Cztery Żwyioły 3 i Nowe Pokolenia. Rozdział 24: Nadzieja.

202 11 5
                                    

-Alfredzie, Emmo- zaczęłam -już wszystko wiem.

-O czym ty, do czterech żywiołów, mówisz?- syknął Alfred, wyraźnie zmęczony tą sytuacją.

-Wiem w jaki sposób zatrzymać apokalipsę.

-Bzdura! Nie ma takiego sposobu.

-Nie kłam, Yomacho mi wszystko powiedziała.

-Uduszę ją...

-Spokojnie- westchnęła Emma, kładąc dłoń na ramieniu mężczyzny. Zapadła krótka chwila ciszy. W końcu zapytała -Co z tym faktem zrobisz?

-Jak to co? Zamierzam ją zatrzymać. To mój obowiązek..

-Nieprawda- odparł szorstko Alfred.

-Bella, nie jesteś niczemu winna. Nie bierz na siebie odpowiedzialności. Jesteś świadoma tego, co się po tym wydarzy?

-Jestem, tak samo jak jestem gotowa to zrobić. Nie powstrzymacie mnie.

-Nie pozwalałam ci na to!- uniósł się Alfred. -Niektóre rzeczy po prostu muszą nastąpić... Czasem tak jest lepiej...

-Łatwo ci mówić, Alfred! To nie ty jesteś związany z tamtym światem!- również się uniosłam.

-No i co z tego, że nie jestem?! Tutaj jest twoje miejsce! Gdy przyjęłaś moce i oddałaś za nie swoje poprzednie życie, oddałaś również swój świat! Nic cie z nim nie łączy! Teraz musisz być na stanowisku tutaj razem ze mną!

-Nie obchodzą mnie twoje stanowiska! Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia!

-A powinno! Myślisz, że wiesz wszystko?! Nic nie wiesz! Jesteś tylko głupią smarkulą! Chociaż raz mnie posłuchaj! Przecież nie trzymam cie tutaj dla przyjemności! Gdybyś nie była potrzebna, już dawno bym cie puścił!- wykrzyczał.

Nastąpiła cisza.

-Aha- łza spłynęła mi po policzku. -Czyli tym dla ciebie jestem? Narzędziem?

-To nie tak...- westchnął.

-Chyba powinniśmy się wszyscy uspokoić- wtrąciła się Emma.

-Jeśli chcecie mi pomóc, to przyjdźcie jutro o przed północą pod kamień. Zrobię to z wami lub bez.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz