Rozdział 65

80 14 0
                                    

Była to głowa Beth!

- O Boże, Boże, Boże. Nie. Beth, nie! – zaczęła krzyczeć na cały głos. Płakała. Co to jest!? Czemu...czemu głowa Beth... Co tu się stało? Oddychała nerwowo.

Ruszyła ledwie przytomna do przodu. Przeszła przez kolejne drzwi. Znów znalazła się przy windzie. Weszła do niej, pociągnęła za wajchę. Tym razem winda ruszyła.

- No dalej. W GÓRĘ! – krzyknęła, ale winda zatrzymała się na kolejnym piętrze. – Nie! – wyszła z niej. Chciała iść dalej, gdy zobaczyła, że ktoś idzie. Schowała się za windą.

Ten ktoś najwidoczniej jej nie zauważyła, ale był jakiś dziwny. Ubrany w jakiś kombinezon, szedł z miotaczem ognia. Czyli stąd te okropne wybuchy ognia!

Dziewczyna stała nieruchomo, oddychając tak cicho jak tylko się da.

- O rany, błagam, nie idź w tę stronę. – szeptała do siebie. Mężczyzna jednak stał już po linii prostej obok niej. Dziewczyna przerażona zaczęła biec do przodu, przed siebie. Nieznajomy gonił ją.

- Wracaj to! – krzyknął, ale Emily nie miała zamiaru go słuchać.

Dziewczyna biegła ile sił w nogach. Tu przeskoczyła wyrwę w podłodze i następną. Odwróciła się. Zobaczyła za sobą wylaną benzynę. Zdenerwowana, szybko rzuciła w nią pochodnią, a ciecz zapaliła się. Dalej biegła po ciemku.

- O Boże. – trafiła na ślepy zaułek. Mogła teraz zawrócić, albo się ukryć. Nie miała zbyt dużej szansy uciec, więc schowała się za deskami, stojącymi przy ścianie. Niestety mężczyzna zauważył ją, dlatego podszedł do niej i staną z nią twarzą w twarz.

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz