Cztery Żywioły 3 i Nowe Pokolenia. Rozdział 11: Brat.

196 14 0
                                    

-Współczuję stary- próbował mnie pocieszyć brat -Na pewno da sobie radę..

-Ta, wiem. To odpowiedzialny chłopak. Jest prawie pełnoletni, ale to jednak nadal dziecko. W dodatku ma pierścień.. Przez to mogą się dziać straszne rzeczy.

-A tam straszne! Zobaczenie się z byłą dziewczyną to nie koniec świata..- machnął.

-Tylko, że ta dziewczyna chce zemsty.
-Skoro ta twoja żona, ma taką moc i już raz ją pokonała, to co za problem? - spytał.

-O Belle się nie martwię.. Znaczy nie w tym przypadku. Frank jest młody. Nie umie posługiwać się mocą. A co jeśli coś mu zrobi?

-Twoja żona? - spytał. Skarciłem go wzrokiem.

-Żartowałem... I nie wiem- stwierdził -Ale wiem co może pomóc Ci się... Emm.. Rozluźnić.

Wyciągnął z kieszeni dwie tabletki i pokazał je na otwartej dłoni.

-Czy to jest to o czym myślę?- zapytałem zaniepokojony. Dlaczego Jason mi to proponuję?

-Owszem. Bierz.

-Nie.. Ja nie mogę- odmówiłem.

-Możesz, możesz i chcesz.

-Nie, nie chce. Narkotyki są niebezpieczne. Kiedyś byś mi nie pozwolił nawet na nie patrzeć.

-Kiedyś były inne czasy. Kiedyś my byliśmy inni. Nie znaliśmy się na świecie. A teraz? Teraz wszystko ma inne barwy.

-Czyli kiedyś narkotyki były złe, a teraz są dobre?

-Nie. Po prostu teraz umiemy się nimi posługiwać- wyjaśnił.

-My?

-Dobra, ja, ale cie nauczę- zaproponował.

-Nie mam zamiaru nic brać.

-No weź.. Dzięki nim świat jest lepszy--namawiał.

-Nie sądzę.. - mruknąłem.

-Aleks, chce twojego dobra, jak zawsze.

-Kiedyś nie pozwoliłbyś mi ich wziąć- rzuciłem.

-Tylko dlatego, że ich nie znałem.

-A teraz znasz?

-Przez te długie lata, kiedy cię nie było, wszystko się zmieniło. Nie jestem taki jak kiedyś, ty też nie, ale nadal chce dobrze. Widzę, że jesteś zestresowany. Myślisz, że to nie szkodzi zdrowiu? Weź..

-Nie chce.

-A co jeśli powiem, że to będzie przepustka do przebaczenia?- zapytał.

-Co?

-Minęło tyle czasu, a ty przychodzisz do mnie jak gdyby nigdy nic. Weź, a zapomnę. Weź, a wszytko ci wybaczę.

-A co jeśli nie wezmę?

-Będzie mi bardzo przykro.

... ... ... ... ... ...

-Mój syn jest najfajniejszym synem na świecie--powiedziałem.

-Jest najfajniejszym synem ns świecie?- spytał.

-Tak, jest najfajniejszy i perfekcyjny- stwierdziłem.

-Perfekcyjny?

-Perfekcyjny.

-W takim razie, twój syn... Uczy się w szkole i ma dobre oceny?- zapytał.

-Ma, ma- odpowiedziałem dumny.

-A wraca do domu o umówionej godzinie?

-Wraca, wraca.

-A nie ucieka z domu?

-Nie, nie.

-A sprząta w domu?- pytał dalej.

-Sprząta, sprząta- odparłem.

-A nie pyskuje ci czasem?

-Nie, nie.

-A dogaduje się z rodzeństwem?

-Ale kto?- spytałem.

-No, twój syn.

-Aaa mój syn. A co mój syn?

-Dogaduje się z rodzeństwem?

-Tak, tak.

-Sprząta po sobie?

-Sprząta, sprząta.

-Gotuję czasem?

-Gotuję, gotuję.

-Pomaga rodzeństwu w lekcjach?

-Jakiemu rodzeństwu?- zapytałem.

-No jego- odpowiedział.

-To znaczy kogo?

-Twojego syna.

-Mojego syna?

-Tak twojego syna.

-A co z moim synem?

-Czy pomaga w rodzeństwu w lekcjach?

-Jakich lekcjach?

-Oh! Obojętnie..

-A, okej, okej. A kto?

-Twój syn.

-Mój syn? A mój syn! Tak, tak. Pomaga, pomaga.- odpowiedziałem, a potem siedzieliśmy w krótkiej ciszy.

-Ej, Aleks.

-Co?

-Twój syn przecież uciekł.

-A faktycznie.

-W takim razie nie jest perfekcyjnym synem.

-No nie jest.. - pomyślałem chwilę -Słuchaj, mam najfajniejszą i perfekcyjną córkę?

-Najfajniejszą i perfekcyjna?

-Tak, najfajniejszą i perfekcyjną?

-W takim razie... Czy twoja córka uczy się dobrze w szkole?

-Tak, oczywiście...

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz