23. Nel jest chora

150 2 0
                                    

*Remus*

Po chwili przyszedł Filch.

[P.F] Wstawać i już się stąd wynoście!- wrzasnął, a my wyszliśmy po drodze odbierając różczki.

[J] Może dobrze by było iść do SS (skrzydła szpitalnego)?- spytałem, na co ona kiwnęła twierdząco głową. Poszliśmy pod skrzydło i zapukaliśmy, a w drzwiach stanęła pani Pomfery.

[P.P] Dzień dobry, co się stało?

[J] Dzień dobry pani Pomfery. Nel boli gardło i nie może mówić, ma chyba też gorączkę.

[P.P] Dobrze to zapraszam- weszliśmy do środka, pani Pomfery kazała uśąść Nel na łóżku. Zbadała ją dokładnie- no niestety angina, musisz zostać na jakiś czas tutaj- prawda Nel wyglądała o wiele gorzej niż na zwykłe przeziębienie. Pani Pomfery powiedziała, że możemy zostać przy Nel, aż niezaczną się lekcje i odeszła.

[J] Nel boli cię coś jeszcze oprócz gardła?- pokazała na głowę i ucho.

[S,R] O biedactwo- siedzieliśmy i opowiadaliśmy sobie żarty, bo rozmowa była bez sensu.

[P.P] Dobrze, musicie już iść na lekcje. Dowidzenia!- machnęła pielęgniarka wyganiając nas.

*Nel*

Pani Pomfery wygoniła James'a, Syriusza i Remusa,po czym podeszła do mnie.

[P.P] Teraz skarbie połóż się. Musisz odpoczywać, a powiedz masz na coś uczulenie?- kiwnełam twierdząco głową- na co? Muszę wiedzieć.

Wzięłam pergamin do ręki i napisałam:
_________________kartka___________________
-orzechy
-grzyby
___________________________________________

Podałam pielęgniarce.

[P.P] Dobrze, dziękuję. A teraz tak jak mówiłam, odpoczywaj, a najlepiej się prześpij- odeszła. Ja postanowiłam zrobić tak jak mi radziła. Położyłam się na boku, tak, że bolące ucho stykało się z poduszką i po chwili odpłynełam w krainę snów.

*James*

Wyszliśmy z SS i na naszej drodze stanęła profesor McGonagall.

[S,R,J] Dzień dobry pani profesor!

[P.Mc] Dzień dobry, a gdzie panna Edwards?

[J] Chora. Przed chwilą odprowadziliśmy ją do skrzydła szpitalnego.

[P.Mc] Dobrze, dowidzenia panowie, widzimy się na lekcji Transmutacji.

[S,R,J] Dowidzenia pani profesor!- ruszyliśmy dalej. Poszliśmy po książki i skierowaliśmy się do sali od eliksirów. Nie mogłem już na nią patrzeć, za dużo czasu tej doby tam spędziłem. Musieliśmy oczywiście mieć ją ze ślizgonami.

Weszliśmy do środka i rozpakowaliśmy się. Siedziałem sam, bo Nel była w skrzydle. Bardzo mi się nudziło, na szczęście nie pracowaliśmy w parach, bo profesor Slakhorn na pewno dał by mi do towarzystwa Snape'a, bo też siedzi sam. Wszystkie lekcje włóczyły się mozolnie, nie miałem obok mojej cudownej dziewczyny i bardzo mi jej brakowało. Po lekcjach od razu poszedłem do skrzydła. Szedłem sam, chłopaki musieli odrobić zadania, a ja postanowiłem zrobić je razem z Nelcią.

Zapukałem do drzwi skrzydła. Otworzyła jak zawsze pani Pomfery.

[P.P] Dzień dobry, do kogo przyszedłeś?

[J] Dzień dobry, ja do Nel. Przyniosłem jej notatki, piżamę i parę innych rzeczy.

[P.P] Ach tak. Zapraszam- wpuściła mnie, a ja usiadłem przy jej łóżku. Spała.

Patrzyłem w jej spokojną twarz i głaskałem po policzku, nadal była rozpalona. Po chwili się przebudziła.

[J] Hej Neluś. Jak się czujesz?- uśmiechnęła się do mnie- przyniosłem ci notatki z dzisiaj i piżamę, chyba będzie ci lepiej niż w spudnicy- spojrzała w moje oczy dziękując.

[P.P] O! Panna Edwards się obudziła. Przyniosłam leki- podała Nel srebrną tacę. Od razu wzięła lekarstwa i skrzywiła się- dobrze pan Potter może zostać do ciszy nocnej- po tych słowach odeszła

Nel odkaszlneła.

[N] Kocham cię James- powiedziała osłabionym, cichym, słodkim głosem

[J] Ja ciebie też maleństwo- odpowiedziałem. Siedziałem z nią przez cały czas. Pani Pomfery mierzyła jej co jakiś czas temperature. Nie zniżała się, cały czas 39,9°C. Gdy musiałem już iść pocałowałem ją jeszcze w czoło i niechętnie wyszedłem kierując się do dormitorium.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz