Cztery Żywioły 2 I Historia Na Nowo. Rozdział 1: 18 Urodziny.

487 34 3
                                    

BELLA
*********

Moje osiemnaste urodziny. Wszystko zapowiada się wspaniale. Pięknie udekorowana sala, smaczne jedzenie na stołach, przybywający goście, a jednak wciąż czegoś mi brakuje. Pewnie już wiecie czego. Tak, przyjaciół. Nie wiem co sobie myślałam podejmując decyzję. Minęło już tyle czasu, a ja nadal nie umiem się pozbierać. Oby im się dobrze żyło.
     
Weszłam do sali. Wszyscy już na mnie czekali. Uśmiechnęłam się promiennie, żeby nie było widać mojego smutku.

Stanęłam przed moim tronem i spojrzałam na Alfreda. On przytaknął zachęcająco. Teraz ja przemówie po raz pierwszy. Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam się jeszcze bardziej.

-Witam wszystkich gości!- zaczęłam -Cieszę się, że przybyliście. To dla mnie bardzo ważny dzień- nie prawda -Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić- bo ja nie dam rady -Parkiet jest dla was, a teraz jedzmy!

Zaczęło się grupowe konsumowanie posiłku. Ci ludzie pewnie nie często jedzą tak bogate posiłki. Są biedni, w końcu pracują na polu, ale za to szczęśliwi. Nie potrzeba im dużo, mają siebie.
     
Po zakończeniu obiadu impreza trwała w najlepsze, tylko nie dla mnie. Trochę tańczyłam, trochę siedziałam, jednak nadal byłam przygnębiona. W końcu wyszłam z zamku i zaczęłam przechadzać się po pięknych ogrodach.

Na gwieździstym niebie górował piękny, okrągły księżyc. Żadna chmura go nie zasłaniała. Szłam i się przyglądałam. To wszystko wyglądało tak cudownie.

Ktoś przyłączył się do mojego spaceru. To Alfred, jak zwykle dostojnie ubrany.

-Wszytsomzystko jest takie skomplikowane..- westchnęłam.

-O czym mówisz?- zapytał.

-Nie wiem, o wszystkim. O życiu, o żywiołach..

-Co masz do żywiołów?

-No są skomplikowane..

-W jakim sensie? Dla mnie to prosta sprawa..

-Hm. Odezwał się ten który żyje parę milionów lat.

-Miliardów- poprawił -Ale to nie zmienia faktu, że żywioły są proste do ogarnięcia.

-No nie wiem. Sama ich logika jest skomplikowana.

-Przesadzasz.

-No nie wiem. Tanią kogo chcą, trzymają przy życiu kogo chcą...

-Tłumaczyłem ci to. Jeśli chcesz kogoś zranić, to one ranią, jeśli nie chcesz to tego nie zrobią. Nie zganiaj winy na moc. Każdy dobrze wie, że to ty sobie nie radzisz.

-Wypraszam sobie.

-A bardzo proszę.

Parę minut szliśmy w ciszy, aż w końcu mężczyzna zadał mi pytanie.

-Dlaczego nie bawisz się z resztą?

-Właśnie miałam się ciebie zapytać o to samo- odparłam.

-Chciałem się przewietrzyć i spotkałem ciebie. Twoja kolej.

-Ja też chciałam się przewietrzyć- odpowiedziałam.

-Czemu jesteś smutna?

-Nie jestem smutna, raczej zmęczona- odpowiedziałam.

Ten dzień wyjątkowo mnie przybił. Nie miałam siły udawać, że wszystko jets okej, tak jak zazwyczaj to robię.

-Przecież wiem że tak nie jest..

-No i co z tego? Na mój problem nie ma rady.

-Skąd wiesz, może jakiś się znajdzie?

-Nie sądzę, ale.. - zawachałam się -No dobra.. Porostu brakuje mi przyjaciół..

-I to od dwóch lat- dopowiedział.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.

-Ty wiedziałeś?- zapytałam z pretensjami. Mężczyzna przytaknął -I nic nie zrobiłeś?

-Niestety nie zabardzo miałem jak- przerwał na chwilę, by zaraz podjąć -Ale teraz to się zmieniło..

-Co?

-Mam dla ciebie prezent- wyjawił.

-Jaki?

-Dostaniesz ode mnie przejście do twojego świata.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz