-Coooo?!!- krzyknęłam, cała pochłonięta wiadomością.
-Klontwa minęła. Jesteś wolna
Możesz podróżować do swojego świata, kiedy tylko chcesz.-Naprawde?- spytałam dla pewności, cała rozstrzęsiona.
-Naprawdę. Jednak zanim cię puszczę, będziesz się musiała przygotować.
-Tak! tak! Pewnie! Oczywiście! Zgodzę się na wszystko!
Zaczęłam tańczyć i skakać, nawet przytuliłam tego gbura.
-Dobrze, już dobrze- jęknął, odpychając mnie -Chyba powinnaś już wracać na imprezę.
Kiwnęłam głową.
-Byłeś lepszy jako kot!- krzyknęłam roześmiana w biegu.
Wróciłam na imprezę.
... ... ... ... ... ...
Smacznie spałam. Wczoraj było bardzo męczącym dniem. Oczywiście, jak zwykle ktoś musi mi przeszkadzać odpoczynku. Tak, to Alfred. Wtargnął jak do siebie, trzaskając drzwiami. Obudziłam się i oparłam o łokcie.
-Co ty robisz?- spytałam zachrypniętym głosem.
-Muszę cię przygotować. Pamiętasz jeszcze o swojej podróży?
-Tak, pamiętam. Więc, słucham.
-Chciałem Ci przypomnieć, że twoi przyjaciele nie będą cię pamiętać. Bardzo możliwe, że będą inaczej wyglądać, albo będą w innym wieku. Jest taka możliwość, że nie będą razem albo, że ktoś do nich dołączy. Musisz być ostrożna.
-To wszystko?- spytałam.
-Narazie ci wystarczy, a teraz ubieraj się- rzucił jakieś ciuchy na moje łóżko. Ja ukryłam twarz w poduszkę i nie chciałam się nigdzie ruszać, bo niby po co?
-Zaraz ruszasz do swoich przyjaciół.. - powiedział. Ja zerwałam się jak oparzona.
-Przyjaciele? Teraz? Mówiłeś że jeszcze trochę czasu.. -
-Minęło, a właściwie jedna noc. Chyba już oswoiłaś się z myślą że zaraz odwiedzisz swój świat? - spytał.
-No tak.. - odparłam. Chciałam jeszcze coś powiedzieć jednak mężczyzna mi nie pozwolił.
-To dobrze. Zbieraj się- Z tymi słowami wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Ja ubrałam się. Ciuchy były jak dawnej. Luźne i takie.. Normalne. Na z szczęście nie musiałam już chodzić w tych sukienkach.... ... ... ... ... ...
Byłam już przed zamkiem. W mojej podróżniczej torbie były ubrania na zmianę i jedzenie. Tylko tyle było mi potrzebne.
Przyszedł do mnie Alfred z Yomacho.
-Niestety nie mogę iść z wami, ale chcę się pożegnać- powiedziała kobiet.
Uścisnęła mnie.
-Będę za tobą tęsknić- powiedziałam.
-Ja za tobą też- stwierdziła, a potem szepnęła -Tylko do nas wróć.
-Wrócę- odpowiedziałam.
Po paru minutach przerwałyśmy przytalanie. Odeszła od krolewej patrząc się na nią, a potem się odwróciłam i odeszła w stronę jeziora, wraz z mężczyzną.
... ... ... ... ... ...
W końcu doszliśmy.
Alfred podszedł do kamienia.
-Zanim otworzę przejście, jest jeszcze jedna ważna sprawa. Możesz odkryć jeszcze jakieś nowe umiejętności i nie muszą one dotyczyć żywiołów..
-Dobrze, będę uważać- obiecałam.
Mężczyzna dotknął kamienia i przejście się otworzyło. Było to bardzo ekscytujące. Już zaraz będę mogła znów zobaczyć swoich przyjaciół
Postawiła pierwszy krok. Połowa mojej stopy była już w "portalu", jednak się cofnęłam, cofnęłam się by pożegnać się z Alfredem. Rzuciłam mu się na szyję.
-Błagam, tylko bez takich czułości..- jęknął.
Nie zwróciłam uwagi na jego słowa i wisiała na jego szyji jeszcze przez parę minut. W końcu go puściłam.
-No już idź. Czekałem dwa lata na te chwilę. Chcę mieć w końcu święty spokój- stwierdził.
-Już dobrze, idę. Nie martw się, ja też na to czekałam.
Znów podeszłam do przejścia. Spojrzałam ostatni raz na Alfreda, wzięłam głęboki oddech i przeszłam. "Portal" od razu się zamknął.
Przygodo, witaj!
CZYTASZ
Cztery Żywioły - Trylogia
FantastikUWAGA książka zwiera dużo błędów i nielogiczną fabułę :/ Czytasz na własną odpowiedzialność. Bella Williams jest nastolatką skrzywdzoną przez zbyt nieuczuciowych i wymagających rodziców. Dziewczyna dowiaduje się, że ma moc, przez co traci swoich naj...