Obudziłam się obok Aleksa. Byliśmy do siebie przytuleni. W twarz buchnęła mi bomba światła. Moje oczy zaraz się przyzwyczają do tej jasności. Głowa mnie strasznie bolała, i chciało mi się wymiatować. Nic nie pamiętałam ze wczorajszego wieczoru.
Rozejrzałam się po namiocie, leżały tam dwa plecaki, mój i Aleksa oraz parę butelek od alkoholu. Spostrzegłam, że Al nie ma na sobie koszulki. Było mu gorąco w nocy? Spojrzałam pod koc. Byliśmy nadzy. Czy my coś? Nie wierze... I jeszcze tyle wypiłam, nie dziwie się że tak się źle czuję... Zasłużyłam.
Kiedyś byłam grzeczną dziewczynką, najlepsza w szkole, a teraz? A teraz się popsułam, całowałam się z chłopakiem po pierwszym spotkaniu, i przespałam się z nim jak się upiłam... świetnie!
Zza namiotu usłyszałam rozmowy. Przestraszyłam się. Głos brzmiał trochę jak głos Emmy. Delikatnie odsunęłam rękę Aleksa, aby go nie obudzić. Zobaczyłam, że ma pierścionek na palcu. Czy on ma żonę? Czyli niedość, że przespałam się po pijaku, to przespałam się po pijaku z żonatym chłopakiem?
Ubrałam się i wyszłam na zewnątrz. Miałam racje. Emma siedziała przy ognisku z jakimś chłopakiem. Był mniej więcej w moim wieku. Miał czarne włosy postawione na żel, lekko trójkątną twarz, niebieskie oczy i różowe średnie usta. Był trochę drobny jak na chłopaka, trochę niższy ode mnie.
-Cześć- powiedziałam wykończona.
-Dzień dobry- odpowiedziała mi kobieta -Widzę, że się nieźle bawiliście beze mnie.- zachichotała.
Zrobiłam się cała czerwona, moja twarz wyglądała jak pomidor.
-Nie jesteś zła?- spytałam w końcu.
-Na co? Na to, że rozbiliście się w samym centrum tego? Czy dlatego, że wydaliście kupę kasy na alkohol? Czy może dlatego, że w ogóle kupiliście alkohol? Cz...-
-Nie kończ...- przerwałam.
Wiedziałam, że zrobiłam źle, ale co się stało to się nie odstanie.
-Nie jestem zła. Trzeba zaszaleć w życiu. Tylko ty masz jeszcze czas, więc nie trzeba się śpieszyć- spojrzała na mnie spod brwi.
-Tak, wiem...- bardzo żałowałam. Ona to wiedziała, w końcu czytała mi w myślach.
Nauczyłam się wyczuwać gdy to robi, pozostał jeszcze Alfred....
-To jest Oliver- przedstawiła mi chłopaka- Oliver panuje nad wiatrem.
-ŁOOOOOO- podjarałam się. Wiatr jest fajny -Co możesz nim robić?
-Yyyy- był zakłopotany, albo się wstydził - Na razie umiem wywołać wichurę, umiem latać... i to wszystko z takich większych wyczynów. Wiesz, jeszcze tam jakieś zabijanie wiatrem...
-Zabijać wiatrem? Jak?- spytałam.
-Tak jakby przecinam ludzi- podrapał się po karku.
-Mam się bać?- spytałam żartobliwie.
-Zobaczymy- odparł.
Zaśmialiśmy się.
-Ja jestem Bella. - uścisneliśmy dłonie - Władam ogniem.
-To też fajna rzecz- uśmiechnął się - Chociaż nie tak fajna jak latanie- wyszczerzył się dziarsko.
-Fajnie tak latać?-
-Nawet nie wiesz jak! Jest super!
-Łał, co za entuzjazm- zażartowałam.
-Jeśli chcesz mogę sprawić żebyś ty też polatała.
-Naprawdę?
-Tak. To co, lecimy?- zapytał.
-Ale teraz?- zdziwiłam się.
-A czemu nie? Pięć minut na niebie nie zaszkodzi-uśmiechnął się.
-Ale tutaj będą nas widzieć-
-Niedaleko jest las. Nie będziemy widoczni.
-Skoro tak mówisz...- dałam się namówić.
Nie wiem czy będzie to dobry pomysł, zobaczymy.
-Emma! My idziemy do lasu!-
-Okej, tylko wródźcie- uśmiechnęła się.
... ... ... ... ... ...
10 minut później faktycznie byliśmy głęboko w lesie. Teraz sobie myślę, jaka jestem głupia.
Niedawno policjant chciał mnie zgwałcić, a teraz jakiś dzieciak zabiera mnie do lasu. Do niego jakoś nie miałam obaw. Niby dobrze mu z oczu patrzy.
Stanęliśmy pomiędzy drzewami które miały najmniej gałęzi.
-Chodź- zawołał mnie.
-Ok, co mam robić?- spytałam lekko zestresowana.
-Przytul się do mnie- rozłożył ręce jak ptak, na znak że możemy zaczynać.
Spojrzałam na niego dziwnie, nie byłam zadowolona tym pomysłem.
-Nie bój się, twój chłopak nie będzie zazdrosny- zaśmiał się Oliver.
-Nie mam chłopaka...- burknęłam.
-A ten Aleks?-dopytywał.
-Nic między nami nie ma- próbowałam jakoś wybrnąć, ale on o wszystkim wiedział.
-Na pewno?- ciągnął temat dalej
-Możesz się odwalić od moich spraw?- naskoczyłam na niego.
-No dobra spokojnie- jego uśmiech nie schodził mu z twarzy - Po prostu, teraz będziemy ciągle ze sobą podróżować i chciałem wiedzieć czy mogę zarywać- zaśmiał się. -To był żart Spokojnie, jestem gejem- wyjawił.
Myślałam, że po tych słowach się speszy czy coś, a on nic. To dobrze. Fajnie, że nie boi się mówić o tym, kim jest. Ja zaś nie zdążyłam nic powiedzieć.
-No to co, lecimy?- zaproponował pełen energii.- Wskoczysz mi na barana!
-Skoro... tak ci na tym zależy..
Wskoczyłam mu na barana, a on wzbił się w powietrze. Byliśmy ze 2 kilometry nad ziemią. Złapałam go mocniej.
-Spokojnie, nic ci ze mną nie grozi- powiedział.
-Nie boję się- odpowiedziałam stanowczo.
-Ta, jasne. Gdybyś się nie bała, nie ściskałabyś mnie tak- zaśmiał się.
-Nie boję się, po prostu tak mi wygodnie- ciągnęłam. -Jestem baardzo odważna. Nie bałabym się nawet ciebie puścić i polecieć.
-Nie uwierzę, póki nie zobaczę- stwierdził.
Wiem, jestem głupia, ale aż mnie skręciło, gdy to powiedział. Nikt nie będzie podważał mojej odwagi. A właśnie, że się puszczę i spadnę. To samobójstwo w czystej postaci, ale to ja jestem Bella. To ja mogę wszystko.
W jednej chwili odsunęłam się do tyłu. Już nie trzymałam się Olivera, nie trzymałam się nikogo. Leciałam w dół.
-Co ty robisz!?- krzyknął do mnie przerażony, a ja tylko się uśmiechnęłam i pomachałam. Jak miałam umrzeć to z honorem, jako dziewczyna nie bojąca się niczego.
Chłopak leciał do mnie jak najszybciej, jednak nie mógł mnie dogonić. Zaczęłam obijać gałęzie. Parę sekund, i już mnie nie ma. Spojrzałam w dół. Parę metrów od ziemi.
Za trzy,
Dwa,
Jeden,
Bum...
CZYTASZ
Cztery Żywioły - Trylogia
FantasyUWAGA książka zwiera dużo błędów i nielogiczną fabułę :/ Czytasz na własną odpowiedzialność. Bella Williams jest nastolatką skrzywdzoną przez zbyt nieuczuciowych i wymagających rodziców. Dziewczyna dowiaduje się, że ma moc, przez co traci swoich naj...