72. Z NAMI KONIEC!

52 1 0
                                    

[P.Mc] Panie Potter i panno Ross co wy tu robicie?!

*Nel*

[J] Jak widać pani profesor siedzimy- oznajmił mój chłopak

[P.Mc] W takim razie zapraszam za mną- poszliśmy do gabinetu profesor McGonagall- może wyjaśnicie mi dlaczego byliście na wierzy astronomicznej po ciszy nocnej?- westchnęła. My nic nie odpowiedzieliśmy- dobrze odejmuje Gryfindor'owi po 5 punktów za każdego z was. I na szlaban zapraszam jutro o 17³⁰ do mojego gabinetu.

[N,J] Tak jest pani profesor- wstaliśmy i zaczęliśmy kierować się do drzwi.

[P.Mc] Panno Ross mogłabym prosić jeszcze na chwilkę?- zatrzymała nas

[N] Oczywiście pani profesor

[J] Neli pójdę już do wierzy gryfonów, dobrze?

[N] Yhm, jasne- pocałował mnie dłuuuugo

[P.Mc] Potter już wystarczy, nie zabiorę ci jej. Idź już- przerwał nam głos profesor McGonagall. James wyszedł, a ja spowrotem usiadłam przed biurkiem profesorki- jakim sposobem tak się zmieniło pańskie nazwisko?

[N] Zamieszkałam z siostrą i jej mężem- oznajmiłam

[P.Mc] Katnies wyszła za mąż?

[N] Tak, za Tim'a Ross'a- oznajmiłam

[P.Mc] Rzeczywiście coś ich do siebie ciągneło- uśmiechnęła się- ale by mnie zaprosić to już nikt nie pomyślał.

[N] Ja panią zaproszę na moje wesele pani profesor- uśmiechnęłam się

[P.Mc] Bardzo dziękuję panienko, ale dobrze może panienka już iść. Dowidzenia.

[N] Dowidzenia- wyszłam z gabinetu opiekunki naszego domu. Dosyć szybkim krokiem skierowałam się do wierzy gryfonów. Nagle zostałam przyciśnięta do ściany.

[M] No, no dawno się nie widzieliśmy, stęskniłem się- to był Michel. Zaczęłam lekko dygotać.

[N] Ale ja nie, zostaw mnie- mój głos też się trząsł. Byłam bliska płaczu, już nie raz mnie uderzył. On się tylko uśmiechnął widząc mój stan. Zbliżył się do mnie bardzo- przestań ja mam chłopaka, a z tobą nie chcę mieć nic wspólnego- praktycznie szepnęłam

[M] Oj moje maleństwo chce trochę czułości- złączył nasze usta bardzo mocno naciskając na mnie. Łzy same mi popłynęły.

[N] Przestań, nie chcę- wydusiłam przez zaciśnięte usta. Byłam za słaba by go popchnąć i się uwolnić po prostu czekałam, aż skończy. Gdy oderwał swoje usta i odsunął się trochę zaczęłam biec ile sił w nogach do James'a. Płakałam przy tym cały czas i wytarłam usta ręką. Chciałam poczuć ciepły uścisk mojego chłopaka.

*James*

Postanowiłem wystraszyć Nel jak będzie wracać do wierzy gryfonów i stanołem za czwartym zakrętem. Strasznie długo jej nie było więc postanowiłem się wrócić. W tedy na drugim korytarzu zobaczyłem moją dziewczynę całującą się z jakimś Francuzem. Pobiegłem do dormitorim i padłem na poduszkę twarzą. Zacząłem myśleć co przed chwilą zobaczyłem.

MOJA PIĘKNA, CUDOWNA DZIEWCZYNA CAŁOWAŁA SIĘ Z JAKIMŚ FRANCUZIKIEM!!!!!

Nic więcej nie było tutaj do myślenia. Podniosłem się i usiadłem.

[S] Rogacz co się stało?- spytał Łapa

[J] Nie uwierzysz co widziałem. NEL CAŁUJĄCĄ SIĘ Z JAKIMŚ FRANCUZEM!!! MOJA NELI!!!- byłem jednocześnie wkurzony i załamany.

[R,S] CO? NIE, nie nasza Nel!- krzyknęli

[J] Też nie mogę w to uwierzyć.

*Nel*

Wbiegłam do dormitorim chłopaków zalana już całkowicie łzami. Od razu podbiegłam do łóżka James'a i się do niego przytuliłam, lecz on nie odwzajemnił uścisku, a tylko mnie odtrącił. Nie wiedziałam co się stało.

[J] Może teraz ja pujde skakać z wierzy astronomicznej- miał taki głos, jak zawsze gdy dogaduje Dorcas.

[N] Co?- zdziwiłam się

[J] Cóż ja za tobą czekam, nie ma cię dłuższy czas cofam się, by sprawdzić czy coś się nie stało, A TY OBŚCISKUJESZ SIĘ Z JAKIMŚ FRANCUZEM! NIENAWIDZĘ CIĘ, JAK MOGŁAŚ! Z NAMI KONIEC! A TERAZ WYJDŹ STĄD!- jeszcze nigdy James na mnie nie nakrzyczał. Moje oczy zaczęły wypuszczać jeszcze więcej łez. Wybiegłam z ich dormitorium i wybiegłam z Pokoju Wspólnego. Biegłam przed siebie nie wiedząc dokąd w ogóle się kieruje.

*Remus*

NIE TO NIEMOŻLIWE!

[R] James, przesadziłeś- oznajmiłem cicho

[J] Ja przesadziłem, to może jeszcze jej bronisz!

[R] Ale ona cię przynajmniej rok temu wysłuchała- wyjaśniłem

[J] Remus to jest koniec, widziałem wszystko dokładnie, teraz przepraszam idę się wykąpać- wszedł do łazienki. Wstałem z łóżka i wziąłem bluzę kierując się do drzwi.

[S] Gdzie idziesz Lunio?

[R] Szukać Nel, chcę znać jej wersję zdarzeń i spróbuj mu powiedzieć to nie wiem co ci zrobię, jasne?- Łapa tylko kiwnął głową, a ja wyszedłem.

*Nel*

Na siódmym piętrze przebiegłam jeden z korytarzy, ale usłyszałam szurnięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam drzwi, wcześniej ich tam na sto procent nie było. Przez chwilę się wachałam, ale w końcu nacisnęłam na klamkę i weszłam do pomieszczenia. W środku było łóżko, kominek, koce, poduszki, herbata, chusteczki i wielkie okno z widokiem na niebo. Właśnie tego potrzebowałam.

Weszłam owinęłam się kocem, wzięłam kubek herbaty i usiadłam przed oknem. Ręce mi się trzęsły, więc odstawiłam kubek na podłogę. Wpatrywałam się w gwiazdy. Z moich oczu nie przestawały lecieć łzy.

[R] Naprawdę ładny widok- usłyszałam głos przyjaciela. Odwróciłam się i zobaczyłam Remus'a. Kiwnełam głową na tak. Remus usiadł bardzo blisko mnie, więc chyba on się na mnie nie obraził. Przytuliłam się do niego i rozpłakałam w jego ramię- cśśśśśś już, spokojnie Neluś- bujał mną na boki. Po chwili się troszkę uspokoiłam - co się stało?

[N] McGonagall mnie jeszcze zatrzymała na chwilę. James miał już iść do dormitorim. Gdy wracałam przycisnął mnie do ściany Michel. On w tamtej szkole się założył z kolegami, że będzie ze mną. Cóż w tedy mu się udało, a gdy się dowiedziałam, że on nic do mnie nie czuje to się nade mną znęcał, ale nie jak Ruby. On na przykład mnie na siłę całował ja nie chciałam. I mnie zaczepił, po czym przydusił swoimi ustami moje i to tak bolało. Biegłam by to odreagować do James'a, a resztę już znasz- oznajmiłam i spowrotem wybuchłam płaczem.

[R] Tak mi przykro Neli, byliście tak idealną parą- przytulał mnie

[N] Idź już, bo James się będzie zastanawiać gdzie byłeś.

[R] Nigdzie się nie wybieram, jesteś moją przyjaciółką- trzymał mnie w mocnym uścisku

[N] Dzięki Remi- tak siedzieliśmy do rana

[R] Chodź Neluś, idziemy na lekcje- oznajmił o 8⁰⁰

[N] Idź Remus, ja nie dam rady- wyjaśniłam

[R] Nie Nel, bo narobisz sobie zaległości, idziemy razem, albo cię tam zaniosę siłą.

[N] No dobrze- poszliśmy pod salę, pierwszą mieliśmy Transmutację. James i Syriusz już tam stali. Starałam się na niego nie patrzeć, ale nie mogłam, zabardzo go kocham.

On tylko na mnie patrzył z wyższością i jakby strentem.

[J] A jednak Remus. Jesteś po jej stronie- skierował się do Lunia

[R] Nie, ja nie jestem po żadnej stronie i wysłuchałem obydwu- oznajmił Remi

[N] Remus, możesz i chcesz ze mną usiąść, bo nie mam i tak z kim?- spytałam, powstrzymując łzy

[R] Oczywiście Nel

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz