Cztery Żywioły 3 i Nowe Pokolenia. Rozdział 29: Przyjaciele i popioły.

106 7 1
                                    

Dom był bardzo przytulny i przestronny. W kolorystyce dominowały beże i brązy, ale nie zapomniano o bardziej jaskrawych i pobudzających kolorach w postaci dodatków. Przy wejściu było wejście do salonu, a obok schody na górę. Frank pokierował mnie przez pokój i dotarliśmy do jadalni.

Nie mogłam w to uwierzyć. Przy stole siedzieli moi przyjaciele z dawnych lat: Jessica, Emilia, Stella i Markus. Nie widzieliśmy się odkąd dowiedziałam się, że mam moce i uciekłam z domu. Zdążyłam wysłać im tylko list... Tęskniłam za nimi, jednak, muszę przyznać, że dość szybko zapomniałam. Byłam przytłoczona wszystkimi nowymi informacjami, że jedyna rzecz jaka mi została, to zapomnienie. Byłam wtedy bardzo mało świadoma. Pozwoliłam, by nowi ludzie zastąpili moją starą... rodzinę. Zostawianie ludzi - zdecydowanie moja największa wada.

Ale teraz są tu wszyscy przy jednym stole. Przez tyle lat trzymali się razem? To niesamowite... Teraz mogłam tu być z nimi, gdybym wtedy... Nie, nie mogę tak myśleć. Wyobrażenie o spokojnym i normalnym życiu jest kusząca, ale przecież posiadam swoją własną rodzinę: męża, dzieci i nie zamieniłabym ich na nic innego. Bo ich kocham.

Nie mogę się rozpraszać. Muszę jak najszybciej dotrzeć do Aleksa. Pogadam z nimi chwilę i zaraz znikam.

2 godziny później...

-Zawsze wiedziałam, że masz w tobie coś dziwnego- powiedział podchmielony Markus.

Tak właściwie, to wszyscy byliśmy podchmieleni. Tak, ja również. Gdybym nie była nie wspominałabym o mocach...

-To zabrzmiało okropnie!- parsknęła Jessica.

-Oj, nie miałem nic złego na myśli- uniósł ręce w znaku ugody.

-No dobra, ale nie powiedziałaś nam jeszcze co cię przywiało do tego małego, zupełnie zwyczajnego, rodzinnego osiedla- zapytała Emila, uspokajając atmosferę. -To chyba nie są standardy na poziomie królewskiej mości.

-Żadna ze mnie królowa. To znaczy, tak, jestem nią, ale tylko tak oficjalnie.

-A nieoficjalnie?

-A nieoficjalnie, jestem tą samą Bellą co kiedyś.

-Tą która spaliła swój dom?- zapytał przekornie Markus.

-Uciekła ze szpitala?- dodała Stella.

-I zostawiła tylko list?- dorzucił Frank.

Na mojej twarzy pojawiło się zmieszanie, ponieważ cały dobry nastrój towarzyszący mi jeszcze przed chwilą, zamienił się w poczucie winy. Nie miałam pojęcia co na to odpowiedzieć. Towarzystwo najwidoczniej to zauważyło, a w ich oczach mogłam odczytać równe zmieszanie, bo wjechanie mi na psyche nie było ich celem. Na szczęście Emilia, która zawsze miała głowę na karku wiedziała co robić i szybko przerwała niezręczną ciszę:

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

-Cóż, mam do załatwienia parę spraw po drodze i tak jakoś wpadłam.

-Tak jakoś- parsknął Markus. -Kolejne tajemnice...
-To nie tak- jęknęłam i przełknęłam wolno ślinę. -Po prostu są sprawy o których nie musicie wiedzieć. Przecież nie widzieliśmy się parę dekad...

-Myśleliśmy, że jesteśmy dla ciebie ważni- odparła zimnym tonem Stella.

-Ważni? Gdybyśmy byli ważni, to by nas nie zostawiła- odezwała się Jessica.

-Ja nie chcia...

-A no tak, już prawie o tym zapomniałam. Nie uda ci się zamydlić nam oczu, Bello.

Cztery Żywioły - TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz