22. Ktoś chce nam zaszkodzić.

137 2 0
                                    

*Syriusz*

Jadłem sobie śniadanie patrząc w ścianę. W pewnym momencie chciałem powiedzieć coś Rogaczowi i w tym celu odwróciłem się tam gdzie zawsze siedzi, ale go nie było, tak samo jak Nel co siedzi między nami.

[S] Remus. Kiedy James i Nel sobie poszli?

[R] Jakieś 15 minut temu zauważyłem, że ich nie ma. Pewnie wiesz poszli na randkę?

[S] To w sumie miało by sens, w końcu są razem. Idziemy do PW?

[R] Możemy, ja już się najadłem- poszliśmy do wieży Gryffindoru i usiedliśmy tam gdzie zawsze. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, gdy przyszli i oni. James i Nel byli bardzo rozweseleni.

[J,N] Hej!

[S,R] Hej!

Usiedli też i zaczęliśmy obmyślać plan na nowy żart. Ten miał być na mniejszą skalę, tylko nasza piątka i nauczyciel który akurat się trafi.

[J] I przegadaliśmy obiad- była już 16⁰⁰, a obiad kończył się właśnie o tej godzinie.

[S] To idziemy do kuchni?

[J,R] Tak!

[J] Nel, co jest?

[N] Nic. Tak tylko się zamyśliłam- powiedziała zdziwiona

*Nel*

Chłopaki rozmawiali o tym, że pójdziemy na obiad do kuchni, a mnie zaczęło boleć ucho. Najgorszy ból jaki kiedykolwiek czułam, może poza bólem zęba on jest porównywalny.

[J] Nel, co jest?

[N] Nic, Tak tylko się zamyśliłam- powiedziałam jak najbardziej normalnym głosem. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do pomieszczenia pełnego skrzatów domowych. Uszykowały nam obiad bardzo szybko, a my zaczęliśmy jeść, gdy nagle wpadła do pomieszczenia profesor McGonagall.

[P.Mc] Wiedziałam, to musieli być oni- powiedziała bardzo niezadowolona

[J] Ale co się stało pani profesor?- zapytał sztywnym głosem

[P.Mc] Wy doskonale wiecie. Zapraszam za mną- wyszliśmy zdziwieni z kuchni i poszliśmy za profesorką. Weszliśmy do jej gabinetu i czekaliśmy na ciąg dalszy- odejmuje gryffindorowi po 10 punktów za każdego z was, pan Filch już wymyślił idealną dla was karę pójdziecie teraz z nim- odwróciłam się i zobaczyłam złowieszczo uśmiechającego się woźnego z panią Noris na rękach.

Poszliśmy za nim. Zabrał nas do lochów i wprowadził do jakiejś starej klasy, bardzo brudnej

[P.F] Różczki proszę!- podaliśmy mu wszystkie- zasady znacie wszystko ma lśnić, bo inaczej zostajecie na noc- wyszedł zamykając drzwi. Rozejrzałam się po sali kurz już dawno przywarł do szafek, a podłoga się kleiła

[N] Nigdy tego nie ogarniemy na czas

[S] To trzeba jak najszybciej się za to zabrać- powiedział rzucając mi szmatkę. Zabraliśmy się za zdrapywanie kurzu, szorowaniu okien, próbowaniu myć podłogę. Po godzinie umyłam jedno okienko do czysta, podłoga lśniła tylko na wejściu, a półki wyglądały tak samo. Wszedł Filch.

[P.F] Widzę, że nie posprzątaliście, więc zgodnie z zasadami zamykam was do jutra- zamknął drzwi, a ja trzasnęłam oknem. Byłam bardzo zła, niedość, że odrabialiśmy karę za kogoś, to musimy zostać w zimnych lochach całą noc i jeszcze boli mnie coraz bardziej ucho.

[S] Nel co się dzieje?

[N] Nic. Po prostu się zdenerwowałam- powiedziałam uspokajając głos

[J] Już dobrze. Nic i tak na to nie poradzimy- przytulił mnie, a ja oddałam uścisk. Poczułam jak James pocałował mnie w czubek głowy i chwilę później mnie pościł- lepiej?

[N] Yhm

[R] To co robimy teraz? W tej brudnej, zimnej sali?

[S] Może po prostu pogadamy? Nie chce mi się nic robić.

[N,J,R] Też mi się nie chce- usiedliśmy w kole na podłodze.

[N] A tak aby zapytam. Czy naprzykrzaliście się ostatnio komuś?

[R] Nie, nikt nikomu nic nie zrobił, ani nie było żadnych sprzeczek- odpowiedział spokojnie Remus

[N] To bardzo dziwne, że akurat gdy nie zdążyliśmy na kolację to coś się stało i wszyscy myślą, że to my- ciągnęłam dalej, a chłopcy przyznali mi rację. Nikt jednak nie miał podejrzeń kto mógł nas w to wpakować. Po chwili temat rozmowy się zmienił, a ja oparłam się o mojego chłopaka i zasnęłam ze zmęczenia i chłodu.

Obudziłam się i była 4²⁰. Poczułam jak boli mnie jeszcze bardziej ucho i jeszcze teraz gardło. No świetnie jestem chora, a może nawet mam anginę. Wstałam i wspiełam się na szafkę przy małym okienku w, które zaczełam się wpatrywać. Było jeszcze ciemno i tylko odbijał leżący na ziemi biały, lśniący śnieg.

*James*

Przebudziłam się, było jeszcze ciemno. Nel, która spała wtulona we mnie, zniknęła. Rozejrzałem się po sali i znalazłem ją. Siedziała na szafce i patrzyła w okno. Podeszłem do niej i ją przytuliłem od tyłu na co się wzdrygła.

[J] Hej skarbie- powiedziałem cicho

[N] Hej- powiedziała jeszcze ciszej niż ja i ochrypniętym głosem, po czym złapała się za gardło. Była rozpalona, przyłożyłem rękę do jej czoła, tak miała gorączkę.

[J] Źle się czujesz?- spytałem zatroskanym głosem. Kiwnęła głową na tak. Ściągnąłem swoją bluzę i założyłem Nelci, ona na mnie popatrzyła. Wyczytałem z jej oczu "James będzie ci zimno"- ty się teraz mną nie przejmuj. Ty jesteś chora, a ja sobie poradzę- przytuliłem się do niej od tyłu i tak patrzyliśmy przez okno do świtu.

Była już 6⁵⁰, gdy obudzili się chłopaki.

[R,S] Hej!

[J] Hej!- Syriusz podszedł do nas

[S] A Nelcia mi nie powie "Cześć"? Obraziłaś się?- Nel zaprzeczyła kręcąc głową, uśmiechnęła się i pomachała mu- taka mało rozmowna jesteś dzisiaj.

[J] Syriusz, Nel jest chora- powiedziałem przytulając ją jeszcze mocniej

[R] Biedactwo!- podszedł do nas Remus.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz