Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. O dziwo przypominało szpitalny pokój.
Przetarłam oczy i rozejrzałam się po tym miejscu. Ściany były pomalowane na morski niebieski, do połowy obklejone białą, swiecącą cegłą. Za podłogę służyły brudnożółte kafelki. Sufit - również biały.
Pomijając różne szafki, drzwi i półki, na przeciwko mnie stało łóżko. Było identyczne jak moje. Leżał na nim Carl. Wokół niego byli moi przyjaciele.
Mh.. Spodziewałam się, że to mnie będą osaczać.. Jak zwykle, zostałam zapomniana.
Na razie nie dawałam znaku, że się obudziłam. Chciałam trochę posłuchać ich rozmowy i mieć czas by pomyśleć.
-Zasłużył- powiedział półtonem Alfred.
-Ten pan już się nie obudzi?- zapytała Juliet, przytulona do Aleksa.
-Nie- odparł kot.
-To dobrze, nie lubiłam go.
-I co teraz? Bella się obudzi?- zapytał Aleksander.
-Najprawdopodobniej tak- stwierdziła Emma.
-A co jeśli nie?- dopytywał chłopak.
-Dobra Aleks, daj spokój..- westchną Oliver -Na pewno się obudzi, to Bella.
-Mh..
-No okej, Bella się obudzi i co dalej?- wtrącił się Kevin.
-Zobaczymy- odparła krótko kobieta.
-Ale ja bym chciał wiedzieć teraz. Bardzo lubię konkrety, a teraz..
-Zobaczymy- przerwał mu kot.
Dalszy czas siedzieli cicho.
Po odczekaniu paru minut, odezwałam się z zachrypniętym głosem.
-Cześć, już chyba okej..
Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-O, dzięki Bogu!- jęknęła Emma.
-Tak się martwiłem..- przytulił mnie Aleks, odsuwając Juliet.
-Mogłaś się nie odzywać..- mruknęła do siebie.
-Następnym razem postaraj się bardziej ukryć. Myślałaś, że nie wiedziałem, że już nie śpisz?- odezwał się Alfred.
-Y..
-Nie zamęczaj jej, kicia- zganił go Oliver.
-Właśnie, kicia- zawturował mu Kevin.
-Mówcie na mnie Alfred- syknął kot.
Chwilę porozmawialiśmy, o tym jak się czuje i takie tam. Nie skupiałam się na dialogu, bo chciałam już wstać. Nie wiem ile leżałam, ale kości mnie bolą od bezruchu.
W końcu cała grupa się trochę uspokoiła i zajęli się swoimi sprawami, czyli odeszli i rozmawiali gdzie indziej.
Wstałam i się rozciągnęłam.
Spojrzałam na ojca, a raczej na jego blade, martwe ciało. Patrząc na niego zalewała mnie złość. Zrobił mi tyle zła, a za karę dostał tylko śmierć. Wiem, że teraz tego nie pożałuję, przecież już nie żyje, ale... ale..
W jednej chwili sięgnęłam po nóż, leżący na jednej z szafek. Nie wiedziałam co robię, kierował mną impuls.
-Bella, co robisz?- spytała ostrożnie kobieta.
Nie słuchałam, nie chciałam słyszeć, albo nie mogłam. Jak jakaś zahipnozytowana wparywałam się w nieżywego mężczyznę. Jego paskudna morda.. Ten wyraz twarzy..
Podeszłam powoli do jego łóżka. Otaczał nas smród, nie tylko zdechlizny, ale także bólu, cierpienia i nienawiści. Tym bliżej byłam, tym więcej wspomnień wyskakiwało mi przed oczy. Tym więcej wspomnień, tym bardziej go nienawidziłam, tym bardziej byłam zła.
Krew we mnie buzowała. Czułam ją. Wiedziałam, że.. Co właściwie wiedziałam? Nic nie wiedziałam. Tyle przeżyłam, a nic nie wiedziałam.
Zamchnęłam się i wbiłam nóż w jego brzuch. Potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze parę razy. W końcu zabrakło mi sił. Nóż został w ciele.
Obróciłam się i spojrzałam na innych. Jakoś zapomniałam, że też tu są. Patrzeli na mnie z przerażeniem, oprócz Alfreda. Kot lizał sobie łapki, bez większego zwrócenia uwagi na całą sytuację.
Stałam na środku jak jakaś sierota. Nie wiedziałam, czy mam coś powiedzieć, czy coś zrobić.
-Naprawdę Bella?- zapytała mnie z pretensjami Emma -Naprawdę, musiałaś to robić?!
Kobieta trzymała przerażoną dziewczynkę i zasłaniała jej oczy. Faktycznie głupio postąpiłam..
-No dobrze- odezwał się Alfred -Każdy się wygadał, wyżył, ochłonął, więc możemy iść.
Zeskoczył z fotela i podążył do drzwi z podniesionym ogonem, wszyscy udali się za nim. Wyszliśmy z pomieszczenia.
CZYTASZ
Cztery Żywioły - Trylogia
FantasyUWAGA książka zwiera dużo błędów i nielogiczną fabułę :/ Czytasz na własną odpowiedzialność. Bella Williams jest nastolatką skrzywdzoną przez zbyt nieuczuciowych i wymagających rodziców. Dziewczyna dowiaduje się, że ma moc, przez co traci swoich naj...