale ci nie pomogłem. Po prostu mnie wkurwił. Z resztą czemu liczyłeś, że ci pomogę? Skąd wiesz, że nie chcę cię wykorzystać? Nie wyglądam na najmilszego.

My Perfect Alpha ꕥ𝑂𝑀𝐸𝐺𝐴𝑉𝐸𝑅𝑆𝐸ꕥOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz