Cztery Żywioły 2 i Historia na Nowo. Rozdział 45: Nic nie ma znaczenia.

318 17 0
                                    


-Tato, odsuń się- powiedziała Samanta.
-Dlaczego? Przecież to był nasz plan.. -
-Jaki plan? Co ty gadasz? Nigdy nic nie było! A teraz się odsuń- powtórzyła.
-Ha! Zabawne. Naprawdę chcesz zdradzić mnie, dla tego czegoś?-
-Ja cię nie zdradzam! Poprostu chce dać tym istotom wolność! - mówiła.
-Istotom?- spytałam urażona, ale rodzinka się mną nie przejęła
-Ale tym istotom nie można dać wolności. Są niebezpieczni, nie rozumiesz tego? Kochanie, to był twój drugi dom... -
-Nadal jest, ale nie mogę patrzeć jak ranisz tych wszystkich ludzi i innych stworzeń! Proszę.. Tato... Daj mi im pomóc- prosiła.
Mężczyzna schował broń i spojrzał na nią troskliwie, rozłożył ramiona na znak że chce ją przytulić.
-Samanto. Postawiłaś mnie w trudnej sytuacji, znaczy tutaj jest jedno wyjście, jednak zaczynam wątpić w to na kogo wyrosłaś.. Teraz musisz wybrać. Albo ja i praca, albo oni, te wstrętne istoty- powiedział.
-Wstrętne?- ponownie się upomniałam, jednak znów nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
Oczy Samanty napełniły się łzami. Pokiwała głową przecząco.
-Jak wolisz- mruknął. Znowu wziął pistolet do ręki i go nabił -Odsuń się- nakazał.
Bylam zdezorientowana i zestresowana. Nie wiedziałam co robić. Zamurowało mnie. Gość stoi i zaraz we mnie strzeli, a ja nie mogę się ruszyć, nawet gdybym chciała.
-Nie!- odpowiedziała -Nie dam ci jej zabić!- krzyczała zapłakana.
-Odsuń się- powtórzył.
-Nie! Jeśli jestem choć trochę dla ciebie ważna, to uszanuj moją decyzję!-
-W tej chwili pokazałaś że nie zależy ci na mnie i na twoich przyjaciołach którzy tutaj pracują! Jeśli jesteś z tymi potworami, to oznacza, że to był błąd... Ty jesteś błędem- powiedział. Wycelował broń w Samante -Dowidzenia Samanto, pamiętaj, że zrobiłem to na twoje życzenie-
... I strzelił.
-Nieee!- krzyknęłam, ale było już za późno.
Czas stanął w miejscu, świat zawirował. Widziałam upadającą Samante. Kropelki krwi rozprysły się. Ze łzami spływającymi mi po policzkach rzuciłam się do dziewczyny. W tamtej chwili nie obchodziło mnie nic. Chciałam przy niej być, chciałam ją uratować.
-Nie, nie możesz! Słyszysz! Nie możesz!- krzyczałam dławiąc się, sama nie wiem czy śliną, czy powietrzem.
Zwróciła na mnie oczy i uśmiechnęła się słabo. Ten uśmiech mówił wszystko, jej oczy zdradzały najskrytsze uczucia, a jej ciało mówiło co dzieje się teraz. A teraz umierała.
-Nie rób mi tego.. Proszę... - szepnęłam.
Dziewczyna zamknęła powoli oczy, a potem je otworzyła i już się nie ruszyła. Krew była wszędzie. Słyszałam przytłumiony jęk, krzyk, trysk wody. Wszystko, wszystko usłyszałam, ale nic do mnie nie dotarło. Poprostu klęczałam patrząc się na podłogę.
-Bella chodź.. - ktoś złapał mnie za rękę. Wtedy się obudziłam.
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Chodź. Musimy stąd uciekać!- mówił Aleks.
Pomógł mi wysłać i zaczął ciągnąć do wyjścia.
-Nie!- zaczęłam protestować. -Nie! Nie zostawię jej! Puść mnie! Nie!- krzyczałam i zaczęłam się wyrywać. -Nie umrze przeze mnie drugi raz! Weźcie ją! Proszę! Dajcie mi z nią być!-
-Nie możemy!- mówił mi. Wziął mnie na ręce i pomimo mojego oporu wyniósł z budynku.
Kątem oka widziałam że ojciec Sami leżał na podłodze, a wokół niego była kałuży wody. Chyba go zabili, jednak to nie miało znaczenia. Teraz już nic nie miało znaczenia.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz