89. Ucieczka

42 0 0
                                    

*Nel*

Codziennie wieczorem, gdy "rodzice" myśleli, że śpię poluzowywałam śróbki w kracie. Teraz o wiele przyjemniej znosiłam wrzaski "ojca" i cruciatus, gdy wiedziałam, że za chwilę mnie już tutaj nie będzie. Zajęło mi to tydzień, na pewno był już sierpień. Czyli wszyscy są u James'a.

To dzisiaj jest ta noc, dzisiaj stąd ucieknę. Wieczorem, gdy "ojciec" zakluczył drzwi ubrałam się w jeansy, bluzkę na krótki rękaw, kurtkę jeansową z kapturem jak od bluzy i czerwone Converse. Kufer pakowałam nocami by być gotowa. Otworzyłam okno, powoli odkręciłam wszystkie śróby łapiąc kratę by nie zrobiła hałasu. Schowałam ją pod łóżko. Wzięłam zasłonę, która była w moim pokoju by nie psuć wyglądu domu z zewnątrz. Związałam dwie części zasłony razem. Przywiązałam jedną część do kufra, a drugą do niegrzejącego grzejnika. Kufer powoli opuściłam na dół, po czym nadszedł czas na mnie.

[N] Spokojnie Nel, to tylko drugie piętro- pomyślałam. Zmieniłam się w kota i zjechałam pazurami po zasłonie. Jednak podczas zmiany w człowieka gdy zeskakiwałam z zasłony chyba skręciłam kostkę. Jednak nie miałam czasu o tym myśleć trzeba odwiązać kufer i przebiec ogrody.

Szybko odwiazałam moją własność i zaczęłam biec przez alejki z różami. Na samym końcu był żywopłot z róż. Zamachnęłam się i przeżuciłam kufer przez płot. Nie miałam pojęcia skąd miałam tyle siły. Pewnie przez strach, że ktoś mnie złapie. Znów zmieniłam się w kota i przebrnęłam przez róże. Gdy stanęłam obok kufra zobaczyłam krwawiące rany od kolcy róży. Kocia skóra mnie nie uratowała.

Czas ruszać dalej. Wzięłam w rękę kufer i dalej biegłam. Przebiegłam las uważając by nie spotkać, żadnych stworzeń i znalazłam się w wiosce, nie miałam pojęcia jakiej wiosce.

Było mi zimno, chmury zasłoniły księżyc i sekundę później runął deszcz. Szłam alejkami wioski. Bałam się i cały czas trzymałam w kieszeni różczkę. Gdy zrozumiałam, że nigdzie już dzisiaj nie dojdę usiadłam na krawężniku wyciągnęłam różczkę i szepnęłam:

[N] Lumos- końcówka różczki wypuściła delikatne białe światło. Nagle usłyszałam pisk opon i przede mną stanął fioletowy trzypiętrowy autobus.

[?] Witam w Błędnym Rycerzu...

[N] Acik- przerwałam mu kichnięciem- przepraszam.

[?] Nic nie szkodzi i tak tego nikt nie słucha. Dokąd cię zawieść ślicznotko?- spytał chłopak.

[N] Do...Doliny Godryka proszę [wiem, że James tam zamieszkał dopiero po ślubie z Lily, ale nigdzie nie ma podanej lokalizacji jego domu rodzinnego].

[?] Jasne, podaj proszę bagaż- podałam mu kufer, chłopak pomógł mi wejść i zajęłam miejsce na jednym z trzech łóżek na parterze.

Teraz dopiero z resztą zauważyłam, że zaczyna świtać.

[N] Przepraszam, która jest godzina?- spytałam widząc, że chłopak ma zegarek.

[?] 3³⁰- oznajmił.

[N] Dziękuję.

Autobus ruszył, jechał bardzo szybko. Myślałam, że zwrócę wnętrzności, bo w żołądku nic nie miałam. Nagle się zatrzymaliśmy. W ostatniej chwili uniknęłam spotkania z szybą.

[?] Jest 4¹⁰ i jesteśmy w Dolinie Godryka- wyjaśnił chłopak.

[N] Dziękuję- wzięłam swój bagaż i wyszłam z autobusu. Byłam dosyć daleko od domu państwa Potter, a nie miałam już siły by iść. Jednak się do tego zmusiłam. Chciałam tam dojść. Szłam bardzo wolnym tempem dźwigając kufer, który z każdym krokiem wydawał się cięższy.

Huncwoci || James Potter || Prawdziwa Miłość [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz