Cztery Żywioły I Jedni Z Ostatnich. Rozdział 37: Nie dostrzegam Miłości.

758 68 13
                                    

BELLA
*********

Nie zgadniecie, nadal siedzę w tej głupiej celi. Nie dość, że nie miałam żadnej rozrywki, to jeszcze Juliet ciągle narzekała. Po niedawnym incydencie dziewczyna się mnie boi, kolejny plus. O dziwo Alfred też nie przeszkadza. Ostatnio był jakiś przygnębiony.

Dzisiaj, spytam się go o co chodzi.

-Alfred?- zapytałam niepewnie.

-Co?- odezwał się z zachrypniętym głosem.

-Straciłeś głos?

-Ha. Ha. Śmieszne- odparł z sarkazmem.

-Co ci jest?

-A co ma być?- burknął.

-No właśnie się pytam. Ostatnio jesteś cichy..

-No i co z tego?

-To, że ciągłe gadanie, narzekanie i denerwowanie mnie to twoje drugie imię, a teraz jesteś cichy.

-Od kiedy cię to obchodzi? Przecież jestem wstrętnym szczurem..

Neszje rozmiewie przysłuchiwała się Juliet. Nie zwróciłam na to większej uwagi, w końcu co mogła z tym zrobić, jest tylko dzieckiem.

-Nie mów, że przejąłeś się moimi słowami.. - spojrzałam na niego -Zapytam jeszcze raz, co Ci się stało?

-Bella, uwierz nic. Po prostu ostatnio nie mam humoru. Twoje gadanie jest denerwujące.

-Hm, teraz widzisz jak ja się czułam.. - mruknęłam.

-Słucham?

-Nic, nic- odpowiedziałam szybko -Pytałam kiedy odzyskasz swój humor.

-To jest tylko w moim interesie.

-Nie koniecznie. Spędzamy razem bardzo dużo czasu, jeśli nie odzyskasz..

-Bella- przerwał i uniósł się -Skończ! Prawdopodobnie stąd nie wyjdziemy, będziemy mieli dużo czasu na takie pogaduchy. Teraz błagam, przymknij się. Nie mam ochoty na rozmowy.

Juliet patrzała na nas przerażona.

-Nie wyjdziemy stąd?- zapytała załamanym głosem.

Słyszałam w jej głosie smutek i starych. Próbowała powstrzymać łzy.

-Em.. Nie, oczywiście, że wyjdziemy..- stwierdziłam.

-To dlaczego Alfred powiedział, że nie?

-Nie słuchaj mnie..- próbował wybrnąć -Mówię dużo głupot. Chciałem tylko, żeby Bella się zamknęła. To nie była prawda.

-A co jeśli tak?- zamartiwała się.

W tamtym momencie nie miałam siły użerac z jakimś bachorem. Mieliśmy te same problemy każdy musi sobie radzić sam. Życie.

-A jeśli tak, not ot trudno. Umrzemy tu wszyscy- rzuciłan i odeszłam do legowiska spać.

... ... ... ... ... ...

Parę minut później, do mojego łóżka podeszła dziewczyna. Byalm odwrócona plecami, więc ta puknęła mnie dwa razy w plecy.

Odwrócilam się.

-My naprawdę stąd nie wyjdziemy?- spytała, ze szklanymi oczami.

Były podpuchnięte. Najwidoczniej przedtem płakała.

Uśmiechnęłam się lekko.

-Oczywiście, że wyjdziemy..

-Ale wcześniej mówiłaś, że nie wyjdziemy i, że tu umrzemy- mówiła, co chwilę łapiąc oddech.

-Przepraszam, ale byłam zmęczona. Nie wiedziałam co mówię.

-Na pewno?- upewniła się, nadal wstrzymując łzy.

-A czy ja jestem Bella Williams?- spytałam.

-Nie znam twojego nazwiska- stwierdziła.

Westchnęłam.

-Tak, mam na nazwisko Williams. Tak więc, wydostaniemy się stąd. Dopilnuje, żeby to była jak najszybciej.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

Nawet nie zauważyłam, kiedy Juliet się we mnie wtuliła. Ściskała bardzo mocno, a ja nie wiedziałam co zrobić.

Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Juliet to DZIECKO i tylko DZIECKO. Wcześniej traktowałam ją jak wroga i niedostrzegałam, że jest małą, zagubioną dziewczynką. Pewnie musiała dużo przejść, w końcu Aleks i reszta znaleźli ją w krzakach. Była wyziębnięta, nie dziwię się, że chciała się bronić, bała się. Próbowała trzymać przy sobie coś, co ją kochało i dbało o nią, czyli Aleksa. A ja głupia, na siłe chciałam to odebrać. Pokazać jej, jaka jestem silna i dorosła. Może jej się należało, ale napewno nie odemnie, napewno nie w taki sposób.

Jeju.. Dopiero teraz dostrzegłam, jaka jestem samolubna. Odrzucałam wszystko co mam. Najpierw Aleksa, który mnie chciał, który mnie kochał. Potem Alfreda, który mnie szkolił i próbował być miły, w jakiś swój sposób. Potem wszystko inne! To ja powinnam ich chronić, nie oni mnie. To ja powinnam im dawać miłość, oni nie powinni mnie o nią prosić. Zawiodłam, zawaliłam, ale już więcej nie będę. Wezmę się w garść i im to wynagrodze. Od teraz to ja będę się nimi opiekować, już nigdy nie będą czuli strachu...

Odwzajemniłam uścisk dziewczynki.

-Wszystko będzie dobrze- szepnęłam jej do ucha.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz