Rozdział 62

91 15 0
                                    


KOPALNIA

03:00

- O Boże! – krzyknęła Emily zasłaniając usta.

Wisiała z 5 metrów nad dnem przepaści. Kiedy wieża pożarna się przewróciła, budynek zleciał do otchłani, a Matt nie zdążył jej pomóc, jej noga zahaczyła o linę. Dzięki czemu jeszcze żyła. JESZCZE...

- O mój Boże! Matt! Matt! – próbowała się podciągnąć, by zobaczyć czy chłopak jest na górze. – O Jezu... - niestety go tam nie było... - O kurwa. – szepnęła – gdy obok niej przeleciał płonący kawałek drewna. – O ja pierdolę! – jęknęła, próbując odczepić się od liny. – Cholera! – jedyne co teraz mogła zrobić to rozhuśtać się. Nagle lina pękła, a ona w ostatnim momencie chwyciła się metalowego drążka. – Dobra... - zaczęła łapać się kolejnych, jak to zawsze robią dzieci na drabinkach. Tylko w tym przypadku to nie była zabawa. Tu... chodziło o życie! – Kurwa... Kurwa! Kurwa! – coś na nią spadało. Przeleciało tak blisko, że puściła się ręką drążka i wisiała tylko na jednej. W końcu puściła się go i wylądowała plecami na ziemi. Niestety jej chwila odpoczynku nie trwała z byt długo... resztki wieży pożarniczej zaczęły się zsuwać z góry wprost na nią. – O Boże. – zleciał na nią kamień i rozciął jej spodnie oraz kolano. Przesunęła się szybko w gąb jaskini, cudem unikając zmiażdżenia. Podniosła się szybko. – Jezu. Sześć stów psu w dupę... Oby było warto. Było mi bosko w tej bluzce. – rozdarła swój podkoszulek, owinęła nim leżący niedaleko niej patyk, zamoczyła w benzynie i zapaliła, płonącymi obok szczątkami, tworząc pochodnie. – No. I to rozumiem.

Ruszyła kopalnianymi korytarzami, ciągle słysząc jakieś nie ludzkie krzyki.

- Halo...? – zapytała przestraszona, ale nikt jej nie odpowiedział.

Podeszła do siatki przed sobą i zobaczyła za nią jakieś pomieszczenie. Skręciła w prawo i zeszła po schodach. Obok siebie zobaczyła drewnianą furtkę zamkniętą na łańcuch. Przyjrzała się jej. Nie da się przejść. Skręciła, więc w lewo. Droga prowadziła pod górę. Stał tam kopalniany wagonik, a za nim coś leżało. Skrzynia! Emily uklękła przy niej i ją otworzyła. W środku znalazła stare zdjęcia i przedmioty. Między innymi z skrzyni wyjęła stare zdjęcie górników. Przyjrzała się mu, a następnie odłożyła je na miejsce. Podeszła do wagonika, zwolniła hamulec, a wagonik powoli ruszył w dół, rozbijając zamkniętą bramę. Dziewczyna zeszła na dół. Po lewej zobaczyła pochodnie na ścianie. Zapaliła ją. W kopalni zrobiło się trochę jaśniej. Zaczęła się rozglądać. Na jednej ze ścian znalazła maszynę zegarową. Weszła teraz do szybu windowego i pociągnęła za dźwignię.

-Szlag! – niestety winda nie zadziałała. – Dobra. Jak mam to uruchomić? – zadała sobie pytanie. W końcu musi tu być jakiś włącznik prądu.

Wyszła z windy i podeszła do opartej o ścianę drabiny, gdy z oddali zobaczyła wybuchający ogień.

- Ja pierdzielę... - przestraszyła się. Za drabiną był jeszcze korytarz.

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz