Cztery Żywioły 3 i Nowe Pokolenia. Rozdział 28: Przerwa.

94 3 0
                                    

Noc była bezgwiezdna i bezchmurna. Spokojna, to dobrze, jednak w czasach w jakich się znaleźliśmy spokój jest bardziej niepokojący niż chaos. Księżyc stał się pomarańczowy i dużo większy niż normalnie. Wyglądało to majestatycznie.

Keicam i Rogi spali, tak samo spokojnie, jak chwilowo nieobecne anomalie. Przeciwieństwem byłam ja. W głowie miałam biednego Loraka... Nie powiedziałabym, że specjalnie nam go brakowało... ale mimo wszystko był częścią drużyny. A poza tym, co się z nim stało? To był mój pierwszy raz, gdy coś takiego widziałam. Jak? Dlaczego? Żuki chyba nie umierają w ten sposób...

Coś się poruszyło. Naprawdę miałam dość wrażeń, nie miałam siły na kolejny zastrzyk adrenaliny, a takie małe sytuacja zaczynały przyprawiać mnie o mdłości.

-Chłopaki, to wy?- zapytałam cicho.

-Tak- odpowiedział głośniej Keicam. -Rogi wstał. Idź spać z powrotem, stary koniu.

Jednak Rogi nie miał zamiaru wracać do snu. Otrząsnął się i zaczął chodzić w kółko.

-Coś mu jest?

Keicam nie odpowiedział, tylko przyglądał mu się uważnie.

Pegaz powoli rozłożył skrzydła. Na początku pomachał jednym, poźniej drugim, na końcu połączył te dwa ruchy i uniósł się nad ziemią.

-Rogi, to wspaniale! Możesz latać!

Wstałam z ziemi i podeszłam, by pogłaskać towarzysza.

-Czyli chyba możemy ruszać- stwierdził Keicam.

-Ale że teraz?

-A mamy po co czekać?

--- --- ---

Koń niósł nas wysoko nad ziemią i pozwalał podziwiać widoki, które nieraz były smutne, ponieważ przedstawiały efekty nagłych anomalii, anomalii, które wystąpiły przeze mnie.

Przemierzyliśmy wiele kilometrów, aż Rogi zaczął kierować się w dół.

-Co jest, Rogi? Zmęczyłeś się?- zapytałam.

-Tak, musimy zrobić przerwę- oznajmił Keicam.

Wylądowaliśmy na osiedlu domów z dość niepokojącą aurą. Było mrocznie i prawie bez zniszczeń, co, na wszystko co widziałam podczas podróży, było dziwne. Najwidoczniej wszyscy już się wynieśli.

-Niezbyt przyjemne miejsce- stwierdziłam.

-Bella?- odezwał się znajomy głos.

Odwróciłam się zaskoczona. Nikogo się tu nie spodziewałam.

-Frank?- zareagowałam zszokowana na widok mężczyzny.

-Matko, to naprawdę ty! Tyle lat!- niemalże wykrzyczał i zwrócił się do mnie z otwartymi ramionami.

Uścisk trwał zapewne parę sekund, jednak czułam jakby to były długie godziny. Używa tych samych perfum co kiedyś... Praktycznie się nie zmienił... tylko parę zmarszczek...

-Chodź do środka- zaprosił -Już wszyscy czekają.

-Jak to wszyscy?- zapytałam, ale mężczyzna nie słuchał. -Gdzie jest Keicam i Rogi?- zapytałam, jakby miał znać nosicieli tych imion, gdy zauważyłam, że za mną ich już nie ma.

-Wszyscy są w środku- odparł spokojnie.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz