-Chłopaki, musicie wziąć się w garść. Przed nami długa droga. Będziemy lecieć samolotem- powiedziała fredka.
-Nie mamy pieniędzy na bilet- stwierdziłem.
-To trzeba będzie je zdobyć.
-Ale jak?- spytał Jason.
-Moja w tym głowa- odparła.
FRANK
*********Leżeliśmy razem w ogrodzie. Urządziliśmy piknik. Na kocu w czerwoną kratkę położylismy różne napoje i jedzenie, a my położyliśmy się obok nich. Patrzeliśmy w chmury. Każda wyglądała inaczej.
Znajdowaliśmy w nich różne kształty.
-Ta wygląda jak wielka łapa- powiedziałem i pokazałem na chmurkę.
-A ta jak lew- oznajmiła Mercedes.
-A ta jak statek kozmiczny.
-Ta jak kaczka- zaśmiała się.
-Gdzie ty widzisz kaczkę?- zapytałem.
-No tu- wskazała.
-Przecież to jest siedzący pies.
-Nieprawda!- zaśmiała się dziewczyna uderzając mnie w ramię. Zacząłem śmiać się razem z nią.
-Ta jak serce.. -.
Po paru minutach uspokoiliśmy się i zapanowały sekundy ciszy.
-Myślałeś kiedyś o.. miłości?- zagadnęła.
-Może parę razy- odparłem.
-Ja też- stwierdziła -To jest dziwne. Kochać kogoś..
-No.. Dziwne, ale chyba też miłe.
-Chyba tak.. Te motylki w brzuchu.
-Miałaś tak kiedyś?- spytałem.
-Tak, miałam- odpowiedziała -A ty?
-Tak, mam.. Znaczy.. Miałem, miałem. Tak miałem.
Dziewczyna zachichotała i odwróciła głowę w moją stronę.
-A teraz tak masz?-spytała.
Ja również odwróciłem głowę w jej stronę i zamilkłem. Nie miałem odwagi jej powiedzieć, że ją kocham. Na początku nie byłem pewny do tego uczucia, ale po tych paru dniach jestem przekonany, że to ta, ta jedyna.
Ona czekała na odpowiedź, a ja nic nie mówiłem. Gdybym powiedział "tak" , byłoby niezręcznie. Gdybym powiedział "nie", byłoby to kłamstwo.
W końcu ona przerwała ciszę.
-Ja tak..
-Tak?- spytałem zaskoczony -Ja też..
-Naprawę?- zapytała.
-Tak.
Zaczęliśmy zbliżać się do siebie, aż w końcu doszło do pocałunku.
ALEKS
*********-Po co nam te bronie?- zapytałem Emmy.
-To nie są bronię, tylko pistolety zabawki- stwierdziła.
-To nie zmienia faktu, że wygląda i waży jak prawdziwa- odezwał się Jason.
-Nie było nas stać na prawdziwą..
-A po co nam ona?- dopytywałem.
-Chcecie zdobyć pieniądze?- zapytała.
-No tak- odpowiedzieliśmy zgodnie z bratem.
-No właśnie.
-Nadal nie rozumiem.
-Musicie zrobić napad- wyjaśniła.
-Na bank?- spytał Jason.
-Co ty kretynie. Na jakiś mały sklep.
... ... ... ... ... ...
-Jesteśmy--oznajmiła -Czas zacząć.
-Już teraz? Chyba nie jestem gotowy--wahał się Jason.
-Nie marudź! Jesteś potrzebny!
-Ja zrobiłem coś dla ciebie.. -namawiałem.
-No okej! Nie ważne.. - zgodził się.
-A ty w tym czasie gdzie będziesz?- zwróciłem się do Emmy.
-Trochę się oddale.
Kiwnąłem do Jasona, na znak, że zaczynamy. Założyliśmy kominiarki które zrobiliśmy ze starych ubrań i wyciągnęliśmy broń. Weszliśmy do sklepu. Sprzedawca czekał przy kasie. Nie zauważył nas. Przybiegliśmy do niego celując i krzycząc:
-Dawaj pieniądze! Dawaj pieniądze bo cię zabijemy!
Serce waliło mi jak nigdy. Czułem się strasznie źle, że obrabialiśmy to miejsce, ale to jest jedyne wyjście.
Mężczyzna posłusznie wykładał dobytek do reklamówki. Po paru minutach skończył i dał nam worek.
Wycofaliśmy się do tyłu nadal mierząc w sprzedawcę. Wyszliśmy ze sklepu i zaczęliśmy uciekać. Po chwili dołączyła do nas Emma.
... ... ... ... ... ...
-Starczy na bilety?- spytałem fredke, które liczyła pieniądze.
-Tak. Nawet trochę zostanie- oznajmiła.
Zatrzymaliśmy się gdzieś w lesie. Broń i kominiarki wyrzuciliśmy koło sklepu.
-To teraz na lotnisko- stwierdziła.
-Teraz? - spytał Jason.
-Tak, teraz. Nie ma czasu do stracenia. No już, wstawać. Idziemy!
I tak dostaliśmy się na lotnisko. Kupiliśmy bilety i polecieliśmy do Franka.
CZYTASZ
Cztery Żywioły - Trylogia
FantasyUWAGA książka zwiera dużo błędów i nielogiczną fabułę :/ Czytasz na własną odpowiedzialność. Bella Williams jest nastolatką skrzywdzoną przez zbyt nieuczuciowych i wymagających rodziców. Dziewczyna dowiaduje się, że ma moc, przez co traci swoich naj...