Rozdział 28

121 19 0
                                    

- Ale czyja? – dyszał Josh.

- Dajcie spokój, serio?

- Stul dziób. Spytaj czyja siostra.

- Josh... to... to musi być...

- Tak. Ok. Dobra. Która z nich, w takim razie?

- Ashley, spytaj kto to...

Hannah czy Beth.... Hannah.

Z kim teraz rozmawiamy...? Hannah...? Czy to ty? – trójkąt przesunął się na „Tak" . – O, Boże.

- Strasznie to zryte.

- Josh... Ok?

- Jest ok.

- Na pewno? Bo możemy przestać...

- Nie. – zaprzeczył.

- Stary, to nie wstyd. – próbował Chris.

- Chcę wiedzieć, co powie.

- Nie wiem, od czego zacząć...

- Pomyśl... Jeśli to naprawdę jest Hannah, to może... dowiemy się, co się wtedy stało...

- Josh?

- ... Wytrzymam. – stwierdził.

- Okej... Niech pomyślę...

Zbadać co się im stało czy przeprosić za żart... zbadaj.

- Hannah. Tęsknimy za tobą... i chcemy wiedzieć, co ci się stało. Powiesz nam...co się stało? – wskaźnik znowu zaczął się ruszać – Z-D-R-A..Słabo mi.

- „Zdradzona" – odczytał.

- O co jej chodzi...

- Wciąż się rusza!

- O Boże... Z-A-B-I-T-A... Nie!

- Zabita?

- Przecież ich nie ZABILIŚMY! To był tylko żart! – rozpłakała się.

- Ej, Ash, uspokój się, ok? Musimy dowiedzieć się więcej!

- Przepraszam, bardzo przepraszam!!! – krzyknęła.

- Ludzie chwila.... o co im chodzi?

- No weź spytaj, co się stało. Tylko tak się dowiemy! Spytaj, Ash! – nalegał Chris.

Zbadać kto ją zabił czy doprecyzować jak umarła... zbadaj.

- Ok. Kto cię zabił? Hannah? Kto to był? B-I-B-...

-„Biblioteka"! Słuchajcie, może coś jest w bibliotece...

- D-O-W-Ó-...

- „Dowód". Jest jakiś dowód?

- W bibliotece? – upewniła się Ash. W tym momencie tablice zaczęła się trząść.

- Uwaga! – wszyscy wyskoczyli ze swoich siedzeń. Wskaźnik za to spadł sam ze stołu.

- Jezus Maria. – złapała się za głowę Ash. – Chris.

- Wiecie co? To jakaś ściema. Bez sensu...- wysapał Josh.

- Josh... Nie wiem, co tu się dzieję...

- Słuchajcie. Nie wiem...Może myślicie, że pogrywając sobie ze mną, pomożecie mi poradzić sobie z cierpieniem czy coś, ale to nie jest fajne. – krzyczał.

- Josh, nie! Przecież to ty chciałeś użyć tablicy.

-Ej, uspokój się, to nie jest wina Ash.

- Nie będę tego słuchać, ok?! Jesteście żałośni! –zszedł po schodach, pozostawiając ich samych.

- Może...trzeba za nim pójść? – zapytała się Ashley.

- Nie... wyliże się. Tylko... dajmy mu trochę czasu. – mówił Chris.

- Ja go nie winię... to było chore... Wskaźnik po prostu odleciał ze stołu!

- Jeśli to twoja sprawka, to odwaliłaś naprawdę niezły cyrk....

- CO?! Nie, to nie byłam ja... Sprawdźmy, to. Przeszukajmy bibliotekę.

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz