49. Wracają żarty

80 1 1
                                    

Wstałem i udałem się do łazienki.

*James*

Przebrałem się i wróciłem do Nel. Leżała na plecach ma moim łóżku patrząc w sufit, ale po chwili spojrzała na mnie.

[N] Pomóc ci z tym zadaniem? Czym szybciej to zrobimy to będziesz miał już to za sobą- zaproponowała i uśmiechnęła się.

[J] Dobrze Neli- pocałowałem ją w nos i wstaliśmy z łóżka. Usiedliśmy do biurka i Nel mi coś tłumaczyła, a później dyktowała co mam pisać. Bardzo szybko to skończyliśmy- dziękuję!

[N] Dopiero 6³⁰?- spojrzała na zegar za mną- co my będziemy robić, przez tyle czasu?

*Nel*

[J] Nie wiem, ale na pewno sobie pogadamy, poprzytulamy i wycałuje cię za wszystkie czasy- na to ostatnie się zaśmiałam. Nawet nie zauważyłam kiedy James przeniósł mnie z krzesła przy biurku na swoje łóżko.

Położył mnie na plecach, nachylił się nade mną i zaczął całować po całej twarzy. Ja się tylko uśmiechałam i oddawałam niektóre buziaki, te bliżej ust.

Po chwili usłyszałam ruch, tak samo jak James. To chłopaki wstali. James ze mnie zszedł i usiadł obok, a ja wróciłam do pozycji siedzącej.

[S] No, no, no bawicie się bez nas- zaśmiał się.

[N] Idę, aby do toalety- powiedziałam cicho i wstałam.

[S] Nie wymigasz się od odpowiedzi Neli.

[N] Wiem- uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki. Musiałam poprawić włosy, bo wyglądały słabo delikatnie ujmując. Uczesałam na nowo wysoką kitkę zostawiając przednie kosmyki. Wyszłam z łazienki i dopiero teraz zauważyłam, że chłopaki też są już ubrani czyli wstali wcześniej niż my ich usłyszeliśmy.

[S] No dobra, to mogę zaproponować zejście na śniadanie do WS?

[R,N,J] Tak- odpowiedzieliśmy ze śmiechem z powodu dostojnego głosu Łapy, który aż przesadził. Wstaliśmy i poszliśmy do WS. Było dosyć mało osób jak na poniedziałek.

Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Zjadłam jajecznicę i tosta. Dzień jak co dzień, ale plany były takie, że powinien się rozkręcić.

Poszliśmy po książki i pod salę do Transmutacji. Dzisiaj zaczynamy z Hufflepuff'em.

Profesor McGonagall wpuściła nas do klasy i usiedliśmy na swoich miejscach. Tutaj siedziałam z Syriuszem. Oboje nie przepadamy za tym przedmiotem chociaż go rozumiem. Uważam, że profesor McGonagall ma trochę zbyt monotonny i bez uczuciowy głos.

Łapa wysyłał mi liściki z pomysłami na żarty i śmiesznymi obrazkami. Profesor McGonagall tłumaczyła jakiś podpunkt notatki z ostatniej lekcji i omawiała zadania domowe. Szła akurat obok nas gdy Syriusz mi przesłał kolejny liścik.

Profesorka tylko na nas popatrzyła surowo i poszła dalej. Po lekcji zatrzymała mnie i Łapcie.

[P.Mc] Panno Edwards i panie Black, co było tak interesującego, że było ciekawsze od mojej lekcji?- odpowiedziała jej cisza- dobrze to tylko ostrzeżenie, więc udzielę wam upomnienia. Mam nadzieję już tu nie trafiajcie przez najbliższy tydzień. Możecie już iść, dowidzenia.

[N,S] Dowidzenia pani profesor- wyszliśmy z sali gdzie stali James i Remus po czym wybuchliśmy śmiechem.

[J] Co wam tak długo zajęło?

[N] Długie regułki, że mamy być grzeczni i coś tam dalej już nie pamiętam- uśmiechnęłam się do nich, tak jak i Syriusz

[R] Dobra idziemy na eliksiry...- na reszcie lekcji było nudno oprócz tego, że Remus i James dostali takie samo ostrzeżenie jak my rano tylko, że od profesora Shlakchorn'a. Pracowaliśmy w czwórkę, ale akurat przyczepił się tylko do nich.

Na obiedzie byliśmy w kuchni, bo w WS wybuchnął brokat. Oczywiście za naszą zasługą. Zjedliśmy szybko i udaliśmy się do PWG, by profesor McGonagall ciężej było nas znaleźć.

[N] Chyba nareszcie wróciliśmy- uśmiechnęłam się- brakowało mi żartów.

[S] Bez nich jest nudno- dodał Łapa

[J] A no właśnie. Dlaczego się zatrzymaliśmy?

[N] Nie wiem. Było dużo ciekawych i ciężkich sytuacji na przykład ta sytuacja z Dorcas.

[R] I z Peterem

[S] Złamana ręka Nel

[N] Czy też krwawa pełnia, w którą dostaliście szlaban

[J] No dużo tego było- podczas tych słów uśmiechaliśmy się do siebie.

[P.Mc] Tu was znalazłam, Huncwoci proszę za mną- wpadła wkurzona profesorka

[N] Tym razem pani profesor poprawnie- uśmiechnęłam się promiennie.

[P.Mc] Słucham panno Edwards?

[N] Tym razem pani nie oddzieliła mnie od moich przyjaciół- wyjaśniłam, a na jej twarzy zagościł delikatny, ledwo widoczny uśmiech, który szybko zniknął.

[P.Mc] Więc zapraszam.

Poszliśmy za panią profesor. Doszliśmy do jej gabinetu i zajęliśmy miejsca jak zawsze.

[P.Mc] A więc może chcecie mi coś powiedzieć?

[S] Od naszej porannej lekcji chyba pani bardziej błyszczy pani profesor- powstrzymywał śmiech, jak i cała reszta łącznie ze mną po usłyszeniu tych słów, gdyż profesor McGonagall miała jeszcze brokat we włosach i na szacie.

[P.Mc] Właśnie panie Black. Czyli przyznajecie się do tego bałaganu w WS?-

[N] To było tak tylko delikatnie. Chcieliśmy ozdobić WS- pierwszy raz powiedziałam coś po oskarżeniach co chyba zdziwiło panią profesor

[P.Mc] Dobrze więc oprócz tego, że tak nabrudziliście to dowiedziałam się, że oprócz niezainteresowania na porannej lekcji panny Edwards i pana Black'a. To profesor Schlakchorn naskarżył, że na zajęciach z eliksirów panowie Lupin i Potter nie słuchali. Dzisiaj wyjątkowo nie odejmę punktów, ale proszę wysprzątać WS do kolacji. Dowidzenia.

[N,S,J,R] Dowidzenia pani profesor!- wyszliśmy na korytarz.

[N] Łapcia skąd ty wziąłeś ten tekst?- zaśmiałam się

[S] Tak nagle mi do głowy przyszedł.

[R] A od kiedy plan był by ozdobić WS, Neli?- zaśmiał się jak i Syriusz i James

[N] Postanowiłam zrobić inaczej niż zwykle. Zawsze jest cisza, a tu odpowiedź.

[R] Nawet profesor McGonagall była zdziwiona.

[J] Chyba ją rozweseliliśmy, bo nie odjęła nam punktów.

[R] Albo jest jakaś rozkojarzona, bo nie zabrała nam różdżek.

[N] To chyba akurat fajnie. Możemy to posprzątać w trzy sekundy.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz