Rozdział 19

148 19 0
                                    

Gdy wyszli, znów powędrowali pod bramę. Tym razem po naciśnięciu guzika zapaliło się zielone światło, a furtka otworzyła się bez problemu.

- Sezamie, otwórz się... szeroko. – powiedział Mike puszczając przodem Jess, która włączyła muzykę.

- Niezłe, prawda? – spytała się.

- Tak, pełen wypas. Totalnie.

- O jee... Dostarczam hity. – mówiła wpatrzona w ekran swojego telefonu, przechodząc przez most, pod którym płynął powoli strumień. Po chwili dodała wchodząc po kamiennych schodach. – Podekscytowany? Jakoś nie wyglądasz!

- Jestem teraz taki podjarany.

- To nasza mała przygoda... seksapada...

- Ho! – po chwili Jessica zatrzymała się przyglądają się czemuś na drzewie.

- Zobacz, taśma policyjna. – od razu straciła humor.

- Po Hannah i Beth. – stwierdził chłopak.

- Dziwne, że jeszcze nie posprzątali...

- No wiesz, śledztwo wciąż jest otwarte. – westchnął.

- Teraz to mnie ciarki przeszły. – wzdrygnęła się.

Mike chciał się jej zapytać co pamięta lub odnieść się z szacunkiem do zaginionych dziewcząt. Wolał jedna za bardzo o nich nie wspominać. Czy jego decyzja była słuszna i co by było gdyby...

- Ledwo to pamiętam. Widzę wszystko jak przez mgłę. – gdy się odezwał jego serce mocnej zabiło.

- Wiesz, ja to pamiętam tak: wycięliśmy... ...kiepski, bezmyślny numer, przez który Hannah i Beth nie żyją. – uświadomiła mu prawdę prawie krzycząc.

- Ej, ale... to przecież nie nasza wina, że pobiegły do lasu.

- Tak... Kto mógłby wtedy przewidzieć, że zrobią coś tak głupiego? – odwróciła się i szła dalej, a chłopak szedł za nią. Po kolejnych przebytych schodach, z tyłu słychać było okropny, przerażający wrzask. Nieludzki wrzask, ale i niezwierzęcy wrzask. Michael odwrócił się sprawdzając czy to coś co krzyknęło nie idzie za nimi, na szczęście lub nie nic nie zauważył. Lecz to coś ich tak.

- Słyszałeś to? – zaniepokoiła się.

- Chyba coś słyszałem. Tak. – przeszedł parę metrów, gdy zobaczył zatarasowaną drogę przez wielkie kamienie i śnieg. – Kurde. Droga jest tak zablokowana, że chyba nie dojdziemy do chatki.

- Ja na pewno nie zamierzam wracać do tych nerdów ze schroniska i do popijania sobie czekolady z Emily. – poinformował go dziewczyna, po czym podeszła do barierki i oparła się o nią. Niestety była ona już stara, więc złamała się, a Jess spadła w dół z krzykiem.

- JESS! – wrzasnął za nią Mike pobiegając do przepaści, która okazała się być płytka. Było to wejście do starej kopalni. – Kurwa! Hej, Jessica! – rozglądał się, na szczęście dziewczyna się nic większego nie stało. Leżała pobijana na ziemi.

- Tak, żyję! Nic mi nie jest! – wstała.

- Mało się przez ciebie nie zesrałem.

- A myślisz, że ja nie? – otrzepała ubrania.

- Nie połamałaś sobie nic? – zapytał z troską.

- Z tego co widzę, wciąż mam wszystkie siedem kończyn! – podsumowała.

- Ok. Dasz radę wyjść? – roześmiał się.

- Yyy... Nie wiem, ciemno tu, nic tu nie widzę...!

Ostrożność nie była mocną stroną Mike, więc od razu krzyknął do niej heroicznie. Czy dobrze zrobił i co by było gdyby...

- Dobra, idę po ciebie, nie ruszaj się! – wskoczył do środka, nie zauważając, że ktoś stał za nim. Dziwny ktoś, kto stał wtedy w oknie...

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz