21. Pierwsza Randka

172 2 0
                                    

*Nel*

James bardzo długo mnie całował, gdy poczułam, że chwyta moją rękę, która trzymała poduszkę. Nagle zaczął ją opuszczać, a ja poczułam, że się czerwienie. Po chwili poduszka wylądowała na łóżku, a parę sekund później my odlepiliśmy się od siebie.

[S] I było tak strasznie?- powiedział podniecony Syriusz

[N] Uczucie cudowne, ale widać jak bardzo stresujące -na to dotknęłam swoich policzków, były bardzo ciepłe.

[J] Dobra, idziemy na śniadanie?

[S,R,N] Tak!

Zeszliśmy do WS. Trzymałam James'a za rękę przez co połowa dziewczyn się na mnie dziwnie patrzyła. Zjedłam śniadanie i czekałam za chłopakami, gdy mnie ktoś pociągnął za rękę. Był to James, wyprowadzał mnie z WS. Po chwili staliśmy w korytarzu.

[J] Przepraszam, że tak brutalnie, ale chciałbym zaprosić cię na randkę, a nigdy nie jesteśmy sam na sam.

[N] Nie jestem zła. I chętnie przyjmę twoje zaproszenie, tylko o której?

[J] 11³⁰, w sali wejściowej?

[N] Ok to ja idę się przebrać- pobiegłam do naszego dormitorium. Ubrałam biały sweter, czarną spódnicę jeansową, rajstopy i czarne kolanówki. Na wierzch założyłam szary płaszcz i czarny szalik, a do tego czarne kozaki. Wyszłam z dormitorium kierując się w ustalone miejsce.

James już czekał. Stał tyłem więc postanowiłam przytulić go z zaskoczenia. Tak zrobiłam. James aż podskoczył.

[J] Hej Neluś!

[N] Hej! Jestem gotowa!- powiedziałam wesoło

[J] To chodź, zabieram cię na spacer- na te słowa wziął mnie pod ramię. Wyszliśmy z zamku, kierując się na błonia.

[N] A gdzie tak w ogóle idziemy?

[J] Nic ci nie powiem. Sama zobaczysz- ta odpowiedź niezadowalała mnie za bardzo. Nie drzążyłam dalej temetu, bo wiedziałam, że nic nie osiągnę. Szliśmy wolnym krokiem podziwiając zamarznięty, zakazany las, przytulając się i rozmawiając, gdy nagle straciłam widoczność.

*James*

Prowadziłem Nelcię pod ramię i w pewnym momencie zasłoniłem jej oczy, by nie domyśliła się co wymyśliłem.

[N] James?- powiedziała zdziwiona i lekko wystraszona.

[J] Spokojnie, nic złego się nie dzieje- uspokoiłem ją i prowadziłem dalej, aż na boisko do Quidditcha, gdzie odsłoniłem jej oczy.

*Nel*

Gdy James odsłonił mi wzrok zobaczyłam, że jesteśmy na boisku, a on trzyma miotłę.

[N] Nie James. Nie ma opcji ja na to nie wsiądę- powiedziałam wystraszona

[J] Nel, ty się boisz latać?

[N] Może- powiedziałam niepewnie

[J] A co się stało, że się boisz?

[N] Jak byłam na pierwszym roku to moje "przyjaciółeczki" stwierdziły, że to jest dobry pomysł wsadzić mnie na miotłę. Ja w tedy zupełnie nie wiedziałam co mam robić, a dodatkowo się trzęsłam ze strachu, przez co nic nie mogłam zrobić. Na szczęście skończyło się to tylko ręką w gipsie i odarciami.

[J] No to miałaś straszny pierwszy raz z miotłą. Ale ze mną się nie musisz bać będę przy tobie cały czas i wszystko będzie pod moją kontrolą. Dobrze?

[N] No nie wiem, czy to dobry pomysł.

[J] Jak będziesz chciała skończyć, to od razu cię sprowadzę na ziemię.

[N] No dobrze.

James wsiadł na miotłę, a potem ja przed nim. Położyłam ręce na drążku, a James położył swoje na moje, przytulając mnie. Pocałował mój policzek i wzlecieliśmy w powietrze.

[J] I co jest strasznie?

[N] Trochę, ale dam radę.

[J] To lecimy dalej?

[N] Yhm

James skierował miotłę w stronę lasu. Płynęliśmy w powietrzu bardzo blisko oszronionych gałęzi. Po chwili lecieliśmy jeszcze niżej przez co dotykałam już stopami gałązek. Było tak cudownie.

*James*

Na twarzy Nel zagościł uśmiech i widziałem w jej oczach iskierki zachwytu.

[N] James tu jest przepięknie!- powiedziała spokojnym głosem

[J] Cieszę się, że ci się podoba- po chwili wróciliśmy na stadion. Pomogłem Nel zejść z miotły po czym uczyniłem to samo. Nel uśmiechnęła się i pocałowała bardzo długo i namiętnie.

[N] Dziękuję- uśmiechnęła się znowu.

[J] Wracamy?

[N] No już trochę zimno- objąłem ją ramieniem i skierowaliśmy się do zamku.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz