*Nel*
Obudziły mnie koszmary o 6³⁰. Znowu te o rodzicach, bardzo często mi się śnią te traumatyczne wspomnienia. Poszłam do łazienki oparłam się o umywalkę i płakałam, już nie mogę wytrzymać z tym, że osoby, które kochałam nad życie torturowały mnie dla zabawy i by sobie ulżyć po kłótni. Byłam ich zabawką, a po tych wszystkich zaklęciach zadawajcych ogromny ból modyfikowali mi pamięć.
Na szczęście i nieszczęście większość tych wspomnień wróciła przez częste oglądanie zdjęć z mojego dzieciństwa i opowiadanie o tym Katnies i Tim'owi. Mimo, że te wspomnienia są straszne chce je pamiętać i wiedzieć jak wyglądało moje życie. Wiem, że powinnam o tym powiedzieć choćby James'owi, ale to ciężkie. Nie chcę by się mną jeszcze bardziej przejmował.
Gdy się uspokoiłam wyszłam z łazienki i wzięłam album, który tego lata Katnies i Tim przynieśli z mojego byłego"domu".
Lubiłam patrzeć jak mała Nel stroi miny, lub się uśmiecha. W tedy twierdziłam, że moje życie jest cudowne, miałam bardzo pożądanie przyspawane różowe okulary.
Po skończeniu oglądania poszłam się ubrać w szatę. Wzięłam szkicownik i znowu zaczełam widzieć wiele magicznych stworzeń. Moja wyobraźnia, gdy mam blisko osoby, które się nade mną znęcają wzrasta. Narysowałam chyba trzy szkice zwierząt. Gdy skończyłam była już 7³⁰. Wstały dziewczyny.
[Ru] Ross brzmi jak...- nie usłyszałam reszty, bo trzasnęłam drzwiami, poszłam do chłopaków. Weszłam bez pukania, bo miałam się czuć jak u siebie. Wszystkie księżniczki spały oprócz Remus'a.
[N] Hej!- zawołałam i skoczyłam na James'a
[R] Hej Nel!- James przetarł oczy i na mnie spojrzał
[J] Neli!- przytulił mnie mocno- jak noc?- spytał
[N] Mogło być gorzej, ale też mogło być lepiej- oznajmiłam. Gdy chłopaki się ubrali poszliśmy na śniadanie.
I w tedy go zobaczyłam- Michel Simon. Siedział przy stole ślizgonów, jeszcze bardziej przystojny niż na drugim roku. Byliśmy razem przez pół roku, lecz okazało się, że byłam zwykłym zakładem. Założył się z kumplami, że mnie poderwie, a później się mną bawił.
Aż mnie dreszcz przeszedł na jego widok. Usiedliśmy na naszych miejscach. Wmusiłam w siebie tosta i wypiłam herbatę.
Po śniadaniu poszliśmy na pierwszą lekcję, czyli zielarstwo. Jak zawsze było nudno, ale wolę zielarstwo niż wróżbiarstwo. Profesor Sprout omawiała dzisiaj skrzelo ziele.
Wszystkie lekcje minęły w miarę szybko, bo było ich tylko cztery i udaliśmy się do Pokoju Wspólnego. Śmialiśmy się jak zawsze, o 15³⁰ razem z James'em udałam się do gabinetu profesor McGonagall.
Po zapukaniu i odpowiedzi "proszę" weszliśmy do środka.
[J,N] Dzień dobry pani profesor!
[P.Mc] O pan Potter i panna Ross, zapraszam- usiedliśmy przed jej biurkiem- a więc dlaczego nie jechaliście powozem?
[J] Otóż...
[N] To tylko i wyłącznie moja wina pani profesor. Siedzieliśmy w czwórkę i po chwili przyszła Dorcas, Lily i Ann. W siedmiu byśmy się nie pomieścili, a wszystkie inne powozy już pojechały. Dodatkowo wkurzyła mnie Dorcas więc wyszłam i postanowiłam dotrzeć do zamku pieszo- oznajmiłam
[P.Mc] Więc jakim sposobem pan Potter też nie zdążył na kolację?
[J] Nie chciałem, by Nel szła sama przez las więc wyskoczyłem- wyjaśnił
[P.Mc] Dobrze rozumiem, to będzie ten jeden raz kiedy wam nie dam szlabanu, ani nie odejmę punktów. To w końcu dopiero pierwszy dzień. Dziękuję.
[N,J] Dziękujemy pani profesor, dowodzenia!- uśmiechneliśmy się i wyszliśmy z gabinetu profesor McGonagall.
CZYTASZ
Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]
FantastiqueNel Edwards to 13-letnia czarownica. Od 11 lat chodziła do szkoły magii i czarodziejstwa we Francji, jednak na trzeci rok przeniesiono ją do Hogwartu. Co się wydarzy w nowej szkole? Czy Nel znajdzie przyjaciół? Dowiesz się z tej opowieści. #hogwart...