Cztery Żywioły 3 i Nowe Pokolenia. Rozdział 21: Pogoda.

169 10 1
                                    

Aleks
*********

-Emma?!- zawołałem. -Emma!
-Dlaczego krzyczysz? Co się stało?
-Wyglądałaś może przez okno?
-Nie, a c...- zawahała się i przystanęła.
-Widzisz to co ja?
-Chyba tak...- odparła z niepokojem.
-Wyjaśnisz co tu się dzieję?!
-Nie krzycz!
-Przepraszam, poniosło mnie, ale chyba mam prawo być zdenerwowany, jeśli zaczynam dzień z kawusią w ręku, chcę pooglądać spokojną naturę i widzę to!- wskazałem ręką.
-Co wy tak krzyczycie- przyszedł ospały James. -O matulu! Co tu się dzieje?!
-Właśnie próbuję uzyskać te informacje, ale panią mądralińską zatkało!
-Chłopaki...- wydukała -ja... ja...
-Ty...- poganiałem.
-Ja... nie mam pojęcia...
-Jak to nie masz pojęcia?!
-To nie jest wasz kolejny plan czy coś?- zapytał J.
-Nie krzyczcie, musimy być spokojni...- wzięła wdech. -Zachowajmy spokój.
-Jak?! Jak Emma?!- krzyknąłem. -Widzisz co się dzieje za oknem?! Widzisz to niebo?! Jest fioletowe! Fio le to we! Te chmury są dla ciebie normalne?!
-Aleks, zachowaj spokój...
-Spokój?! Ja?! Powiedz to chmurom, bo to one wyglądają na wściekł...

Nagle nami szarpnęło. Jedna sekunda - wszyscy na podłodze, zbite naczynia, niektóre meble poprzewracane.

-Co to było?- zapytał J.
-Nie wiem. Jakieś trzęsienie Ziemi?
-Nie ważne co to było, ważne co je wywołało.
-Jak myślisz?- spytałem.
-Obawiam się, że nic z tego świata...

Przez następne pare godzin wszystko się zmieniało. Pogoda - raz słońce, raz chmury, raz susza, raz deszcz, raz wichury, raz zupełnie bezwietrznie. Nie było nic pomiędzy - jeśli coś się działo, to na maksa. Ze zwierzętami też było coś nie tak. Te naziemnie biegały niespokojnie, zaczęły trzymać się w grupach, ptaki latały nisko. My w tym czasie zabezpieczyliśmy dom deskami i zgromadziliśmy najpotrzebniejsze rzeczy do przeżycia. Nie wiadomo na ile będziemy musieli tu zostać...

-Słuchajcie- zaczęła Emma -będziecie musieli poradzić sobie beze mnie.
-Co?- zaniepokoiłem się.
-Muszę udać się do naszego Królestwa, porozmawiać z Alfredem i zobaczyć czy jest okej.
-Idę z tobą- odparłem stanowczo i gotów.
-Idziemy- poprawił mnie brat, kładąc mi dłoń na ramię.
-Nie ma mowy!- odparła. -Idę sama, ale wrócę, obiecuję. Nie będzie mnie tylko kilka dni.
-Nie obchodzi mnie ile tam będziesz! Jak dla mnie nie musisz wracać! Muszę zobaczyć Belle, dzieci!
-To nie jest dobry pomysł. Będziecie mnie opóźniać. Poza tym nie wiadomo czy to bezpieczne, czy w ogóle da się tam dostać, a nawet jeśli tak to czy nie będziemy potrzebowali kogoś tutaj.
-Aleks... Chyba ma racje...- powiedział James.
-Nie! Nie obchodzi mnie twoje zdanie! Pójdę tam czy tego chcecie czy nie! Bez was czy z wami! Muszę to zrobić i nie powstrzymacie mnie!

Ta, poszła beze mnie.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz