Wyszli z biblioteki i oto na ich oczach, same otworzyły się ze skrzypieniem drzwi. Te drzwi, które były zamknięte!
- Co to było? – powiedziała zdumiona Ash, przechodząc razem z chłopakiem przez drzwi. Szli korytarzem aż trafili do pomieszczenia, gdzie na szafce leżała kartka. – Myślisz, że ktoś naprawdę polował na Hannah i Beth.
- Jeśli tak, to naprawdę strasznie posrane.
Był to list.
„ 8 listopada 2013
Dr C. J. R. Swaffham
Departament Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych
183 Haskell Hall
6130 Amsterdam Road
Vancouver, BC V72 9B1
Szanowna doctor Swaffham,
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Dobrze wiedzieć, że plemię wciąż czuje się przywiązane do tutejszej ziemi, nawet jeśli mamy z tego powodu nieco problemów (graffiti, nieproszeni goście śpiący w części budynków). Było nie było, to właśnie tu mieszkali ich przodkowie.
Nawiązałam kontakt z potomkami plemienia i zamierzam wpłacić darowiznę na rzecz ich rady starszych. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie prędko zapomną o ranach, które im zadano w przeszłości, ale czuję, że to krok potrzebny i w dobrym kierunku.
Z poważaniem,
Melinda Washington"
Na odwrocie było napisane:
„ Znów pojawił się ten świr.
Czw. Godz. 21:17 – kręcił się koło szopy z generatorem.
Zacznę to sobie dokładnie zapisywać."
- Chyba napisała to mam Josh'a.
- Tak, ona próbuje wyprostować jakieś sprawy z rdzennymi ludami czy... czy coś w tym stylu.
- Taa... Zła karma jest tu od bardzo dawna. – odłożył list na szafkę. Podszedł do następnych drzwi i przeszedł przez nie razem z Ash. Byli teraz przy drzwiach wyjściowych. Chris chciał je otworzyć, ale... były zamknięte. Weszli, w takim razie, do salonu. – Słuchaj... Nie daje mi spokoju coś, co widziałem wcześnie z Sam...
- Czyli? – zatrzymali się, by porozmawiać.
- Taki plakat ze zdjęciem poszukiwanego... jak w westernach, wiesz...
- No, i?
- Sam była pewna, że ktoś za nią łaził, tam na dole...
- Czyli... co? Myślisz, że na tej górze jest z nami jakiś przestępca?
- Na automatycznej sekretarce, którą znalazłem, była nagrana wiadomość. Dzwonił jakiś sierżant i mówił coś o jakimś gościu, który właśnie wyszedł z więzienia i że nic nie dało się z tym zrobić.
- Co masz na myśli?
- To było jakby... ostrzeżenie. Może to właśnie on grasował wcześniej w piwnicy.
- CO?!
- W bibliotece, pamiętasz? Pod parkietem. Było światło! Więc mamy tego faceta, o którym mówiłem...
- Czekaj, czekaj, czekaj. Jakiego faceta?! – krzyknęła.
- Tego, który groził Washingtonom... Twierdził, że chce się zemścić i że chce puścić to miejsce z dymem. I znalazłem ten list od psychola!
- Chris, jeśli tak chcesz mi poprawić samopoczucie, to wiesz co... jesteś zwolniony. – nagle drzwi do kuchni zaczęły się trząść i usłyszeli jęk Josh'a.
- Słyszałaś? – zapytał.
- To był Josh! – krzyknęła, otwierając drzwi.
- To było z kuchni!
- JOSH?! – nagle coś ją złapało i wciągnęło szybko do kuchni.
- JOSH! Idziemy! Trzymaj się! Ashley?! – złapał za klamkę. Niestety, drzwi były już zamknięte. Słychać było tylko jęki dziewczyny. – Ash! Co się dzieje, wpuść mnie! – teraz już ucichły. – Ashley?! Zaraz... - walnął w drzwi.- ...cię... - zrobił to jeszcze raz, powtórzył 2 razy i wpadł do kuchni, upadając na podłogę. – Ash? ASH! – zobaczył leżącą przed sobą dziewczynę. Nagle jakiś potwór w masce klowna wyskoczył z boku. – Hej! – Uderzył go w głowę, a ten stracił przytomność...
Po tym wziął Ash za rękę i zaczął ją ciągnąć po podłodze....
Kim on był? Czemu to zrobił? Po co mu Ashley i Josh?
Później potwór poustawiał pozapalane świeczki na schodach.
Tylko po co?
I CO BY BYŁO GDYBY...
![](https://img.wattpad.com/cover/62029118-288-k605633.jpg)
CZYTASZ
Until Dawn
FanfictionKiedy grupa przyjaciół Ashley, Sam, Jessica, Emily, Matt, Mike, Chris i Josh wracają do miejsca tragicznego zdarzenia, które miało miejsce rok wcześniej. Nie wiedzą co ich czeka. Czy to przypadek, zemsta, chora gra, a może przeznaczenie. Podczas tej...