31. Walentynki

118 2 0
                                    

14 luty
*Nel*

Dzisiaj są walentynki. Nigdy nie obchodziłam tego święta, bo nie miałam chłopaka, ale w tym roku będzie inaczej.

Wstałam wcześnie, a w tym samym momencie jak otworzyłam oczy spadł na mnie deszcz papierowych serduszek.

[J] Hej Neluś!- powiedział z uśmiechem, a ja mu tylko pomachałam, bo w tym momencie ziewnęłam.

[N] Hej!- powiedziałam do reszty. Wszyscy o dziwo już wstali.

[S,R] Hej!

[J] Proszę- James podał mi talerz z tostami ozdobionymi serduszkami z ogórków.

[N] Uroczo, ale nie wiem czy to taki dobry pomysł, z tą moją ręką- powiedziałam chwiejąc talerzem od jego ciężaru. James chwycił z drugiej strony, jednocześnie siadając obok mnie na łóżku.

[J] To ci pomogę- uśmiechnął się. Puściłam całkowicie rękę i wzięłam nią tosta. Był z serem, szynką i ogórkiem. Zjadłam z trzy, a podczas jedzenia gadałam z chłopakami. Byłam już najedzona, a wierzy nie ubyło.

[N] Ja już więcej nie mogę- powiedziałam padając na łóżko. Usłyszałam chichot chłopaków i po chwili wstałam, a James już nie miał w rękach talerza, przejął go Syriusz, Remus i Peter. Siedzieli na łóżku Black'a i jedli- Smacznego, chłopaki!

[S,R,P] Dzięki

James zbliżył się do mnie i powiedział mi na ucho.

[J] Moja najdroższa, z okazji Walentynek zapraszam cię na spacer- uśmiechnął się pod nosem.

[N] Przyjmuje twoje zaproszenie- odpowiedziałam spokojnie- ale może lepiej nie w piżamie- dodałam po chwili, a on się zaśmiał.

Wstałam z łóżka, wybrałam co założę i poszłam do łazienki. Ubrałam błękitną sukienkę z odkrytymi ramionami, czarny pasek, czarne kolanówki i botki (też czarne). Włosy tylko rozczesałam i wyszłam z łazienki.

James już był gotowy. Miał białą koszulę i czarne jeansy, a na wierzchu szary płaszcz.

Wzięłam jeszcze torebkę błękitną i płaszcz. Podeszłam do James'a, a on się uśmiechnął.

[J] Zapraszam- wziął mnie pod ramię i wyszliśmy z dormitorium. Skierował nas na błonia. Gadaliśmy w najlepsze, gdy nagle straciłam widoczność.

[N] James?

[J] Spokojnie Neli jestem tu cały czas.

*James*

Powoli prowadziłem Nel .

[J] A powiedz mi, bo już się kończy okres noszenia tego opatrunku. Boli cię jeszcze ta ręka?

[N] Trochę, a co?

[J] Nic tak tylko pytam- prowadziłem Nel w stronę lasu, aż dotarliśmy. Odsłoniłem jej oczy.

[N] James, jak ja dawno na sankach nie jeździłam- uśmiechnęła się

[J] To zapraszam, pociągnę cię- Nel usiadła, a ja zacząłem ją ciągnąć- i jak ci się na razie podobają walentynki?

[N] Są cudowne- ciągnąłem Nel aż do Hogsmeade, bo dzisiaj akurat można było iść. Pojechaliśmy do Trzech Mioteł. Weszliśmy do środka i zamuwiłem nam po piwie kremowym.

Usiedliśmy przy stoliku, a Nel mnie pocałowała.

[N] Dziękuję- uśmiechnęła się

[J] To jest przecież czysta przyjemność

Wypiliśmy piwo i skierowaliśmy się w drogę powrotną. Też ciągnąłem Nel na sankach, ale w pewnym momencie była górka.

Zatrzymałem sanki na jej szczycie, a Nel spojrzała na mnie zdziwiona.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz