83. Kłopoty znowu wracają?

49 0 0
                                    

1 czerwiec
*Nel*

Nareszcie do końca wyzdrowiałam i pani Pomfery stwierdziła, że skończyła moje leczenie. Ale martwiłam się moimi snami, były coraz to straszniejsze. Pewnej nocy obudziłam się zalana zimnym potem po koszmarze, że szkołę zaatakowały dementory.

[N] To był tylko sen Nel, tylko sen- powiedziałam w myślach. Postanowiłam udać się do łazienki, by przemyć twarz zimną wodą. I okazało się, że żarówka się przepaliła. Musiałam wejść do ciemnej łazienki. Myjąc tam twarz czułam się niebezpiecznie, tak jakby ktoś się na mnie gapił, tylko, że chłopaki spali, a nikt nie wchodzi do naszego dormitorim bez pozwolenia, bo wie, że zemsty Huncwotów są okrutne. W tedy go zobaczyłam, w lustrze był dementor, tuż obok mnie. Wybiegłam z łazienki z krzykiem i weszłam do łóżka mojego chłopaka. James się obudził.

[J] Neli co się stało?- spytał zaspanym głosem przytulając mnie.

[N] W łazience jest dementor- wtuliłam się w niego.

[J] Na pewno kotku? Wiesz on na pewno jest prawdziwy?- spytał, a ja kiwnełam głową.

[N] Boje się James- spojrzałam w jego oczy.

[J] Dobrze, zobaczę czy on tam jest, tak kochanie?- spytał i wstał z łóżka. Poszedł do łazienki i po chwili wrócił- nie ma nikogo maluchu idź spać, jeszcze godzina do wstania- przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego i spróbowałam zasnąć co po chwili się udało.

Obudziłam się, a chłopaki stali nade mną, już byli ubrani. Otworzyłam pomału oczy i spojrzałam na całą trójcę.

[S] Mała, śpiąca królewna się obudziła- uśmiechnął się.

[N] Nie jestem księżniczką, ani królewną- powiedziałam zaspanym głosem.

[J] Oj już nie bądź taka skromna.

[R] Dla nas jesteś księżniczką Neli- dodał Remus, a ja się zarumieniłam.

[N] Czemu wy jesteście tak wyjątkowo mili dzisiaj?- spytałam.

[J,S,R] Wydaje ci się.

[N] No dobrze, skoro tak twierdzicie- wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Ubrałam mundurek szkolny i razem udaliśmy się do Wielkiej Sali. O dziwo byliśmy pierwsi i musieliśmy otworzyć wielkie drzwi. Tam na środku, na miejscu profesora Dumbledore'a siedział ogromny dementor.

[J] Co tutaj się dzieje?- spytał James.

[N] Trzeba iść po jakiegoś profesora- oznajmiłam.

[R] To idźcie z James'em, a my z Syriuszem będziemy pilnować, by się nie przemieścił- stwierdził Remus. Razem z James'em pobiegliśmy do gabinetu profesor McGonagall, bo był najbliżej. Akurat nasza opiekunka była w środku.

[J] Dzień dobry pani profesor, w Wielkiej Sali jest ogromny dementor!- zawołał James, a profesor McGonagall od razu podniosła się z miejsca i pobiegła z nami na Wielką Salę. Tam Remus i Syriusz uciekali przed chmarą duchów.

[P.Mc] Panno Ross proszę pobiec po profesora Dumbledore'a i proszę napisać list do pańskiej siostry, wysłać sową ekspresową, gdyż wszystkie różczki się przydadzą, zaczyna się wojna- oznajmiła profesorka, a ja rzuciłam się do biegu. Przebiegłam pół zamku, aż dotarłam do posągu gargulca i z daleka krzyknęłam hasło "Cytrynowy sorbet".

Gdy dostałam się do drzwi wszystko wytłumaczyłam profesorowi Dumbledore'owi dysząc, na jego biurku napisałam list i dyrektor pozwolił mi wysłać swojego Feniksa, bo podobno lata najszybciej. Razem z profesorem Dumbledore'em pobiegliśmy na Wielką Salę, gdzie profesor McGonagall wyczarowała ogromnego Patronusa. Wszystkie dementory uciekły.

[P.D] One jeszcze tutaj wrócą, to było dopiero ostrzeżenie- wyjaśnił starzec- trzeba jak najwięcej osób nauczyć zaklęcia Patronusa. Już razem z panienką Ross wysłaliśmy kilka listków do Aurorów. Jutro powinni już tutaj być. Jednak uważam, że roczniki od czwartego w górę powinny tego zaklęcia się nauczyć- dodał.

[P.Mc] Dobrze dzieci, jestem z was dumna, że zareagowaliście właściwie i już wiecie czego w najbliższym czasie będziecie się uczyć- uśmiechnęła się do czwórki swoich podopiecznych.

[N] Ymmm, ale proszę pani profesor, my umiemy już to zaklęcie- odezwałam się.

[P.Mc] Ah tak. Więc proszę pokażcie- ewidentnie mi nie wierzyła.

[J,R,S,N] Expecto Patronum!- zawołaliśmy, a z naszych różczek wyszły: jeleń, wilk, pies i mały kot.

[P.D] Widzisz Minerwro jakich masz utalentowanych uczniów?- uśmiechnął się do nas dyrektor- dobrze możecie iść do dormitorim, dzisiaj nie będzie zajęć- wyjaśnił profesor i całą czwórką udaliśmy się do wieży gryfonów.

Siedziałam na łóżku i myślałam jakie ma powiązanie mój sen i ten dementor z łazienki z tym co się stało w Wielkiej Sali.

[S] Neli co się dzieje?- wybudził mnie z zamyślenia.

[N] Myślę.

[J] O czym mała?- spytał James.

[N] Bo dzisiaj miałam sen, że szkołę zaatakowały dementory, a później ten dementor w łazience- wyjaśniłam, a chłopacy patrzyli na mnie jak na ducha.

[R] Nel, a ty czasem nie przewidujesz przyszłości?- spytał mierząc mnie wzrokiem.

[S] Może trzeba z tym do kogoś pójść?- zaproponował Syriusz.

[N] Boję się. Co się ze mną dzieje? To nie jest normalne- spuściłam głowę.

[J] Moje maleństwo, spokojnie nie pozwolę by ci się coś stało, mała- przytulił mnie mocno James bujając nami- ale myślę, że to dobry pomysł iść z tym do profesora Dumbledore'a lub profesor McGonagall- oznajmił.

[N] Dobrze, ale możemy tam iść wieczorem?- spytałam.

[J] Oczywiście Neli- dalej trzymał mnie w mocnym uścisku.

[R] To może po kolacji udamy się do gabinetu profesora Dumbledore'a.

[N] Według mnie jest trochę jednak zajęty, jeśli wzywa jednych z najmłodszych aurorów- stwierdziłam.

[S] To do profesor McGonagall, nie wymigasz się od tego Nel- uśmiechnął się do mnie Łapa.

[N] Nienawidzę gdy zaczynacie rządzić- westchnęłam.

[J] Oj kochanie po prostu mamy rację- pocałował mnie w czubek głowy.

*Remus*

Wieczorem zeszliśmy na kolację do Wielkiej Sali. Było tam jak zawsze tłoczno. Usiedliśmy na swoich miejscach.

[R,S,J] Smacznego Neli- zawołaliśmy wszyscy.

[N] Dziękuję i na wzajem- uśmiechnęła się do nas. Wszystko było jak zawsze gdy nagle przy drzwiach pojawiło się coś czarnego. To był oczywiście dementor. Taki jak rano. Wszyscy krzyczeli z przerażenia, chociaż że potwór jeszcze nikogo nie zaatakował. Leciał w kierunku stołu nauczycieli i nagle zrobiła się ich chmara.

Profesor Dumbledore podbiegł do nas.

[P.D] Wy umiecie zaklęcie Patronusa, będziecie potrzebni- oznajmił- panna Ross i pan Lupin zaprowadzą roczniki 1-2 do lochów gdzie teraz będzie tam najmniej ich, a panowie Black i Potter pójdą ze mną.

[S] Tylko wróć cały- pocałował mnie przy wszystkich delikatnie w usta i przytulił.

[J] I ty też malutka pilnuj się i uważaj- trzymał ją w mocnym uścisku- dbaj o nią Lunio- zwrócił się do mnie.

[N,R] Wy też uważajcie- powiedzieliśmy na raz, po czym skierowaliśmy się do przestraszonych dzieci.

[R] Profesor Dumbledore kazał nam was zaprowadzić w bezpieczne miejsce idziemy w jednej grupie- rozkazałem, a dzieci ustawiły się ściskając do siebie- idźcie za niską białowłosą dziewczyną.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz