Cztery Żywioły I Jedni Z Ostatnich. Rozdział 17: Tajemnicze Schody.

1.1K 83 13
                                    

-Yyyyy, Olivier? Coś ty zrobił? - spytałam zaniepokojona.

-Ja? Nic! Porostu wpadłem na kamień i on się przesunął!- odparł z przerażeniem.

Przyjrzałam się bliżej. Schody prowadziły w dół. Nie widziałam gdzie prowadzą, bo były kręte.

Zastanowiłam się. Może to dobry pomysł, żeby sprawdzić co tam jest?

-Wchodzimy? -spytałam.

-Co ty!? Zwariowałaś!?

-Bardzo możliwe.. - odezwał się głos z plecaka.

To Alfred. Pospiesznie pobiegł do nas.

-Gdyby to nie była taka sytuacja, najpewniej bym się na ciebie rzucił i głaskał- stwierdził Oliver.

Alfred tylko przewrócił oczami, usiadł przed schodami i patrzał raz na mnie, a raz na chłopaka. -Nigdzie nie pójdziecie -stwierdził

-Znasz to miejsce? - spytałam.

-Powiedzmy. Nie kręcę się tutaj dużo, ale wiem, że jest tam nie bezpiecznie.

-Byłeś tam? - zapytał Oliver.

Kot kiwnął potwierdzająco głową.

-Ci się tam nic nie stało, to nam też nie, Alfredzie- stwierdziłam.

Wzięłam go na ręce i wyrzuciłam w las. Oliver nie zwrócił na to uwagi, ale nadal się wahał.

-Nie wiem czy jest to dobry pomysł. Kicia mówi, że jest tam niebezpiecznie....

-Nie przesadzaj.. Nic nam się nie stanie- namawiałam.

Poczekałam chwilę na jego odpowiedź, jednak chłopak nadal milczał i wpatrywał się w schody. Uznałam to za "nie".

-Jak wolisz, ale jak stąd wyjdę to wszystkim powiem, że jesteś tchórzem! - wystawiam mu język i poszłam.

-Chcesz tam iść sama?!- zszokował się chłopak.

-A czemu nie?

Podkręcił tylko głową i zaczął schodzić po schodach, zaraz za mną.

-Wariatka.... - mruknął do siebie i kroczył za mną.

ALFRED
**********

Biegałem, biegłem bardzo szybko. Łapki mnie bolały. Musiałem szybko powiadomić Emme. Nie to, że jakoś specjalnie zależy mi na tych dzieciakach.

Jestem niedaleko od obozu. Zacząłem jak najgłośniej miauczeć.

-Czy to kot?- zapytał Kevin.

Wbiegłem do obozu. Ledwo nie wpadłem do ogniska.

-Alfred?- zdziwiła się Emma.

-Bella- wysapałem -Poszła do Ojca..

-Chwila.... Czy ten kot mówi?- zauważył Kevin. Co za spostrzegawczy chłopak!

-Cicho! Gdzie ona jest? - wypytywała kobieta.

-Tam gdzie prowadzą twoje ślady- odpowiedziałem, co słowo przerywając na sapnięcie.

-O nie... - mruknęła.

-Dobra, to ty ją ratuj, a ja się prześpię- jęknąłem.

Opadłem na ziemię. Byłem wykończony tym biegiem. Tyle wysiłku... Mam słabą kondycję. Dawno nie biegałem, i waga też przeszkadza...

-O nie, nie, nie! Idziesz ze mną.- wzięła mnie pod patche i pędem kierowała się do tego miejsca.

-A co z nami?! - spytał Aleks.

-Zostańcie. - nakazała.

Oczywiście nie posłuchali. Teraz wszyscy biegli w to miejsce, a ja biedny, jak zwykle pominięty, jestem obijany o żebra kobiety i ten paskudny łokieć wbija mi się w brzuszek...

-To tam.... - powiedziała do siebie.

Kamień był już na swoim miejscu. Nie widać było schodów.

-Gdzie są!?- krzyknęła zdenerwowana.

-Tutaj były schody. Pod kamieniem- odparłem wskazując łapką.

Kobieta rzuciła mnie na te same gałęzie co Bellą. Aleks zaczął oglądać dokładnie głaz.

-A ty czemu nic nie robisz?!!- krzyknął na Kevina.

-Nie wiemy czy to prawda.- oznajmił ze spokojem -Widzimy gadającego kota. Kto wie co się dzieje z naszymi mózgami

-Zapewne chciał żeby weszła...- myślała na głos Emma.

-A tak w ogóle gdzie Oliver? - Zauważył Kevin.

-Był z Bellą- odpowiedział Aleksander.

Wszyscy spojrzeli na mnie.

-Czy on tam był? - spytała powoli kobieta.

Jak bym był jakimś niedorozwiniętym kotem. Pragnę zauważyć, że jestem bardzo rozwiniętym kotem. Umiem mówić i czytać w myślach. Wydaje mi się, że inne koty tego nie potrafią..

-Tak.- odpowiedziałem .

-Czemu nam o tym nie powiedziałeś!? - wybuchła.

-Jakoś mi się o nim zapomniało. Jest taki mało istotny i denerwujący. No pomyślcie ile możemy na tym zyskać?

-Zamknij się Alfred.. - jeknęła kobieta.

-Tu nie chodzi o to czy jest mało istotny!- tłumaczył Aleks -Jeśli Bella będzie z nim, będzie musiała bronić siebie i go. Jejku...

-Nie Aleksanderze, mylisz się- stwierdziła -Oliver to dobry chłopak, ale umie się obronić. Dam sobie rękę uciąć, że będzie chronić Belle jak własną siostrę.

-A jeśli ona nie przeżyje... - mącił ciągle ukochany dziewczyny..

Po naradzie Emmy z samą sobą, kobieta doszła do wniosku, że narazie najlepszym pomysłem, będzie czekanie tutaj na towarzystwo. Jeśli nie będą długo się zjawiać, dopiero wejdziemy do akcji.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz