MERCEDES
*************-Alfred! Mam sprawę! Alfred!- krzyczałam.
Mężczyzna wyszedł zza ściany i spojrzał się na mnie podejrzliwie.-O co chodzi? - warknął.
-Chciałabym cię przeprosić. Wiem, że pewnie trudno ci jest mnie zaakceptować, że względu na Belle, ale ja naprawdę nie chcę źle. Czasami nie panuje nad swoją złością, szczególnie wtedy, kiedy przypominam sobie stare czasy. Ale teraz jest inaczej. Kocham Franka i nie che źle dla niego i jego rodziny..
-Możesz do rzeczy?..
-Tak więc- kontynuowałam lekko poirytowana - w ramach mojej wdzięczności za waszą dobroć, przyrządziłam obiad.
-Ty? Obiad? Powiedz, jaką trutkę tam wrzuciłaś?
-Haha, zabawne. Mówię serio. Gdzie Bella?
-Wyszła cię szukać- odparł oschle jak na poprzednie pytanie.
-Mnie? Dlaczego? - spytałam udając zdziwienie.
-Bo nie było cię w sypialni.
-Robiłam obiad.. W takim razie porcje przeznaczoną dla Belli zjem ja, żeby ci udowodnić, że nie kłamie.
-Niech będzie- zgodził się.
Udaliśmy się do jadalni. Alfred nie spuszczał mnie z oka.-Które wybierasz?- spytałam.
Nic nie mówiąc usiadł po prawej stronie.-Słyszałam, że ty i Bella lubicie ostre rzeczy, ja nie zbyt.
-Czyli to danie jest ostre?- zapytał.
-Tak. Kupiłam papryczki wczoraj, u jednej pani ze straganów. Nie próbowałam ich. Przekonywała mnie, że ci posmakują.
-Dobrze. Najpierw ty zjedz.
Kiwnęłam potwierdzająco głową. Odłożyłam papryczki na bok i zjadłam danie. Naprawdę się zdziwiłam. Obiad wyszedł bardzo dobry.Wytarłam usta serwetką i dałam znać Alfredowi, że może zaczynać spożywać posiłek. Mężczyzna wziął jeden kęs. Chyba trafiłam w jego gusta bo nie zastanawiał się dłużej i kontynuował bez oporu.
-Dziękuję, było bardzo, bardzo dobre- podziękował.
-Wiesz co, mam do ciebie jeszcze jedną sprawę..
-Tak, Mercedes?
-Widziałam jak ty i Bella wchodzicie do jakiegoś ukrytego pokoju. Co tam jest?
-Coś bardzo niebezpiecznego- odparł, jakbym zadała normalne pytanie. Najwidoczniej papryczki działają
-Zaprowadzisz mnie tam?
-Tak naprawdę, to nie powinienem. To miejsce jest wielką tajemnicą i Bella byłaby zła...- westchnął.
-Alfred, ale przecież wiesz, że ja chcę dobrze. Pomogę wam rozwiązać problem.
-Ja nie wiem czy mogę.. - wahał się.
Wydaje mi się że te papryczki nie sprawiały tylko ciągłe mówienie szczerości, a podwładność mi. Mężczyzna jest teraz jak dziecko we mgle, podatny na moje wszystkie prośby.. Może nie potrzebnie zabiłam tamtą kobietę? Mogłaby mieć więcej takich skarbów...-Proszę cię, Alfred.. - podeszłam do niego i dotknęłam jego dłoni -Bella się nie dowie, pomogę wam. Rozwiąże problem i już żadne z was nie będzie musiało się tym stresować..
-Ty niestety nie możesz tego zrobić, masz za małą moc- oznajmił.
Przełknęłam nerwowo ślinę.-To przekonam ją.
-Nie uda ci się. Ona cię nienawidzi.
-To użyje szantażu.. zaproponowałam.
-Szantażu.. - powtórzył z zaintrygowaniem - Tak, szantaż, to bardzo dobry pomysł..
-Czyli mnie zaprowadzisz? - zapytałam.
-Tak, tylko nie mów Belli- poprosił.
-Milczę jak grób.
Alfred zaprowadził mnie do miejsca. Otworzył drzwi i zobaczyłam.....Bella. Szykuj się na zemstę....
CZYTASZ
Cztery Żywioły - Trylogia
FantasíaUWAGA książka zwiera dużo błędów i nielogiczną fabułę :/ Czytasz na własną odpowiedzialność. Bella Williams jest nastolatką skrzywdzoną przez zbyt nieuczuciowych i wymagających rodziców. Dziewczyna dowiaduje się, że ma moc, przez co traci swoich naj...